Z wygodą jest jednak coraz lepiej, bo dzięki unijnym dotacjom przybywa systematycznie autostrad i dróg ekspresowych, a wiele istniejących od dawna tras przestało wreszcie przypominać ser z wielkimi dziurami.
Jest jednak pewien szkopuł. Wygodna podróż kończy się, gdy dojeżdżamy do autostradowych bramek. Stojąc w korku, zwłaszcza w okresie wakacyjnym albo w weekendy, tracimy czasem kilka godzin. Zastanawiamy się wtedy, dlaczego mamy płacić za coś, co wygodne nie jest. Opłata powinna bowiem gwarantować szybki przejazd, tymczasem podróż autostradą może nam zająć więcej czasu, niż alternatywną i bezpłatną trasa.
Dobrym rozwiązaniem byłoby zastąpienie autostradowych bramek elektronicznym systemem poboru opłat od aut osobowych. Dziwne, że w dobie powszechnej cyfryzacji wciąż nie możemy się tego doczekać. Tym bardziej, że taki system obejmuje od blisko pięciu lat ciężarówki korzystające z dróg krajowych.
Na razie nie wiadomo, czy pod koniec przyszłego roku tzw. e-myto obejmie auta osobowe. Nawet jeśli tak się stanie, nie ma gwarancji, że znikną wszystkie bramki autostradowe. Pojedziemy zatem odcinkami, na których wygody podróżowania nie zakłóci nam postój przed punktem poboru opłat, ale pozostaną też autostrady, gdzie szlaban zostanie podniesiony dopiero po wyłożeniu gotówki lub zapłaceniu kartą.
Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa powinno koniecznie skłonić prywatne firmy koncesyjne z A2 i A4, by dołączyły w Krajowego Systemu Poboru Opłat. Zapowiadają się trudne rozmowy? Renegocjacja kontraktów? Niech rządzący udowodnią, że da się ułatwić życie kierowcom.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Krakowski Comarch walczy o wielki kontrakt drogowy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?