Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dobre wiadomości na św. Mikołaja

Liliana Sonik
Cały ten zgiełk. Mam kilka dobrych wiadomości. Ostatecznie jutro przychodzi św. Mikołaj i prezenty się należą. Zwłaszcza tym, którzy zasłużyli. A moim zdaniem zasłużyliśmy, ponieważ jesteśmy poniekąd autorami zmian: my, nasi sąsiedzi, a nawet urzędnicy magistratu.

Tłumaczę, o co mi chodzi. Od wielu lat w czasie przedświątecznym omijałam Rynek szerokim łukiem. Przejście między straganami dorocznego kiermaszu wywoływało wyłącznie irytację. W samym sercu królewskiego Krakowa, pod budami nazywanymi przez ironistów „wigwamami”, panoszyło się badziewie produkowane licho wie gdzie. Zalew paskudztwa będący kompromitacją rozumu i smaku szkodził wizerunkowi Krakowa.

W tym roku jest inaczej. Może nie idealnie, lecz zmiana na lepsze uderza. Zmienił się wygląd (części) straganów oraz ich oferta. Możemy na kiermaszu znaleźć naprawdę sympatyczne propozycje. Pojawiło się prawdziwe rękodzieło, unowocześnione choć tradycyjne wędliny i słodycze, zabawne kopie starych krakowskich fotografii, ozdoby choinkowe z naturalnych materiałów, anioły, diabły i szopki krakowskie, szklane cudeńka oraz wiele innych pomysłowych przedmiotów. Według mnie to naprawdę dobra wiadomość. Do zmiany tej doprowadziliśmy wszyscy.

Ludzie wymusili też zmianę świątecznej oferty w sklepach. Kilka lat temu galerie handlowe próbowały już 1 listopada wejść w Boże Narodzenie. W środku jesieni uruchamiano świecące girlandy, dekorowano wystawy sztucznym śniegiem, a z głośników atakowano nas amerykańskimi, albo i polskimi kolędami… Chyba każdy lubi lekko gorączkowy nastrój szukania prezentów, zakupów i przygotowań. Ale co za dużo, to niezdrowo. Gdy po niemal dwóch miesiącach docieraliśmy do świąt pozostawało tylko znużenie natarczywością niekończącego się nagabywania.

Po kilku latach tego magla galerie handlowe doszły do wniosku, że falstart im się nie opłaca, bo krakowianie nie mają najmniejszej ochoty wchodzić w święta Bożego Narodzenia w listopadzie. I wygraliśmy, proszę Państwa.

Machina komercyjna świąt u nas rusza znacznie później niż w innych krajach. Ktoś, kto powie, że to bez znaczenia, nie będzie miał racji. Narzucenie swojego obyczaju handlowi jest całkiem realnym zwycięstwem. Osiągniętym bez krzyku, w zasadzie bez pomocy mediów. Ludzie zagłosowali nogami i narzucili dostosowanie się do ich oczekiwań. Przedświąteczne zakupy nie muszą zabijać świąt redukując je do gigantycznej przepompowni pieniędzy.

Cieszy też fakt, że miejskie iluminacje świąteczne zaczynają błyszczeć dopiero w grudniu. Bo nie zdążą się nam znudzić… Bo kosztować będą mniej… Bo zmienił się też ich wygląd. Na lepsze. Nie straszą obciachowym bezguściem, jak jeszcze rok temu. Pomysł, by oprzeć się na wzornictwie polskiego Art Deco i sztuce ludowej jest po prostu znakomity.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski