MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Poranny poślizg na drodze

Redakcja
Przez ponad dwie godziny droga między Proszowicami a Wawrzeńczycami była wczoraj zablokowana. Wszystko przez kolizję, do której doszło około godziny 9 w Łaganowie.

ŁAGANÓW. Zderzyły się dwa samochody dostawcze. Niewiele brakowało, by tir spadł z parometrowej skarpy.

Zaczęło się od tego, że kierowca ciężarowego volvo, 25-letni kieszkaniec Łukowicy (powiat limanowski), jadąc w kierunku Wawrzeńczyc, podczas pokonywania wzniesienia nie był w stanie utrzymać się na swoim pasie ruchu. - Byłem zaskoczony. Do Proszowic wszędzie drogi były dobre, a tu taka ślizgawica. Przecież ktoś chyba jest za tę drogę odpowiedzialny - mówił zdenerwowany kierowca ciężarówki. Jego wzburzeniu trudno się dziwić. Jechał do Niepołomic z transportem 24 ton napojów (nawiasem mówiąc, pojazd o takim tonażu w ogólnie nie powinien się na tej drodze znaleźć). Na wzniesieniu jego samochód został "ściągnięty", na lewy pas i zatrzymał się dopiero na poboczu. Niewiele brakowało, a spadłby z kilkumetrowej skarpy. Przewrócenie pojazdu na bok mogło mieć tragiczne konsekwencje.

Na tym jednak kłopoty się nie skończyły. Gdy tir był już unieruchomiony na lewym pasie ruchu, wpadł na niego jadący z przeciwka dostawczy lublin, prowadzony przez 50-letniego mieszkańca Rudna Górnego. - Próbowałem się zatrzymać. Jadący z przeciwka dawali mi znaki, że jest ślisko, ale nie było żadnego hamowania - tłumaczył policjantom. W wyniku zderzenia lekko ucierpiały przednie części obu pojazdów. Na jezdni leżały rozbite fragmenty lamp. Policjanci chcieli ukarać kierowcę lublina mandatem, ale odmówił jego przyjęcia. Przekonywał, że do kolizji nie doszło z jego winy. W tej sytuacji sprawa znajdzie swój epilog w sądzie. O śliskiej drodze mówił też trzeci kierowca, który jechał polonezem za lublinem. - Widziałem, że przede mną doszło do kolizji i też próbowałem się zatrzymać. Jestem doświadczonym kierowcą, hamowałem pulsacyjnie, ale to nic nie pomagało - tłumaczył. W efekcie polonez nie uderzył w lublina, ale zatrzymał się na porastających pobocze krzakach i również utknął.

Po chwili na miejsce dotarła zawodowa straż pożarna. Droga w miejscu zdarzenia rzeczywiście przypominała lodowisko. Z trudem można było ustać na nogach. Jako pierwszy został usunięty lublin. Nie sprawiło to większych problemów. Samochód sam cofnął, ale na wszelki wypadek był asekurowany przez kilka osób, by nie ześlizgnął się do rowu. Gorzej było z ciężarowym volvo. Pojawienie się nas miejscu piaskarki z Poldimu niewiele pomogło. - Droga została posypana, ale do miejsca, gdzie stał tir, piaskarka nie dojechała - mówi dowodzący akcją asp. szt. Robert Jurczyński. Volvo udało się ruszyć z miejsca dopiero w momencie, gdy do Łaganowa przyjechał samochód star 266 OSP z Kościelca, wyposażony w wyciągarkę.

Kierująca Zarządem Dróg Powiatowych Janina Krzek tłumaczy trudne warunki nagłością zjawiska. - Nad ranem zaczęła opadać mgła. To spowodowało, że w bardzo krótkim czasie drogi zrobiły się śliskie. Nie dotyczyło to tylko tej prowadzącej w stronę Wawrzeńczyc. Firmy po prostu nie wszędzie zdążyły od razu uporać się z problemem - mówi. Dodaje przy tym, że w przypadku drogi z Proszowic do Wawrzeńczyc firma ma cztery godziny na usunięcie problemów od czasu ich pojawiania się.

Aleksander Gąciarz

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski