A chodzi o „Wielką Encyklopedię Francuską” (pełny tytuł „Encyklopedia, albo słownik rozumowany nauk, sztuk i rzemiosł”), najsłynniejsze dzieło francuskiego Oświecenia, wydawane w latach 1751-1766, a z uzupełnieniami i wznowieniami do roku 1780. Redagowane przez zespół działający pod kierunkiem Denisa Diderota, uznawane za główny (intelektualny) zapalnik Wielkiej Rewolucji Francuskiej, wydarzenia, które zmieniło świat. Właśnie wokół „Encyklopedii” koncentruje się akcja wspomnianej powieści, kolejnego na naszym rynku dzieła najpopularniejszego współczesnego hiszpańskiego pisarza.
To nie pierwsza powieść Perez-Revertego osnuta wokół innej książki - wystarczy wspomnieć „Klub Dumas”, sfilmowany przez Romana Polańskiego jako „Dziewiąte wrota”, opowiadający o poszukiwaniu pewnej satanistycznej publikacji. Tym razem chodzi o zakup i sprowadzenie do Hiszpanii dzieła budzącego wielkie emocje, także polityczne, w samej Francji nie do końca uznawanego za legalne, a w Hiszpanii wręcz zakazanego - jego sprowadzenie wymaga zgody samego króla. Ba, nawet część akademików jest zakupowi przeciwna - przypomina się powiedzenie Marka Twaina, twierdzącego, że dobra biblioteka to taka, w której nie ma żadnego dzieła Jane Austen… Dlatego dwójka z nich zawiązuje spisek i śladem emisariuszy wysyła bandziora, mającego dostarczeniu tego wielotomowego i niezwykle drogiego dzieła zapobiec. I właśnie perypetie wysłanników stanowią główny zrąb powieści.
Jak często u Perez-Revertego bywa, wątek przygodowy wzbogacają erudycyjne popisy autora. Perez-Reverte przerywa akcję wspominając o swoich poszukiwaniach źródeł, snuje przypuszczenia co do dokładnego przebiegu wspomnianej akcji, będącej wydarzeniem historycznym. Wtrąca również, często wkładając je w usta bohaterów, swoje rozważania na temat toczącej się w II połowie XVIII wieku walki „starego” z „nowym”, czyli „postępu”, symbolizowanego przez „Encyklopedię”, ze wstecznictwem, symbolizowanym przez przeciwników sprowadzenia dzieła do Hiszpanii. Skądinąd rzecz biorąc, te popisy erudycyjne, dokładne opisy i analizy intelektualnej oraz politycznej sytuacji w XVIII-wiecznej Hiszpanii, dla rodaków autora fascynujące, polskiego czytelnika mogą trochę męczyć. Ciekawsze są za to autorskie analizy dotyczące wspomnianego „postępu” i roli nadchodzącej rewolucji. Autor, ewidentnie przedstawiający się jako wielbiciel Oświecenia i zbliżającego się przewrotu, dostrzega (na szczęście…) także ich ciemne strony. Symbolizowane chociażby przez niejaką Madame Guillotine…
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?