Dokarmianie sikorek, gołębi tudzież łabędzi i dzikich kaczek jest proste. Myszołów to trudny orzech do zgryzienia. Po pierwsze drapieżnik, czyli bez mięsa ani rusz. Po drugie, lubi polować, a to już kłopot, bo jak podsunąć mu coś żywego prosto pod dziób. Pomyślałem o padlinie.
Martwych zwierzakach, jakimi nie pogardzi żaden ptak szponiasty. Jedzonko nieapetyczne i paskudnie wyglądające, ale nie ucieka, i co najważniejsze, zawiera kalorie. Padliny nigdzie nie kupi, ale są porcje rosołowe. Kurze szkielety niezbyt dokładnie pozbawione mięsa.
Cena przystępna a jeśli wzbogacić je o parę kawałków krwistej wątróbki z drobiu, danie będzie wyglądało niczym apetyczna padlina pierwszego gatunku. Myszołów był bardzo zadowolony. Zeżarł kilkanaście szkieletów i ani myśli dbać o samodzielną aprowizację. Efekt uboczny dokarmiania, o którym zapomniałem wspomnieć. Może w kwietniu odleci. Taką mam nadzieję…
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?