PO straci Małopolskę i marszałka?

– To będzie klęska! Nic już nas przed nią nie uratuje – przyznaje działacz małopolskiej Platformy Obywatelskiej.

PRZECZYTAJ KOMENTARZ AUTORA: Czy PiS dojrzało do władzy w Małopolsce

Nastroje w PO są efektem sondażu, jakim dysponuje partia. Pokazuje on, że po porozumieniu Jarosława Kaczyńskiego, Jarosława Gowina i Zbigniewa Ziobry, PiS nie będzie miał żadnych problemów ze zdobyciem ponad połowy miejsc w 39-osobowym Sejmiku Województwa Małopolskiego.

Wyliczenia na dają szans

Taki sam wniosek można postawić, gdyby bez żadnych poprawek przełożyć wyniki majowego głosowania na kandydatów do Parlamentu Europejskiego na okręgi w wyborach samorządowych. Podział mandatów radnych województwa wyglądałby wtedy następująco: 21 PiS, 13 PO, 4 SP i 1 Nowa Prawica.

Wprawdzie zawsze w wyborach samorządowych lepszy wynik ma PSL, więc i ludowcy pewnie wezmą jakieś miejsca w sejmiku, ale z drugiej strony zsumowanie poparcia PiS i SP da więcej niż tylko 25 mandatów. Do tego dojdą jeszcze głosy na Polskę Razem, zatem prawicowa koalicja może liczyć nawet na 30 miejsc.

Szans na tak dużą przewagę PiS nad PO nie daje jednak dr Jarosław Flis. Politolog z UJ porównał wyniki I tury wyborów prezydenckich z 2010 r. z późniejszymi wyborami do sejmików, a potem w ten sam sposób przełożył wynik majowych eurowyborów na to, co się wydarzy w listopadzie. Według tak opracowanej prognozy PiS-owi przypadłyby 22 mandaty w sejmiku, PO 13, SLD – 2, PSL i Nowej Prawicy – po 1. Ale Jarosław Flis przyznaje, że obecnie PiS jest dużo mocniejsze niż w 2010 roku, a PO – słabsza.

Co może zrobić PO?

Według politologa z UJ ratunkiem dla PO może być pewność działaczy PiS, że wygraną mają już w kieszeni. – Cztery lata temu Platforma wygrała wybory do małopolskiego sejmiku, choć nikt na nią nie stawiał – mówi Flis. Platforma zdobyła wtedy 17 mandatów (przy 16 PiS), 4 przypadły PSL, co dało koalicji 21 głosów w 39-osobowym parlamencie regionalnym.

Sukces był możliwy, bo na listach do sejmiku pojawili się kandydaci znani i popularni w swoich środowiskach lokalnych. – Listy PO były bardzo mocne, a PiS – słabiutkie – przypomina politolog. Teraz Platforma oprze się na tych samych zasadach doboru kandydatów. – Ale najprawdopodobniej PiS wyciągnął lekcję z wyborów z 2010 roku i nie zapełni list słabymi asystentami – prognozuje Jarosław Flis.

Inny scenariusz to niewielka przegrana PO w wyborach, ale utrzymanie władzy dzięki rozbiciu PiS. Tak było w 2006 r., kiedy Wspólnota Małopolska Marka Nawary startowała razem z PiS, ale gdy działacze partii Kaczyńskiego chcieli go pozbawić stanowiska marszałka, zawarł koalicję z PO. Zaledwie po trzech miesiącach rządów PiS.

Teraz o taki scenariusz będzie jednak trudniej. Radni SP i PR będą trzymać się PiS przynajmniej do przyszłorocznych wyborów parlamentarnych. Jakikolwiek ich ruch przeciw PiS przekreśli szanse Jarosława Gowina i Zbigniewa Ziobry, którzy chcą zostać posłami.

Marszałek jest optymistą

Co na to obecny marszałek województwa Marek Sowa? Co zamierza robić po wyborach? Czy już szuka sobie nowego miejsca pracy?

– W sejmiku mamy 17 miejsc i je utrzymamy – twierdzi Marek Sowa, którego nie opuszcza optymizm. Według niego wynik wyborów do sejmiku wcale nie jest przesądzony, a gdyby nie doszło do porozumienia Kaczyńskiego z Gowinem i Ziobrą, to PO na pewno wygrałaby w Małopolsce, a nawet zmiażdżyłaby tu PiS. – Teraz będzie trudniej, ale ludzie twierdzący, że PiS zdobędzie bezwzględną większość w sejmiku, powinni na nowo uczyć się matematyki – mówi marszałek.

W optymizm Sowy nie wierzą nawet działacze Platformy. Według jednych marszałek powoli oswaja się z myślą, że pod koniec roku opuści najważniejszy gabinet przy ul. Basztowej. Zdaniem innych oficjalnie nie może przyznać, że jest już po wyborach, bo jest odpowiedzialny za kampanię i jej wynik na poziomie regionu.

Sam Marek Sowa ucina spekulacje na temat tego, gdzie będzie pracował po ewentualnej utracie stanowiska marszałka. – Ze znalezieniem pracy nie będę miał żadnego problemu – mówi jedynie. Ludzie z jego otoczenia nie kryją, że może trafić do resortu kierowanego przez wicepremier Elżbietę Bieńkowską, z którą jest w bardzo dobrych kontaktach. Jeśli za rok nie będzie marszałkiem województwa, to powinien też kandydować do Sejmu.

Następca to zagadka

Jeszcze mniej niż o przyszłości marszałka Sowy wiadomo o jego potencjalnym następcy z PiS. Andrzej Adamczyk, szef tej partii w Krakowie, wielokrotnie podkreślał, że nie wskaże kandydata na małopolskiego marszałka przed wyborami. – Będzie to więc albo jakiś as z rękawa, albo królik z kapelusza – mówi Jarosław Flis. Pierwszy to jakiś profesor, drugi – szeregowy poseł, radny sejmiku albo któryś ze starostów.

– Podawanie nazwisk nie ma sensu, bo i tak decyzję podejmie osobiście prezes Kaczyński – mówi nam polityk PiS.

KANDYDACI PLATFORMY
Choć do rejestracji list kandydatów do sejmiku pozostało jeszcze kilka tygodni, wiadomo już, kto będzie ich liderem. Wewnętrzny spór w PO dotyczy głównie okręgu podkra­kowskiego. O pierwsze miejsce walczą członek zarządu województwa JACEK KRUPA i radny KAZIMIERZ CZEKAJ. W tym okręgu do sejmiku wystartuje też były wojewoda STANISŁAW KRACIK.

W zachodniej Małopolsce listę otworzy marszałek MAREK SOWA. W Krakowie jedynkę dostanie szef PO w regionie GRZEGORZ LIPIEC, za nim znajdą się przewodniczący sejmiku KAZIMIERZ BARCZYK i radna MAŁGORZATA RADWAN-BALLADA. Liderem tarnowskiej listy będzie wicemarszałek ROMAN CIE­PIELA, sądeckiej – były wicemarszałek LESZEK ZEGZDA. Na Podhalu przymierzana jest radna BARBARA DZIWISZ lub jakiś znany przedsiębiorca.

Napisz do autora:
[email protected]