Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podatek od pasożytów

Jan Maria Rokita
Na Białorusi znów są więźniowie polityczni. A dłuższy okres liberalizacji reżimu Łukaszenki chyba właśnie się kończy. Wszystko to za sprawą dość niespodziewanych manifestacji ulicznych, które wybuchły na przełomie lutego i marca pod hasłem: „Nie jesteśmy darmozjadami!”.

Zaczęło się 17 lutego w Mińsku, a potem poszła fala ludowych protestów: Brześć, Bobrujsk, Orsza, Mohylew, Witebsk, Homel, Grodno, Baranowicze i Mołodeczno. W zasadzie wszystkie większe miasta w kraju. I w każdym z nich - co najmniej kilkuset, a czasem nawet kilka tysięcy manifestantów. Jak na dość apatyczne ostatnimi laty białoruskie społeczeństwo i anemiczną demokratyczną opozycję - to zdarzenia nieco zaskakujące. Jeszcze parę miesięcy temu wydawało się, że miński tyran - uwolniony od europejskich sankcji i hołubiony przez polską dyplomację, w pełni panuje nad sytuacją.

Wzrost napięcia nie nastąpił bynajmniej na skutek aktywności antyłukaszenkowskiej opozycji. Przeciwnie, opozycyjni aktywiści raczej próbują korzystać z koniunktury i przyłączają się teraz do ludowych manifestacji. Tak było w Mołodecznie i Orszy, gdzie milicja wyłapała i wsadziła do kryminału m.in. lidera Partii Obywatelskiej Anatola Labiedźkę czy redaktora opozycyjnego portalu Wiktora Andrejewa.

Tymczasem protesty rozpoczęli … bezrobotni, których władza postanowiła obłożyć ekstrapodatkiem sięgającym kwoty 800 polskich złotych. „Dekret nr 3” wydany przez Łukaszenkę, pomyślany był z jednej strony jako dodatkowe źródło pieniędzy dla sypiącego się budżetu kraju, z drugiej zaś - jako część typowej dla dyktatur kampanii przeciw „pasożytom społecznym”. Pod rządami Łukaszenki za pasożyta uważany jest ten, kto pozostawał bez pracy co najmniej przez pół roku. Na Zachodzie takich ludzi traktuje się jako „ofiary systemu” i wypłaca im rozmaite zasiłki, na Białorusi (kto wie skądinąd, czy nie rozsądniej) piętnuje się ich i okłada karami. Co prawda pod wpływem fali protestów Łukaszenko „zawiesił” na razie moc swojego dekretu, ale nad głowami bezrobotnych Białorusinów groźba jego „odwieszenia” wisi dalej, jak miecz Damoklesa.

Choć protesty są niespodzianką, to ich głębsze przyczyny nietrudno zrozumieć. Kraj jest już drugi rok pogrążony w recesji, a PKB w 2016 roku spadł o prawie 3%. Dołuje eksport, dwie wielkie rafinerie pracują poniżej opłacalności, a szacunki są takie, że nawet 1/5 firm działa ze stratą i powinna zbankrutować.

Dochody Białorusinów spadły tylko w ciągu zeszłego roku o ponad 7%. Ta kiepska sytuacja jest po części odbiciem kryzysu gospodarki rosyjskiej, od której Białoruś jest faktycznie zależna. A po części także wynikiem światowego regresu na rynku paliw, powiązanego z przewlekłym sporem Łukaszenki z Putinem o zawyżanie przez Rosjan cen paliw i zaniżanie opłat za ich tranzyt.

Łukaszenko to nie jest przywódca, który w takiej sytuacji zdecydowałby się na jakąś „szokową terapię”, czy też twarde liberalne reformy. A w atmosferze stagnacji i pesymizmu, pomysł na opodatkowanie pół miliona „pasożytów” okazał się zapalnikiem ludowych protestów.

Na razie władze próbują odseparować rzekomych „prowodyrów” z opozycji od „uczciwych ludzi”, a sam Łukaszenko grozi w telewizji „oderwaniem głów tysiącowi, a nawet dwóm tysiącom oszołomów”. W obliczu ludowego protestu każda dyktatura zaczyna właśnie od takiej taktyki.

Tyle tylko, że najczęściej kończy się to fiaskiem, a manifestacje przybierają wtedy na sile. Jeśli tak się stanie także teraz na Białorusi, to może nastąpić powtórka z 2011 roku: brutalne interwencje milicji, liczne aresztowania, bicie ludzi i procesy polityczne. Wygląda na to, że miński tyran chciałby bardzo uniknąć takiego scenariusza. Czy jednak tolerując coraz silniejsze protesty przeciw swoim rządom, nie przyśpieszy zarazem dnia swojego upadku?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski