MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Podwodne atrakcje: spokojny rekin, zatopiony samolot i autobus

Rozmawiał Piotr Tymczak
Rozmowa. – Świadomość, że jestem pod wodą, klęczę na dnie, na głębokości trzech metrów i mogę oddychać, była czymś niepojętym – mówi JAKUB SĘK, prezes Akademickiego Klubu Podwodnego Krab Akademii Górniczo-Hutniczej, obchodzącego jubileusz 50-lecia

– Gdyby miał Pan zachęcić do nurkowania jakąś historią, to o czym by Pan opowiedział?

– Najmocniej w pamięci zapisały mi się pierwsze wdechy pod wodą. Pamiętam ten lekki niepokój ale i ogromną ekscytację jednocześnie. Świadomość, że jestem pod wodą, klęczę na dnie, na głębokości trzech metrów i mogę oddychać, była czymś niepojętym w tamtym momencie. Dzisiaj jest to już dla mnie norma, nadal przyjemna, ale norma. Z zazdrością patrzę na kursantów Kraba po ich pierwszym nurkowaniu, kiedy widzę ten błysk radości w oku.

– Pierwsze spotkanie z rekinem też Pan miło wspomina?

–  To był żarłacz białopłetwy. Do spotkania doszło na wyjeździe Kraba do Egiptu, w szóstym roku mojego nurkowania. Nie wiem do dziś, kto się bardziej bał, my czy on. Każde spotkanie z rekinem pod wodą jest ekscytujące. Ten konkretny pojawił się nagle koło naszej grupy płetwonurków. Zaczęliśmy płynąć w jego stronę, żeby się lepiej przyjrzeć, niestety, postanowił się wycofać.

– Podwodny świat nie jest przyjazny dla nurkujących?

– Ryby w miejscach częściej uczęszczanych przez płetwonurków są przyzwyczajone do ludzi i nie zwracają na nich większej uwagi. Jeżeli chodzi o rekiny, to nie słyszałem, aby jakiś zaatakował płetwonurka pod wodą. Poza rekinami należy uważać na ryby wyposażone w kolce jadowe lub większe drapieżniki, jak murena czy barakuda, w Polsce np. szczupak. Ukłucie kolcem jadowym lub ugryzienie może się skończyć bardzo źle dla płetwonurka.

W morzach tropikalnych należy również uważać na koralowce i ukwiały, ponieważ większość z nich może poparzyć. Dlatego płetwonurków uczy się, aby byli neutralni dla podwodnego środowiska. Pod wodą niczego nie dotykamy ani nic z podwodnego świata nie zabieramy.

– Przychodzą Panu na myśl jeszcze jakieś inne wspomnienia?

– Doskonale pamiętam moje pierwsze nurkowanie w Egipcie. Po wskoczeniu do wody miałem przed oczami barwną rafę. Przyznam szczerze, że nie wiedziałem, w którą stronę skierować wzrok. Ilość ryb, koralowców, kolorów, życia na tej rafie tak mnie zaskoczyła, że przez pierwsze kilkanaście sekund byłem zdezorientowany. To było jedno z moich najlepszych nurkowań.

– Na takie przyjemności trzeba mieć sporo pieniędzy.

– Nie do końca. Oczywiście dalsze wyprawy kosztują sporo. Można jednak nurkować również w Polsce. W Krakowie mamy ten komfort, że trzy kilometry od centrum miasta jest Zakrzówek. To doskonały akwen do szkoleń, ale też jest na tyle pięknym miejscem, że zjeżdżają się tam nurkowie z całej Polski czy też ze Słowacji i Czech. W Krakowie nurkuje się również w zalewie Bagry, rzadziej w Kryspinowie. Blisko jest też kamieniołom w Jaworznie.

– Ale jak Zakrzówek może się równać z nurkowymi atrakcjami Egiptu?
– Tu może być zaskoczenie. Na Zakrzówku są zatopione atrakcje, takie jak dwa samoloty Antonow AN-2, drewniany wrak, autobus, kilka innych samochodów. Jeżeli kogoś nie interesują takie podwodne atrakcje umieszczone przez człowieka, można nurkować wzdłuż ścian, które kojarzą mi się z podwodnym krajobrazem spotykanym w Chorwacji. Ściany mają kilkadziesiąt metrów wysokości, a pod wodą opadają miejscami do ponad 25 metrów. Podziwiając je, można mieć odczucia, jakby się leciało wzdłuż gór. W tym akwenie jest też sporo ryb: okoni, sumów, szczupaków. Najgłębsze miejsce na Zakrzówku ma 31 metrów głębokości.

– To jeszcze bezpieczne nurkowanie rekreacyjne?

