Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wykreujcie gwiazdy

Redakcja
- Walką można zdziałać cuda - zapewnia Alojzy Świderek FOT. JAROSŁAW JAKUBCZAK

Rozmowa z ALOJZYM ŚWIDERKIEM, byłym trenerem polskiej kadry siatkarek

- W sobotę do Muszyny przyjeżdża mistrz Polski, Atom Trefl Sopot. Spodziewa się Pan ciekawego meczu?

- Na pewno tak. Przez ostatnie lata Muszyna była w czołówce ligi i teraz też, bez względu na to jaki ma skład, mecz zapowiada się bardzo interesująco.

- Zmierzą się kandydaci do któregoś z medali?

- Hmm, za nami dopiero dwie pierwsze ligowe kolejki. Ciężko już teraz o tym mówić. Każdy z trenerów patrzy na najbliższy mecz. Chce wygrać. A co będzie po pierwszej, drugiej rundzie zasadniczej, a potem po play-offach? Mówienie w tej chwili o medalistach byłoby jak wyciąganie królika z kapelusza. W każdym razie muszynianki muszą w tym nowym składzie znaleźć swoją grę. To bardzo ważne. Ostatni mecz w Legionowie jest takim pierwszym krokiem do tego. Co będzie dalej, zobaczymy, ale teoretycznie obie drużyny powinny być w ligowej czołówce.

- Oglądał Pan występ "Mineralnych" w Legionowie?

- Tak, w telewizji.

- I co, właśnie wygrane w takich okolicznościach budują prawdziwy zespół?

- Każde zwycięstwo buduje. Nasze zespoły nie miały za wiele sparingów, a takie spotkania nie są równe występom w lidze, więc wydaje mi się, że im dalej będzie postępować liga, tym mecze pod względem poziomu będą lepsze.

- Wiele osób w ostatnich dniach wypowiedziało to samo zdanie: "W tym sezonie liga będzie bardziej wyrównana niż w poprzednich rozgrywkach". Podpisuje się Pan pod tym stwierdzeniem?

- Odpowiem tak: teoretycznie duże szanse na mistrzostwo ma beniaminek z Polic. W Chemiku jest dużo gwiazd. Ale podkreślam, to tylko teoria. Jeżeli ten zespół będzie wygrywać od początku, to na pewno nabierze mocy i zwycięstwa zaczną przychodzić coraz łatwiej. Jeśli jednak zdarzy się potknięcie, to może się okazać, że nawet ta drużyna będzie mieć kłopoty. Podobnie Wrocław. Wydaje się, że Impel w końcu złapał wiatr w żagle. Dobry trener, agresywnie, w dobrym tego słowa znaczeniu, prowadzący zespół. Duże zmiany zaszły w pozostałych ekipach. Atom już nie jest taki mocny jak w poprzednim sezonie. Mimo wszystko jest tam jednak cały czas dobry skład. Nie mają za to Rourke, która dawała spokój w grze. Wiadomo, że jak coś nie szło, to piłka trafiała do niej i była duża szansa, że skończy się punktem. Na pewno teraz muszą grać bardziej zespołowo. Wracając do pytania - tak, liga może być teraz bardziej wyrównana.

- W poprzednim latach mówiło się Muszyna, myślało - gwiazdy. Jak jest teraz?

- Gwiazd już tam nie ma. Pewnie wiąże się to z sytuację finansową klubu. Zespoły na czołówkę naszej ligi robi się budżetem. Jeżeli jest duży, łatwiej znaleźć zawodniczki wyższego formatu. A wiadomo, że krawiec kraje, jak mu materii staje. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, żeby z tych obecnych siatkarek uczyniono w Muszynie nowe gwiazdy.

- Ucieszył się Pan, że mimo kłopotów, nad Popradem została ostatecznie siatkówka na wysokim poziomie?
- Ależ oczywiście. Im więcej firm decyduje się na wspieranie naszych zespołów, tym lepiej dla całej polskiej siatkówki. W zasadzie nigdy nie można jednak działać z długą stabilnością finansową. Teraz przyszedł kryzys do Muszyny. Ale to nie jest tak, że tylko gwiazdy gwarantują zwycięstwa. Właściwa praca z drużyną, stworzenie ekipy, która gra i walczy, może naprawdę zdziałać cuda. Sam miałem takie pozytywne doświadczenie w Kaliszu.

- A ono mówi Panu, że mieszanka młodości i rutyny to dobry pomysł na budowę drużyny?

- Wie pan, pewne rzeczy są wymuszone. Prawdopodobnie, gdyby były większe finanse w Muszynie, to postawiono by na zawodniczki z większym autorytetem. W takiej sytuacji, jaka była, uzupełnia się zespół młodymi siatkarkami. Ja z tego powodu bardzo się jednak cieszę. Zresztą, mam apel do trenerów: dawajcie młodym dziewczynom dużo możliwości gry, bo tylko w taki sposób będą mogły się pokazać. A wtedy być może pod koniec ligi będziemy mieć jedną, dwie, czy trzy zawodniczki więcej do kadry.

- Którąś z młodych muszynianek Pan zna?

- Kurnikowska, Mucha to są zawodniczki, o których jeszcze jako selekcjoner myślałem. Nie chodziło dokładnie o pierwszy zespół narodowy, ale były w takiej nazwijmy to dużej grupie reprezentacyjnej.

Rozmawiał Łukasz Madej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski