Dni są dłuższe, a słońce śmielsze. Brud - słabo widoczny zimą - teraz kole w oczy. Brud irytuje, obrzydza i szkodzi. Ale też wskazuje na zaniedbanie i porzucenie; miejsca brudne i zaśmiecone sprawiają wrażenie niczyich, porzuconych.
Spod zwałów topniejącego śniegu wyłaniają się psie kupy, pety, porzucone chusteczki higieniczne. Sól i piasek, jakimi posypywano chodniki, tworzą teraz warstwę szarego brudu. Trujące smogowe pyły osadzają się na jezdniach i trotuarach. Jeśli się tego nie umyje, powrócą „do gry”, aż znajdą cieplutkie siedlisko w naszych płucach.
Doświadczenia prof. Mariana Mazura dowiodły, że 60 proc. smogowych pyłów pochodzi z „odzysku”, tzn. zalega na ulicach czekając, żeby wznieść się w powietrze. Ku mojej satysfakcji (od lat apelowałam w tej sprawie) władze miasta dostrzegły problem i obiecują wielkie mycie. Pilnujmy, by obietnic dotrzymano i Kraków starannie umyto na wiosnę, łącznie z chodnikami. Oraz przejściami podziemnymi. A także z… windami.
A przynajmniej jedną windą usytuowaną na rogu ulic Westerplatte i Lubicz. Kto ma ciężki bagaż, dla tego owa winda jest zbawieniem, bo pozwala zjechać na poziom przejścia podziemnego prowadzącego w stronę dworca. Otóż winda ta chyba nigdy w swej wieloletniej egzystencji nie była umyta. Jest szklana i tak zaprojektowana przez jakiegoś mistrza nad mistrzami, by umyć jej nie było łatwo. I można byłoby wycieczki tam prowadzać, by pokazać jak wygląda wieloletni krakowski brud.
A na Krakowie się świat nie kończy. W ościennych gminach sama natura też sobie z brudem na chodnikach i jezdniach nie poradzi. Ani z dzikimi wysypiskami. Ostatnio sytuacja nieco się poprawiła, ale tej wojny nie wygramy bez zmiany świadomości. To m.in. zadanie dla szkół. A tylko część nauczycieli angażuje się w pedagogikę schludności. Zwłaszcza na wsiach ulice prowadzące do szkół są usłane opakowaniami po chipsach, napojach i cukierkach, o petach litościwie zamilczę.
Istnieją kultury dla których pojęcia czyste/nieczyste mają znaczenie symboliczne. To, co „nasze” z definicji jest „czyste” ( „własne” śmieci są czyste, więc nie ma potrzeby ich uprzątać); z kolei to, co należy do obcych, jest z definicji „nieczyste”. Naszej kulturze takie subtelności są obce.
Kto wątpi w rozmiar cywilizacyjnego awansu Polski w ciągu ostatnich dekad, niech sobie porówna stan publicznych toalet. Na stacjach benzynowych, w knajpach oraz w… szkołach znikł fetor i obrzydliwość: jesteśmy w innej cywilizacyjnej rzeczywistości. Niestety ci, z których braliśmy przykład, dziś przeżywają regres: ulice Rzymu, Londynu czy Paryża już nie lśnią czystością, jak było do niedawna.
Oni mają swoje problemy, my mamy swoje. Tak czy owak, brud dyskwalifikuje towarzysko. Przeszkadza, odstręcza i mierzi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?