Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polska - Armenia. Kuba i „Lewy” jako zbawcy

Krzysztof Kawa
Robert Lewandowski - tu naciskany przez Karena Muradiana - w 84. występie w reprezentacji Polski zdobył swoją 40. bramkę
Robert Lewandowski - tu naciskany przez Karena Muradiana - w 84. występie w reprezentacji Polski zdobył swoją 40. bramkę fot. Bartek Syta
Piłka nożna. Reprezentacja wykonała plan na Stadionie Narodowym. Zwycięstwo z Armenią przyszło jednak z ogromnym trudem, mimo że przez godzinę Polska grała z przewagą jednego zawodnika. W 5. minucie doliczonego czasu gry decydującego gola zdobył Robert Lewandowski.

Polska - Armenia 2:1 (0:0)

Bramki: 1:0 Mkojan 48 samob., 1:1 Pizzelli 51, 2:1 Lewandowski 90+5.

Polska: Fabiański - Błaszczykowski, Glik, Cionek, Jędrzejczyk (34 Wszołek) - Grosicki (70 Kapustka), Krychowiak, Zieliński, Rybus - Teodorczyk (85 Wilczek), Lewandowski.

Armenia: Beglarjan - Minasjan, Harojan, Mkojan, Andonian, Hajrapetian - Howhannisjan (61 Oezbilis), Muradian (35 Woskanian), Grigorjan, Manojan - Pizzelli (85 Hakobjan).

Żółte kartki: Cionek, Błaszczykowski - Andonian dwie, Beglarjan. Czerwona kartka: Andonian (31, za dwie żółte). Sędziował: Ivan Kruzliak (Słowacja). Widzów: 44 786.

WIDEO: Lewandowski bohaterem. Polska po dramatycznym spotkaniu wygrywa z Armenią 2:1 (lektor)

Źródło: Press Focus/x-news

Rzut oka na skład Polaków i wszystko było jasne. Selekcjoner drużyny narodowej postawił na superofensywę i oczekiwał szybkiego efektu. - _Pierwszy gol ułatwi nam grę, dopóki nie padnie, będzie nerwowo -___zapowiadał Tomasz Hajto. Były reprezentant Polski martwił się na zapas, ale sam nie przypuszczał, jak prorocze okażą się jego słowa. Minuty upływały, a gospodarze marnowali okazję za okazją. Mecz stał się dla nas prawdziwym koszmarem!

Już na początku spotkania Robert Lewandowski, który w meczu z Danią zaimponował hat-trickiem, otrzymał swoją pierwszą szansę, ale ją zmarnował. Jeszcze lepszą miał Łukasz Teodorczyk, ale stojąc 5 metrów przed bramką nie trafił głową w piłkę. Później po jego strzale jeden z rywali zablokował futbolówkę w polu karnym łokciem, lecz sędzia tego nie zauważył. Wydawało się, że gol dla Polaków jest kwestią czasu.

Na dodatek po półgodzinie gry przyszedł nam z pomocą... Gael Andonian. Rezerwowy gracz Olympique Marsylia w ciągu kilkudziesięciu sekund dwukrotnie został ukarany żółtą kartką i musiał opuścić boisko. Goście od tej pory bronili się całą dziesiątką, aczkolwiek zupełnie nieoczekiwanie co rusz zaskakując naszą defensywę szybkimi wypadami.

Wydarzenia z drugiej połowy przeszły jednak wszelkie wyobrażenia. Wprawdzie gospodarze wreszcie objęli prowadzenie, lecz bramka padła po strzale samobójczym Ormian, a wkrótce potem zdobyli oni drugiego gola, tyle że tym razem już we właściwą stronę. Co sprawiło, że na długie minuty wszyscy nasi piłkarze potracili głowy i mogło się to skończyć kolejną stratą bramki.

Wprowadzenie Bartosza Kapustki, a następnie Kamila Wilczka niczego nie zmieniło. Dopiero w 5. minucie doliczonego czasu gry sprawy w swoje ręce wzięli ci, na których barkach spoczywa największa odpowiedzialność. Jakub Błaszczykowski podał z wolnego, a Lewandowski posłał piłkę głową do siatki. Uff.

To był najgorszy występ kadry Adama Nawałki w oficjalnym meczu o punkty od 3 lat. - Zlekceważyliśmy Ormian - spuentował Hajto. Obrazu dopełniał pech Artura Jędrzejczyka, który zszedł z murawy ze stłuczonym mięśniem czworogłowym uda.

Jakby było mało kontuzji w polskim obozie...

Błaszczykowski wyprzedził wczoraj Zbigniewa Bońka w liczbie minut rozegranych w reprezentacji, ważniejsze było jednak to, że Kuba po pierwsze zaliczył decydującą asystę, a po drugie radził sobie w roli prawego obrońcy. - Nasze ustawienie zmienia się, ale nie zmienia się nastawienie. Obserwujemy wszystkich piłkarzy w klubach i __staramy się zawsze wybierać optymalne rozwiązania - tłumaczył Adam Nawałka.

Tych „optymalnych rozwiązań” musiał wczoraj stosować więcej, a wymusiła je właśnie plaga kontuzji.

Błaszczykowski zawdzięcza nowe doznania nieobecności Łukasza Piszczka. Pociągnęło to za sobą przemeblowania w drugiej linii: Kamil Grosicki przeniósł się na prawą stronę, odstępując lewą flankę Maciejowi Rybusowi. Nie wiadomo, kiedy wreszcie będzie zdrowy Michał Pazdan. Jeszcze większe obawy wiążą się ze stanem zdrowia Arkadiusza Milika, który w sobotę uszkodził więzadło krzyżowe w kolanie. - Tuż po poniedziałkowej operacji rozmawiałem z nim, jest w dobrej kondycji, wierzę, że wkrótce do __nas dołączy - uspokajał selekcjoner.

W ataku szansę za Milika uzyskał Teodorczyk. Osiem goli w 12 spotkaniach Anderlechtu było jego wizytówką. Okazała się zupełnie bezwartościowa, gdy na Narodowym marnował okazję za okazją. Ale brak Milika będzie jeszcze bardziej odczuwalny 11 listopada w Bukareszcie, gdy zmierzymy się z Rumunią. Nie będzie mógł z nią zagrać także Thiago Cionek, który wczoraj otrzymał żółtą kartkę.

Pole manewru Nawałki gwałtownie się zawęziło, tymczasem w grupie E żarty się skończyły. Mecz z Armenią pokazał, że nie mamy drużyny, na której można polegać jak na Zawiszy.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski