Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Metoda Camerona

Paweł Kowal
Od Krakowa do Brukseli. David Cameron pokazał, do jakiego stopnia można uwikłać swoje państwo, a nawet wielu sojuszników w rozgrywkę, której jedyny sens polegał początkowo na walce o przywództwo na brytyjskiej prawicy i szansę na zwycięstwo konserwatystów w wyborach.

Polityka zagraniczna w demokratycznym państwie, jeśli jest poważna, musi uwzględniać elementy wewnętrznych rozgrywek. Politycy, którzy decydują o tym, w jakim kierunku rozwijać stosunki własnej ojczyzny z innymi, muszą mieć poparcie ludzi dla swojej aktywności. Szczególnie w czasach, kiedy polityką zagraniczną, jak zdrowiem, zajmują się wszyscy - ta demokratyczna legitymacja jest konieczna. Jeśli jednak przekroczy się pewną granicę, zaczynają się problemy. Polityka zagraniczna staje się wtedy służką wewnętrznych rozgrywek i powstaje ryzyko, że dla interesu partii poświęcony zostanie interes państwa.

Politycy nie są tylko od słuchania ludzi i powtarzania ulicznych sądów w bardziej radykalnej formie opracowanej przez wyrafinowanych spin doktorów. Politycy są także po to, by czasami powiedzieć „nie” i podać argumenty. Obywatele nie studiują statystyk, nie mają czasu na politykę, by znać tyle szczegółów co zawodowcy. Jednak liderzy winni są wyborcom nie tylko uśmiechy, ale też rzetelną ocenę sytuacji, rzetelne pokazanie za i przeciw oraz własnej opinii.

Tak czy owak, mleko się rozlało w momencie rozpętania kampanii referendalnej na Wyspach. Okazało się, że część klasy politycznej w Anglii traktuje Unię bardzo tymczasowo, bo strategicznych gwarancji bezpieczeństwa dla własnego państwa tak naprawdę upatrują gdzie indziej.

Dla ideowych sojuszników Brytów w środku Europy sytuacja nie wygląda tak samo. Unia stanowi może nie wojskowe, ale jednak gospodarcze ubezpieczenie, że nie wpadniemy łatwo w historyczne koleiny. Przykład: nie jesteśmy zadowoleni z energetycznej uległości Brukseli Gazpromowi w pewnych sprawach, ale bez komisji byłoby nam z dominacją Gazpromu gorzej. Słowem, Polski nie stać dzisiaj na poważne kłopoty Unii i na walkę od nowa o pozycję na kontynencie. Dlatego dla nas turbulencje z wychodzeniem Brytanii albo nawet z tym, że inni zaczną negocjować z Brukselą „na Camerona”, to na dłuższą metę wyłącznie problemy.

Podobno, kiedy w Paryżu wykładają o polityce brytyjskiej, zaczynają od arcytrywialnego zdania „Wielka Brytania jest wyspą”. Taki sam wykład o Polsce może już niedługo znów zaczynać się od słów: „Polska leży między Niemcami a Rosją”. I na tym polega różnica między Polską a Anglią. Bardzo się lubimy, ale warto, żeby pamiętali o tym nasi sojusznicy, a przede wszystkim, żebyśmy o tym nie zapominali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski