Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pobili się, ale nie wyrwali awansu z belgijskiego piekła

Redakcja
Od prawej: Maor Melikson, Cezary Wilk, Osman Chavez i Reginal Goreux FOT. WOJCIECH MATUSIK
Od prawej: Maor Melikson, Cezary Wilk, Osman Chavez i Reginal Goreux FOT. WOJCIECH MATUSIK
Wiślacy walczyli wczoraj w Liege o awans do 1/8 finału Ligi Europy nie tylko kopiąc piłkę, ale również na pięści, bowiem po meczu doszło na boisku do regularnej bijatyki. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem, który po wyniku 1-1 w pierwszym spotkaniu w Krakowie jest korzystny dla Standaru. Wisła odpadła więc z europejskich pucharów. Standard Liege - Wisła Kraków 0-0

Od prawej: Maor Melikson, Cezary Wilk, Osman Chavez i Reginal Goreux FOT. WOJCIECH MATUSIK

PIŁKA NOŻNA. Wisła Kraków odpadła w 1/16 finału Ligi Europy.

Sędziował Milorad Mażić (Serbia). Żółte kartki: Bjarnason (32), Goreux (53), Cyriac (80) , Gakpe (90+6) - Nunez (32, 63), Jaliens (64), Pareiko (90+5). Czerwona kartka: Nunez (63). Widzów 20 000.

Standard: Bolat - Ciman, Gershon, Felipe, Pocognoli - Goreux (89 Gakpe), Belhocine, Bjarnason, Buyens - Cyriac (90+3 Opare), Tchite (85 Batshuayi).

Wisła: Pareiko - Jovanović (76 Biton), Jaliens, Chavez, Diaz - Wilk (87 Jirsak), Nunez - Iliev (66 Kirm), Garguła, Melikson - Genkow.

Przed meczem z głośników puszczono przebój zespołu AC/DC "Highway to hell" ("Autostrada do piekła"). To była zapowiedź tego, jaką atmosferę potrafią stworzyć miejscowi kibice. Na trybunie zajmowanej przez najzagorzalszych fanatyków Standardu wywieszono duży transparent "Hell - side" (Strona piekieł) i "Ultras - interno". Fani Wisły, których było około 1600, odpowiedzieli równie wielkim transparentem: "The real inferno is here" ("Prawdziwe piekło jest tutaj") i rozwinęli sektorówkę z diabłem oraz odpalili race. Już przed meczem spiker odczytał komunikat, aby nie rzucać petardami. Był on skierowany do sektorów zajmowanych przez fanów Wisły, którzy rzucali je w stronę miejscowych kibiców. Tak samo skandalicznie zachowywali się przyjezdni z Liege w Krakowie, gdzie w stronę wiślaków kierowali rozpalone race. Fani Wisły nie uszanowali także minuty ciszy, jaką przed pierwszym gwizdkiem uczczono zmarłego w niedzielę trenera przygotowania fizycznego Standardu Guy'a Namuroisa.

Na boisku można było się wczoraj spodziewać wielkich emocji od samego początku. Tak jednak nie było. Pierwszy kwadrans przypominał raczej badanie się rywali schowanych za podwójną gardą. Na to mogli sobie pozwolić gospodarze, których urządzał remis 0-0. Wiślacy byli zmuszeni do ataku, próbowali to robić, częściej byli przy piłce, ale nie mogli się przedrzeć przez zasieki rywali. Tymczasem na trybunie Standardu pojawił się obraźliwy wobec "Białej Gwiazdy" transparent z wulgarnym słowem "fuck" i hasłem "Only red star!" ("Tylko czerwona gwiazda!"). Nikt jednak na to nie reagował. Nie było nawet apelu, że jeżeli obraźliwe hasło nie zniknie, to mecz zostanie przerwany. W Krakowie delegat UEFA zapowiedział, że mecz się nie rozpocznie, jeżeli nie zostanie ściągnięty transparent z napisem: "Nie trzeba być faszystą by dbać o Ziemię Ojczystą". Po kilku minutach ochroniarze ściągnęli transparent w Liege.

A na boisku mijały kolejne minuty i nadal niewiele się działo pod bramkami. Mocno cofnięty Standard strzegł swojej twierdzy jak niepodległości. Goście nie mogli w tym murze obronnym znaleźć wąskiej szczeliny prowadzącej do bramki rywali. W I połowie Wisła nie oddała żadnego groźnego strzału. Przed meczem zapytaliśmy trenera Kazimierza Moskala, czy planuje bombardowanie bramki rywali, czy będą to piłkarskie szachy. Odpowiedział, że wszystko będzie zależeć od tego, na co pozwoli przeciwnik. Dodał, że chce aby jego drużyna grała swoją piłkę. Zespół z Liege na to nie pozwalał, a sam z czasem zaczął szukać okazji. Miał ją Gohi Bi Cyriac, który uderzył niecelnie. Ze strony krakowian brakowało w ofensywie amunicji odpowiedniego kalibru. Z przodu szarpał Cwetan Genkow, ale nie dawało to efektu. Pod specjalnym nadzorem rywali biegał Maor Melikson, a kiedy była szansa na zgubienie opieki, to był powalany na ziemię. Miejscowi skutecznie wybijali wiślaków z rytmu. Nie pozwalali nawet na uderzenia z dystansu. Tak próbował zaskoczyć Łukasz Garguła, ale jego strzał został zablokowany.
Po przerwie na boisku zaczęło się robić coraz bardziej gorąco. Po faulu kapitan Standardu Reginal Goreux odepchnął przy linii zwracającego uwagę trenera Moskala. Doszło do przepychanki między zawodnikami. Od 63 minuty Wisła grała w dziesiątkę, bowiem drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną arbiter pokazał Gervasio Nunezowi. Argentyńczyk został tak ukarany po faul na Goreux. Zrobiło się więc podobnie jak tydzień wcześniej w Krakowie, gdzie Wisła ponad godzinę grała w osłabieniu po "czerwieni" dla Michała Czekaja (faulował po błędzie Nuneza). W pierwszym meczu grającej w osłabieniu Wiśle udało się zdobyć wyrównującą bramkę. Wczoraj przy tak dysponowanym Standardzie wydawało się to niebywale trudne.

Na ostanie 15 minut Moskal postawił wszystko na jedną kartę, wpuścił drugiego napastnika Dudu Bitona. Chwilę później najpierw Andraż Kirm, a potem Biton mogli wpakować piłkę do siatki, ale nie trafili w nią odpowiednio. W końcówce zrobił się dobry mecz. Osłabiona Wisła mocniej naciskała niż wcześniej, kiedy grano po równo. Standard też odpowiadał szybkimi akcjam. W doliczonym czasie wiślakom nie udało się zdobyć złotego gola, a pod bramką krakowskiego zespołu doszło do szamotaniny Sergeia Pareiki z Serge Gakpe. Po końcowym gwizdku ta sytuacja miała epilog w postaci regularnej bójki między graczami obu drużyn. Tak Wisła żegnała się z europejskimi pucharami.

PIOTR TYMCZAK, Liege

Pozostałe wyniki: *Athletic Bilbao - Lokomotiw Moskwa 1-0 (0-0); I mecz: 1-2; *Valencia - Stoke City 1-0 (0-0); 1-0; PAOK Saloniki - *Udinese 0-3 (0-2); 0-0; FC Brugge - *Hannover 96 0-1 (0-1); 1-2; *PSV Eindhoven - Trabzonspor 4-1 (3-1); 2-1; *Twente - Steaua 1-0 (1-0); 1-0.

Drużyny, które awansowały - oznaczone gwiazdką.

Zdaniem trenera

KAZIMIERZ MOSKAL, trener Wisły Kraków:

- Przede wszystkim gratuluję Standardowi awansu do kolejnej rundy, ale - może zabrzmi to nieskromnie - uważam, że w dwumeczu byliśmy zespołem lepszym.

Jest mi ciężko pogodzić się z tym, że odpadliśmy z rozgrywek, ale piłka nożna polega na strzelaniu bramek, szczególnie cenne są te, które zdobywa się na wyjeździe. Po tym co zobaczyłem chciałem jednak pogratulować i podziękować moim zawodnikom. Chcieliśmy od pierwszych minut grać swoją piłkę i stwarzać sytuacje. Powiedziałem zawodnikom, że nie musimy jednak zdobyć gola w pierwszej połowie.

Po przerwie chcieliśmy wycofać jednego defensywnego pomocnika, Gervasio Nuneza, ale sytuacja już na to nie pozwoliła, bowiem zobaczył czerwoną kartkę. W Nunezie nie szukałbym kozła ofiarnego, to gra zespołowa, każdy popełnia błędy. Nie widziałem dokładnie sytuacji, w której otrzymał drugą żółtą kartkę. Zawodnik mówił, że nie zasłużył na nią. Wiadomo, że po tak wyrównanym dwumeczu są emocje.

Absolutnie nie chcę bronić swoich zawodników, którzy po meczu chcieli je wyładować w taki sposób. Nie ma nawet co porównywać tego co zrobił Pareiko, z tym co zrobił kapitan Standardu (odepchnął trenera Moskala - przyp.). Dla mnie było to skandaliczne zachowanie. Są emocje, ale są pewne granice.

(TYM), Liege

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski