MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pojedynek gigantów: Djoković kontra Nadal

AGA
Novak Djoković podczas półfinałowego meczu z Francuzem Jo-Wilfriedem Tsongą Fot. PAP/EPA
Novak Djoković podczas półfinałowego meczu z Francuzem Jo-Wilfriedem Tsongą Fot. PAP/EPA
TENIS. Novak Djoković i Rafael Nadal zagrają w wielkim finale singla mężczyzn w Wimbledonie (pula nagród 14,6 miliona funtów). W półfinałach Serb, rozstawiony z "2", pokonał Francuza Jo-Wilfrieda Tsongę 6-4, 6-4, 6-7, 6-3, a Hiszpan (turniejowa "1", obrońca tytułu) wyeliminował Szkota Andy'ego Murraya ("4") 5-7, 6-2, 6-2, 6-4.

Novak Djoković podczas półfinałowego meczu z Francuzem Jo-Wilfriedem Tsongą Fot. PAP/EPA

Ranking ATP nie kłamie. W finale zagrają dwaj najwyżej sklasyfikowani w nim gracze. Dla Serba, który od poniedziałku zdetronizuje Hiszpana, będzie to historyczny, pierwszy finał Wimbledonu. Dla Nadala szansa na trzeci triumf. Bardzo widowiskowy był półfinał serbsko-francuski, głównie za sprawą Tsongi. Jo Wilfried po wyrzuceniu z turnieju samego Rogera Federera miał apetyt na więcej. Rzucał się po korcie, zagrywał piękne woleje, atakował, kiedy tylko nadarzyła się okazja, ale wszystko wystarczyło tylko na zdobycie jednego seta. Djoković dość łatwo wygrał dwa pierwsze sety, choć w pierwszym przegrywał 2-4, i nie pozwolił Francuzowi na odrobienie jednego breaka.

Trzecia partia zaczęła się od prowadzenia Serba 4-1 i wtedy zaczęły się schody. Tsonga odrobił straty i doprowadził do tie-breaka. W nim obronił dwa meczbole, ale wygrał! W czwartym secie Djoković nie popełniał jednak błędów i nie dał szans rywalowi. - Po ostatniej piłce nie wiedziałem, jak pokazać swoje emocje. To jeden z tych momentów, o których marzysz będąc dzieckiem, które będziesz pamiętać do końca życia. Kiedy wiesz, że zmierzasz do tego, by być najlepszym na świecie i osiągasz finał swojego ulubionego turnieju, to jest to coś wyjątkowego - mówił po spotkaniu Novak Djoković.

Gospodarze Wimbledonu od 75 lat nie mogą doczekać się triumfu swojego tenisisty. Ostatnim, który tego dokonał, był w 1936 r. legendarny Fred Perry. Kibice będą musieli poczekać minimum rok. Fani, którzy wciąż pamiętają Tima Henmana (czterokrotny półfinalista Wimbledonu) teraz kibicują Andy'emu Murray'owi. Cicho mówiło się, że Hiszpan narzeka na ból lewej stopy i Szkot może mieć łatwiej.

Nikt nie przejmował się statystykami mówiącymi, że z szesnastu wcześniejszych pojedynków Murray wygrał tylko pięć. Szkot zaczął swój półfinał obiecująco. Przy stanie 6-5 przełamał podanie obrońcy tytułu i publiczność na korcie centralnym uwierzyła, że wszystko może się zdarzyć. Hiszpan, zły na siebie za mało efektowny początek, w drugiej partii dwukrotnie przełamał rywala. Popełnił tylko 4 niewymuszone błędy (Murray miał ich aż 19) i zakończył partię 6-2. Podobny przebieg miała trzecia partia: dwa przełamania, mało błędów Nadala, świetne ataki mistrza z głębi kortu. Szkot walczył ambitnie, ale chyba coraz bardziej czuł, że poza nim jest finał tegorocznego Wimbledonu. W czwartym z Murray'a uszło powietrze.

Hiszpan przełamał jego podanie już w pierwszym gemie. Później prowadził już 3-1, 4-2, 5-1, by wygrać do czterech. Niedzielny finał będzie więc pojedynkiem gigantów: dwóch najlepszych aktualnie tenisistów świata.

(AGA)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski