Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na jednym wózku

Krzysztof Kawa
Cafeteria. Obie dyscypliny są do siebie podobne - stwierdził Patryk Dudek po zdobyciu przez Polaków kolejnego Pucharu Świata w jeździe drużynowej, mając na myśli żużel i skoki narciarskie. Hm, trzeba mieć naprawdę bujną wyobraźnię, by posunąć się do takich porównań. Chociaż… Może coś rzeczywiście jest na rzeczy.

Dudek użył dużego skrótu myślowego, ale co nam szkodzić podążyć tym tropem? Te niszowe i niebezpieczne zarazem, uprawiane przez garstkę osób dyscypliny mają w Polsce równie zagorzałą, by nie rzec fanatyczną, nieporównywalną z żadnym innym krajem publiczność. I swoje ikony, dzięki którym po latach posuchy wznieśliśmy się na poziom absolutnie światowy. Tym, kim dla skoków był Adam Małysz, dla speedwaya stał się Tomasz Gollob.

Obaj okazali się tak silną inspiracją dla młodzieży, że nastąpił efekt trampoliny, z której na podium mistrzostw świata katapultowały się rzesze ich następców. Dzisiaj więc w obu sportach możemy fetować nie tyle pojedyncze sukcesy, co ich pasmo. Jedni skaczą i fruwają, inni odkręcają manetkę gazu, a wokół publika powiewa biało-czerwonymi flagami, śpiewając, krzycząc, wiwatując.

Nie ma wątpliwości, że to sporty indywidualne, a zarazem - każdy trochę w innym wymiarze - drużynowe. To zaskakujące, jak my Polacy, indywidualiści przecież, potrafimy wspólnymi siłami ciągnąć wózek po śniegu i granicie w tę samą stronę.

Choćby to - zgrupowania kadry w skokach to oczywistość, ale w speedwayu takich tradycji nie było. Dopiero hodowca goździków, w wolnych chwilach trener Marek Cieślak uparł się, by każdej zimy zbierać swoją gromadkę na zajęciach integracyjnych w terenie i okazało się, że poruszył ziemię. To co widzieliśmy w sobotę na torze w Lesznie, tak naprawdę zaczęło się pół roku wcześniej w Szklarskiej Porębie.

Wstawanie o ósmej rano, zaprawa na nartach biegowych wokół Polany Jakuszyckiej, później szalony slalom między choinkami na czeskich stokach w Harrachovie, a wieczorem długie Polaków rozmowy - oto przepis Cieślaka na sukces. Tak jak Łukasz Kruczek miał swojego Kamila Stocha, tak on miał najpierw ambitnego Jarka Hampela. Stopniowo dochodzili kolejni: w skokach Maciek Kot, Dawid Kubacki, Piotr Żyła, na żużlu Piotr Pawlicki, Maciej Janowski, Bartosz Zmarzlik...

Przez lata martwiliśmy się, co się stanie, gdy kariery zakończą Małysz i Gollob, dziś wiemy, że i bez nich medale nadal mogą się sypać jak z rogu obfitości. Wróć - bez nich, ale wciąż z nimi: przecież Małysz z wielkim poświęceniem dogląda czeredy Horngachera jako dyrektor sportowy, a Gollob, mam ogromną nadzieję, też wkrótce dołączy do swoich następców w nowej roli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski