Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krytyka nie jest problemem

Redakcja
Andrea Anastasi wierzy, że w mistrzostwach Europy polska drużyna będzie walczyć o miejsce na podium FOT. SYLWIA DĄBROWA
Andrea Anastasi wierzy, że w mistrzostwach Europy polska drużyna będzie walczyć o miejsce na podium FOT. SYLWIA DĄBROWA
- W kadrze na ME w Polsce i w Danii nie znalazł Pan miejsca dla doświadczonego Krzysztofa Ignaczaka. Skąd taka zaskakującą decyzja?

Andrea Anastasi wierzy, że w mistrzostwach Europy polska drużyna będzie walczyć o miejsce na podium FOT. SYLWIA DĄBROWA

ROZMOWA z Włochem ANDREĄ ANASTASIM, trenerem polskiej reprezentacji siatkarzy

- Już jakiś czas temu szczerze rozmawiałem z "Igłą" i podałem mu swoją argumentację. Wbrew sensacyjnym doniesieniem jednej z gazet, nie chodziło o żaden incydent alkoholowy czy jakiekolwiek pozasportowe względy. Nie mam zastrzeżeń do niego, a wręcz przeciwnie, mamy ze sobą świetne relacje. Postanowiłem jednak, że nadszedł czas, by postawić w kadrze na Pawła Zatorskiego. "Igła" co prawda zaakceptowałby rolę drugiego libero, ale nie chciałem go stawiać w takiej sytuacji, tym bardziej, że nie jest już młodzieniaszkiem. Dlatego obok Zatorskiego powołałem Damiana Wojtaszka, który z powodzeniem grał w drugiej reprezentacji. Moja decyzja dotyczy na razie tylko mistrzostw Europy i wcale nie oznacza, że zamykam "Igle" drogę do kadry. Cały czas jesteśmy w kontakcie i wiem, że mogę na niego liczyć. To była dla mnie trudna decyzja, bo jest on dla mnie wyjątkową osobą. Ja jednak jestem od tego, żeby podejmować trudne decyzje, tak jak ojciec, który czasem musi się rozstać ze swoim dzieckiem, albo postąpić niezgodnie z życzeniem syna.

- Na liście 18 zawodników, w porównaniu do Ligi Światowej, zabrakło również Dawida Konarskiego i Grzegorza Kosoka. Uznał Pan, że Grzegorz Bociek i Łukasz Wiśniewski są w stanie zagwarantować wyższy poziom sportowy?

- Z Boćkiem wiążę duże nadzieje i wydaje mi się, że będzie on przyszłością polskiej drużyny. Jego świetne warunki fizyczne, potencjał i dobra gra, którą zaprezentował na Uniwersjadzie w Kazaniu, zrobiły na mnie spore wrażenie. Nie wykluczam, że jeśli ten chłopak pokaże się z dobrej strony podczas przygotowań, to może nawet znaleźć się w składzie, który wystąpi w mistrzostwach Europy. Wiśniewski w trakcie Ligi Światowej leczył kontuzję. Bardzo liczę na tego zawodnika, bo ma duży potencjał i może nam sporo pomóc. O zmianach zdecydowały względy techniczne.

- Mimo wielu spekulacji w mediach, w kadrze nie znaleźli się Mariusz Wlazły i Paweł Zagumny.

- W sprawie Wlazłego nie mam nic do powiedzenia. Wokół tego tematu było już tyle niejasności, że postanowiłem odmawiać komentarzy. Natomiast w przypadku Zagumnego kilka miesięcy temu uzgodniliśmy, że w tym roku potrzebuje czasu na odpoczynek. Być może wróci do zespołu na mistrzostwa świata.

- Powołania na mistrzostwa Europy są konsekwencją słabego wyniku w Lidze Światowej czy raczej sygnałem, że zamierza Pan odmłodzić kadrę i skoncentrować się na budowie zespołu na przyszłość?

