Marcin Reichert wracał po północy do domu drogą wojewódzką nr 73. Miał wolny dzień i nie był na służbie. Nie przypuszczał nawet, że przyjdzie mu jednak pomagać ofiarom wypadku i ścigać osobę, która go spowodowała.
Pościg za zbiegiem
Funkcjonariusz w cywilu wracał z Otwocka, gdzie odwiedził swojego kolegę, który leżał szpitalu. Mieszkaniec Dąbrowy Tarnowskiej kierował się w stronę swojego domu. Od celu podróży dzieliło go już tylko kilkanaście kilometrów. Gdy dojechał do miejscowości Breń koło Lisiej Góry, zobaczył stojący na lewym pasie samochód z włączonym kierunkowskazem i człowieka leżącego na asfalcie.
- Zatrzymałem się i zapytałem przypadkowego gapia, co się stało? Odpowiedział, że doszło do zderzenia motocykla oraz samochodu osobowego. No i że jest ranny - mówi pan Marcin.
Funkcjonariusz włączył światła awaryjne, aby prawidłowo zabezpieczyć miejsce wypadku.
- Odpowiednie służby zostały już wezwane na miejsce, więc ja podszedłem do pasażera motocykla. Mam ukończony kurs ratownika medycznego, więc udzieliłem mu pierwszej pomocy. Pojękiwał i mówił, że wszystko go boli. Widać też było, że ma złamaną nogę - opowiada policjant.
Pan Marcin zaczął wypytywać rannego o to, co się tak naprawdę stało. Ten opowiedział mu, że jechał z kolegą motorem crossowym i uderzyli w samochód osobowy. Przekonywał jednak, że to nie on prowadził pojazd.
- Widziałem, że motocykl jest mocno zniszczony. Kierowca samochodu przyznał, że jak skręcał w swoją posesję, wjechał w niego ten motor. Zaznaczył, że jednoślad w ogóle nie był oświetlony - wyjaśnia funkcjonariusz.
Policjant chciał usłyszeć jeszcze wersję wydarzeń od kierowcy jednośladu. Tego jednak nie było wśród osób, które zgromadziły się na miejscu wypadku. W pewnej chwili zobaczył jednak uciekającego gruntową drogą pomiędzy domami mężczyznę.
- Był jakieś 15 metrów ode mnie. Krzyknąłem do ludzi, żeby zatrzymali uciekiniera. Sam zresztą również rzuciłem się w pościg za nim - zaznacza sierż. sztab. Reichert. Policjant szybko dogonił mężczyznę i przyprowadził na miejsce, gdzie doszło do wypadku. Ten po chwili wprawdzie znowu próbował uciec, ale pan Marcin mu już na to nie pozwolił.
Po chwili przyjechał patrol policji z Tarnowa, który zajął się mężczyzną. Okazało się, że zatrzymany 18-latek ma 1,5 promilu alkoholu we krwi. Motocykl, który prowadził w chwili zdarzenia, nie był oświetlony ani ubezpieczony.
Mężczyzna usłyszał już zarzut spowodowania wypadku drogowego - mówi asp. sztab. Paweł Klimek z KMP w Tarnowie.
Pomaganie to normalka
Sierż. sztab. Marcin Reichert pomaganie ma we krwi. W 2013 roku, wracając z uroczystych obchodów święta policji w Krakowie, wraz z dwoma kolegami zauważył w Lisiej Górze leżący obok jezdni motocykl i człowieka obok niego. Błyskawicznie pospieszyli mu z pomocą.
Pan Marcin szybko zatamował krwotok z głowy rannego mężczyzny, ratując mu życie. - Gdy jestem świadkiem jakiegoś zdarzenia, to nie mogę przejść obok niego obojętnie. Zadaniem każdego powinno być udzielenie pomocy. Dla mnie to normalna rzecz - przyznaje 34-latek.
Policjant z Dąbrowy Tarnowskiej jest wyczulony na kierowców jednośladów. Sam jest prezesem klubu motocyklowego z Tarnowa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?