Bo jak coś powie prezes PiS, to jego posłowie to zaakceptują, prezydent podpisze, a nawet Trybunał Konstytucyjny już nie uchyli.
A może sama idea, by w lokalnej społeczności ograniczyć czas rządów jednej osoby nie jest czymś nagannym? Wiele razy padały stwierdzenia, że czas najwyższy rozruszać Kraków czy odświeżyć inne gminy, gdzie rządy sprawują jeszcze naczelnicy rodem z PRL.
Jednak gdy przychodził czas głosowania mogącego te zmiany przynieść okazywało się, że obecna władza trzyma się mocno, także ta sprzed zmian ustrojowych. Czy tylko z powodu stworzonych przez lata powiązań personalno-polityczno-towarzysko-biznesowych? Może nie było lepszych kandydatów? Kto wie, może wyborcy rzeczywiście woleli stare znane, niż nowe niepewne…
O ograniczeniu liczby kadencji dla władzy naprawdę warto dyskutować. Może dwie 4-letnie to za mało, może właściwszy limit to trzy albo te dwie można by wydłużyć. Ale przede wszystkim należałoby dyskutować o tym, że takie same ograniczenia należałoby wprowadzić dla wszystkich. Wielu radnych „zasiedziało się” w miejskich ławach i sale obrad również należałoby odświeżyć. Tym bardziej Sejm i Senat, bo wielu parlamentarzystów nie pamięta już innego świata niż ten przy Wiejskiej w Warszawie
Tylko przy takim podejściu do tematu można będzie mówić o rzeczywistej próbie uzdrowienia życia publicznego w Polsce. Jeśli PiS dobierze się do skóry tylko samorządowcom z długoletnim stażem, nie da się podważyć oskarżenia, że zmiany w ordynacji wyborczej robione są tylko z czysto partyjnych interesów obecnie rządzących. Ale czy posłowie będą umieli zacząć ograniczenia od siebie samych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?