Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O czym warto pisać?

Ryszard Niemiec
Natłok wydarzeń sportowych przekracza moce przerobowe co ambitniejszych komentatorów, do których mam czelność się zaliczyć, wyrażając nadzieję, że redakcja tezę potraktuje bez skreśleń. Biorę więc na siebie trud sklasyfikowania tego, co pokazali sportowcy w minionym tygodniu, tak aby czytelnik mógł łatwo pojąć, co naprawdę istotne.

Zacznę od dorady, by nie zachłystywać się zanadto awansem reprezentacji piłkarskiej z miejsca 15. na 14. Owszem, warto zauważyć przepaść, jaką miał do pokonania zespół Nawałki, odbijając się od miejsca 72. w tym rankingu FIFA, ale nie oszukujmy się - 14. miejsce to wciąż druga dziesiątka.

Jak już jesteśmy przy futbolu, to proponuję pochylić się przede wszystkim nad bardzo wymowną sytuacją z meczu pucharowego Legii z Ajaxem Amsterdam. Goście zdobyli, jak najbardziej prawidłowego gola, aliści bramkarz Legii wyciągając piłkę zza linii bramkowej, został obwołany bohaterem meczu! Jest pewne, że nie zostanie laureatem dorocznej nagrody Fair Play, fundowanej przez Polski Komitet Olimpijski, ale niestety, jest na ustach wszystkich kibiców. Byłby tym bardziej, gdyby podbiegł do hiszpańskiego arbitra i powiedział, że bramkowy się szpetnie pomylił.

Podobnie warto podejść do zwycięstw naszych skoczków narciarskich w miejscu przyszłorocznej olimpiady - południowokoreańskim Pjongczangu. Zwycięstwa Kamila Stocha tak bardzo spowszedniały, że nawet ci górale, którzy wciąż za najlepszego kozaka uważają Wojtka Fortunę („pił, ale jak skakał”), trwają przy swoich poglądach. Monotonię stochomanii urozmaicają wyczyny Maćka Kota, co czyni go czarnym koniem konkursu w Lahti i syci moją dumę opartą na znajomości dziadków zawodnika.

Górnolotne komentarze wysłanników do Korei, po mojemu, powinny ustąpić pierwszeństwa pewnemu, za słabo nagłośnionemu listowi otwartemu. Napisał go - adresując do opinii publicznej - Maciej Bydliński, też narciarz, tyle, że alpejski. Jest to jedna wielka skarga na Polski Związek Narciarski, który zdegradował do roli trzeciego sortu najpopularniejszą u nas dziedzinę narciarstwa, jaką są zjazdy. Zawodnik nie rozwodzi się zanadto, ale grozi zakończeniem kariery. Skutek tej filipiki będzie żaden. Póki związkiem dowodzi były trener skoczków, następcy i następczynie Ałusia Bachledy i sióstr Tlałkówien nie dostaną wsparcia. Taki mamy klimat…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski