W czynie społecznym budowano więc strażackie remizy, remontowano szkoły, powstawały wodociągi. Zawiązywano komitet i - czasem przez wiele lat - realizowano jakieś zadanie. Część prac musieli wprawdzie wykonywać fachowcy, ale część brali na siebie mieszkańcy i inni zapaleńcy.
Z biegiem lat i zmianą ustroju pożegnano się bez żalu z tym określeniem, chociaż oddawało ono trafnie sens takiego działania. Darmowa praca dla innych, poszczególnych ludzi, to była po prostu pomoc.
Np. sąsiedzi pomagali w zakupach czy sprzątaniu mieszkającej obok staruszce, nauczyciele - dzieciom nie mogącym sobie poradzić z nauką, lekarze brali udział w „białych sobotach”, a młodzież zajmowała się psiakami z azylu, czyli schroniska dla bezdomnych zwierząt. Teraz to wszystko wrzucono do jednego wielkiego worka z napisem „wolontariat”.
Wolontariusze pomagali więc pielgrzymom podczas Światowych Dni Młodzieży, angażują się w pracę w różnych placówkach opiekuńczych, udzielają bezpłatnych porad prawnych i korepetycji. Są wszędzie. Nie dostają wynagrodzenia, co najwyżej zwrot poniesionych kosztów, podpisują za to umowy wolontariackie, by mieć poczucie, że ich wysiłek to faktycznie praca, a nie sama przyjemność.
Nie czują się pokrzywdzeni, bo sami dokonują takiego wyboru. Wielu młodych - jak sami mówią - zdobywa doświadczenie w pracy i kontaktach z ludźmi, a starsi czują się potrzebni, mają cel w życiu, nie umierają z nudów. W sumie - same pozytywy. Oczywiście pod warunkiem, że poza pracą wolontariusza ma się już i dochód, który umożliwia normalne życie, zapewnia byt. Bo, niestety, z wolontariatu, choćby najpożyteczniejszego, najciekawszego i sprawiającego największą satysfakcję, rodziny się nie utrzyma.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?