- Liga Światowa to dla mnie ważny materiał do analizy, ale wbrew negatywnym opiniom, wcale nie uważam naszej gry za katastrofę. Również byłem niepocieszony po ostatnich porażkach z Bułgarią, ale jako trener miałem dodatkową wiedzę na temat stanu naszej drużyny i problemów, z jakimi przystępowaliśmy do tych spotkań. Przyznaję, że w trakcie Ligi Światowej nie byliśmy w dobrej formie, a swoje szanse na awans do turnieju finałowego mocno ograniczyliśmy po serii porażek w pierwszych meczach. Poza tym niektórzy zawodnicy przyjechali na zgrupowanie w nie najlepszej kondycji fizycznej, mieli zbyt krótki okres przygotowań i zabrakło im czasu, aby dojść do swojej normalnej dyspozycji. To prawda, że musimy się już skupić na przyszłości i tworzyć zespół, mając w perspektywie mistrzostwa świata w 2014 roku. Mam pomysł na drużynę i wierzę, że już w mistrzostwach Europy pokażemy się z dobrej strony.
- Po Lidze Światowej odbył Pan poważne rozmowy z zarządem PZPS. Czy zmieniły one coś w przygotowaniach lub systemie pracy z kadrą?

- Polski związek jest moim pracodawcą i miał prawo wiedzieć, co się dzieje z zespołem i jaka jest moja analiza problemów. Rozmawialiśmy merytorycznie, a ja byłem otwarty na wskazówki i sugestie. Wiem, że teraz wielu ludzi ma swoje wytłumaczenie naszych porażek i pomysły na zmiany, a ja szanuję te opinie i słucham ich z ciekawością. To jednak ja biorę odpowiedzialność za zespół i podejmuję decyzje personalne. Wiem doskonale, że na niektórych pozycjach mamy słabości, ale to nie znaczy, że nie możemy grać dobrze jako drużyna i wygrywać. Na pewno jest kilka rzeczy, które możemy zmienić, by grać skuteczniej. Możemy ulepszyć naszą taktykę. Dyskutowaliśmy również z przedstawicielami związku na temat przygotowania fizycznego, ale zaznaczam, że mam pełne zaufanie do moich współpracowników i konsultuję z nimi swoje pomysły na zmiany. Musimy też dużo pracować nad odbudowaniem naszej mentalności i pewności siebie. Po fali krytyki zawodnikom nie jest łatwo udawać, że nic się nie stało. Musimy wspólnie przejść przez ten trudny dla nas okres i się odbudować.

- Jeszcze nie tak dawno był Pan w Polsce dosłownie noszony na rękach. Teraz doświadcza Pan tzw. polskiego piekiełka?

- Poznałem już styl pracy mediów i wiem, że jeśli wygrywasz, to jesteś najlepszy i najmądrzejszy, a jak przegrywasz, to najgorszy i najgłupszy na świecie. Ze swojego doświadczenia mam świadomość, że kariera trenera nie jest usłana różami, ale nie można też popadać w skrajności. Już zdążyłem przyzwyczaić się do krytyki pod swoim adresem i nie mam z tym problemu. Wziąłem na siebie odpowiedzialność za nasze ostatnie porażki i teraz muszę zrobić coś, żebyśmy grali lepiej.

- Jeśli polski zespół nie osiągnie sukcesu w ME, to może Pan nie utrzymać posady...

- Presja w moim zawodzie jest zawsze. Poza tym w rozmowie z przedstawicielami związku powiedziałem jasno, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby drużyna osiągała dobre wyniki. Jeśli polska federacja uzna, że lepszym rozwiązaniem będzie postawienie na innego szkoleniowca, to ja zaakceptuję taką decyzję. Nie zamierzam jednak mieć nieprzespanych nocy, myśląc o tym, czy utrzymam stanowisko w Polsce, czy nie.

- Prezes Mirosław Przedpełski zapowiedział, że celem zespołu powinno być miejsce w strefie medalowej. Wierzy Pan, że to realne?

- Moim marzeniem jest znów stanąć z zespołem na podium mistrzowskiej imprezy. To jest wielka motywacja i będę dążyć do zrealizowania tego celu. Nie straciłem wiary w zespół i mam nadzieję, że już wkrótce znów będziemy bili się o medale.

Rozmawiała KAROLINA KORBECKA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski