Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Otwieram próbkę "B"

Redakcja
Rozmowa z MARIUSZEM WACHEM, pięściarzem wagi ciężkiej, przyłapanym po walce z Władimirem Kliczką na stosowaniu niedozwolonego dopingu.

- Jedne media donoszą, że zdecydował się Pan otworzyć próbkę "B", inne przywołują Pana wypowiedzi, jakoby decyzja pozostawała sprawą otwartą. Jaka jest prawda?

- Wcześniej mówiło się, że kwota, którą musiałbym ponieść za zweryfikowanie próbki "A", sięgnie 30 tys. dolarów. Później słyszałem, że decydując się, będę musiał wydać 3 tys. dolarów, ale i to okazało się nieprawdą. W końcu stanęło na kwocie 500 euro.

- I zapadła decyzja na "tak"?

- Dokładnie, tu już nie ma wątpliwości. Jeszcze dzisiaj (w poniedziałek - przyp. AG) lub we wtorek zostaną wysłane dokumenty do Niemiec. Później osobiście ja lub ktoś z mojego teamu będzie musiał pojechać na miejsce, by być obecnym przy otwarciu próbki "B".

- Kiedy to nastąpi?

- Tego akurat nie wiadomo. Zgodnie z otrzymanym pismem pozostał jeszcze przynajmniej tydzień i w tym czasie spodziewam się decyzji.

- Ze strony Niemieckiej Federacji Boksu grozi Panu zawieszenie na dwanaście miesięcy (liczone od daty walki z Kliczką) oraz kara finansowa w wysokości nieco ponad 5 tys. euro.

- Najważniejsze, że od razu nie zostały nałożone na mnie grzywny, tylko otrzymałem propozycję sankcji. Obie kary weszłyby w życie wówczas, gdybym nie zdecydował się na badanie próbki "B". Od początku chciałem walczyć o swoje, tylko odstraszała mnie zaporowa kwota, na którą nie było mnie stać.

- Jeśli próbka "B" uprawomocni pierwsze badanie, grożą Panu wyższe sankcje?

- Niemcy nie mogą wydać bardziej dotkliwej kary. Uzbrajam się jednak w cierpliwość, bo cała sprawa trwa już dwa i pół miesiąca, a pamiętamy, ile dni musiało upłynąć, aż poznaliśmy wynik pierwszego badania.

- W przypadku niekorzystnego dla Pana wyniku drugiej próbki szykuje Pan inną linię obrony?

- W takim przypadku z pewnością będziemy wnioskować o złagodzenie kary. Pismo z Niemiec odbieram w ten sposób, że Niemiecka Federacja Boksu od razu mnie nie skreśla. Stawiają raczej na dialog i możliwość ewentualnych negocjacji. Z każdej okazji zamierzamy skorzystać.

- Doprecyzował Pan, czy roczna dyskwalifikacja miałaby obowiązywać tylko terytorium Niemiec?

- Tego nadal nie wiem.

- A istnieją pewne przesłanki?

- Decyzja niemieckiej komisji to jedna sprawa. Dodatkowo czekam na stanowisko wszystkich federacji (WBA, WBO, IBF, IBO - przyp. AG), których pasy były w puli walki. I tu nie mam zielonego pojęcia, kiedy spodziewać się informacji. Dziwne to wszystko, bo zdążyłem się zorientować, że takie sytuacje są wyjaśniane i zamykane w ciągu kilkunastu dni. A ja nie jestem w stanie oszacować, ile moja sprawa może jeszcze potrwać.

- W przypadku potwierdzenia stosowania dopingu zapowiada Pan przeprowadzenie własnego śledztwa. Jaką ma Pan koncepcję działania?

- Zrobię to tylko i wyłącznie dla mojej wiadomości. Rezultat dochodzenia na pewno nie ujrzy światła dziennego.

- Czyli opinia publiczna nie pozna ewentualnego winnego, którego Pan wytropi?
- Myślę, że nie pozna. Gdybym chciał kogoś oficjalnie oskarżyć, musiałbym wejść na drogę sądową, a po co mi to? Wyciągnę wnioski na przyszłość i tyle.

- Z wylotem do Stanów Zjednoczonych nadal zamierza Pan czekać do wyjaśnienia sprawy?

- Jest duże prawdopodobieństwo, że w lutym polecę do Ameryki. Będzie miało to związek z tą sprawą oraz chęcią wyjaśnienia po męsku wszystkich niedomówień.

Rozmawiał ARTUR GAC

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski