I widzę w sobie efekt podobny do opisanego przez La Fontaine’a. Wygłodniały lis zobaczył winogrona: „Więc rad z uczty, wytężył swoją chudą postać, Skoczył, sięgnął, lecz nie mógł do jagód się dostać. Wprędce przeto zaniechał daremnych podskoków I rzekł: Kwaśne, zielone, dobre dla żarłoków”.
Skoro nie mogę, to nie muszę. Tak samo było w czasie mistrzostw świata w siatkówce. Dla mnie to żaden problem. Ale problem może być, bo piłka nożna ma masową widownię. Z tego żyje, tym oddycha. Zamieniając ją na wydarzenie limitowane, ograniczone - nadawca niejako podcina gałąź, na której siedzi. Tak stało się już z Ligą Mistrzów.
W całej Europie spada oglądalność. Bo właściwie, jaką wartość ma w sobie kibicowanie? Jako mały chłopiec byłem wiernym kibicem. Z biegiem czasu pojawiało się w moim życiu wiele rzeczy ciekawszych. Można powiedzieć, zamiast kibicować, sam grałem. Pracowałem też wtedy nad sobą i to bardzo.
Między innymi wyłączałem w sobie różne nieracjonalne emocje. Do takich zaliczyłem kibicowanie. Jest nieracjonalne. Nakręcam się, ale nic ode mnie nie zależy. Jednak oglądając mecz Polaków, coś mnie poruszało. Chyba więc za słabo nad sobą pracowałem, ale mam to w naturze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?