– Nurkowania rekreacyjne odbywają się do głębokości 40 metrów i trwają od 40 do 60 minut. Poniżej 40 metrów wkraczamy już w obszar nurkowań technicznych, dekompresyjnych, gdzie konieczne jest użycie mieszanin oddechowym innych niż powietrze. Do tego trzeba odbyć specjalistyczne szkolenia.

– Ile pieniędzy trzeba odłożyć na sprzęt do nurkowania?

– Sprzęt nurkowy jest powszechnie dostępny. Automat do oddychania to koszt ok. 1000 – 1500 złotych, skafander nurkowy – ok. 800 zł, kamizelka ratunkowo- -wypornościowa – 600–2000 zł, maska, płetwy – ok. 300–400, głębokościomierz lub komputer nurkowy – od 500 zł do kilku tysięcy, butla nurkowa – ok. 1000 zł. Na początek jest to spory wydatek, na który mało osób może sobie pozwolić, dlatego członkowie naszego klubu mogą korzystać ze sprzętu klubowego po bardzo atrakcyjnych – nawet dla studentów – cenach.

– Do Akademickiego Klubu Podwodnego Krab AGH może należeć każdy?

– Aby przystąpić do Kraba, trzeba mieć skończone 16 lat, poza tym nie ma innych ograniczeń. Większość zrzeszonych to studenci krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej i to właśnie oni w 1964 roku Kraba założyli. Od tamtego czasu – czyli już 50 lat – AKP Krab AGH jest nierozerwalnie związany z AGH, która nieprzerwanie go wspiera. Klub obecnie zrzesza około 200 aktywnych członków. Szacujemy, że przez 50 lat z klubem miało kontakt około pięć tysięcy osób.

– Co może wykluczać z zajęć?

– Przed przystąpieniem do kursu trzeba przejść badania lekarskie. Schorzenia, które wykluczają nurkowanie, to m. in. wady serca, perforacja błony bębenkowej, cukrzyca. Przeciwwskazaniem do nurkowania jest też astma, ponieważ powietrze w butli jest suche. Każdy przypadek jest inny i ostateczną decyzję podejmuje lekarz, najlepiej jeżeli jest to lekarz nurkowy.

– Jak często trzeba nurkować, aby nie wyjść z wprawy?

– Są osoby, które nurkują co weekend, a są tacy, co tylko kilka razy do roku. Zaleca się, aby po dłuższej przerwie umówić się z instruktorem czy przewodnikiem nurkowym, aby sobie przypomnieć pewne rzeczy.

– A ile basenów trzeba przepłynąć pod wodą, żeby iść i spokojnie nurkować?

– Teoretycznie, aby nurkować, nie trzeba umieć pływać. W Krabie uważamy jednak, że warto tę umiejętność posiadać i kładziemy na to nacisk w trakcie całorocznych treningów. Uczymy również nurkowania na zatrzymanym oddechu, to może pomóc. Jeżeli zdarzy się, że dojdzie do awarii pod wodą – co się rzadko zdarza, ale może się przytrafić – to osoba mająca świadomość, że pod wodą może przepłynąć np. 50 metrów na zatrzymanym oddechu, jest bardziej bezpieczna, nie wpada w panikę.

Ma czas na chłodną ocenę, czy zdąży podpłynąć do partnera po pomoc lub samodzielnie wynurzyć się na powierzchnię. Mamy w klubie osoby, które potrafią przepłynąć na zatrzymanym oddechu ponad 200 metrów w płetwach. Krabowicze wygrywają zawody w takich konkurencjach.

– Płetwonurkowie mają swoje specjalne zwyczaje, podwodne gesty?

– Osoba, która nie nurkuje, pokaże, że jest wszystko w porządku, unosząc kciuk w górę. Płetwonurek nigdy tak nie zrobi. W takim przypadku pokaże tzw. okejkę, czyli złączone w koło kciuk i palec wskazujący. Tak się pod wodą pokazuje, że wszystko jest w porządku. Uniesiony do góry kciuk oznacza natomiast, że się wynurzamy.

– Pod wodą można jeść?

– Niejednokrotnie organizowaliśmy klubowe podwodne spotkania świąteczne, podczas których członkowie Kraba dzielili się wielkanocnym jajkiem i je spożywali.

– Jak to technicznie wyglądało?

– Wyciąga się automat do oddychania z ust i wkłada się jajko tak, aby nie wleciała woda. Nasi członkowie kiedyś też ustawili sobie pod wodą stół, krzesła i zjedli śledzika.

– Czego trzeba życzyć płetwonurkom z klubu Krab na następne lata?

– Płetwonurkom zawsze trzeba życzyć tyle samo bezpiecznych wynurzeń co zanurzeń. A Krabowi można życzyć kolejnych pięćdziesięciu lat takiej prężnej działalności, jaka miała miejsce przez minione półwiecze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski