Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rośnie forma sądeczanek

FIL
Przez obronę gliwiczanek przedziera się Kamila Szczecina (w czerwonej koszulce) Fot. (KOW)
Przez obronę gliwiczanek przedziera się Kamila Szczecina (w czerwonej koszulce) Fot. (KOW)
I LIGA KOBIET. Olkuszanki przedwcześnie rozdawały mikołajkowe prezenty, ale wygrały

Przez obronę gliwiczanek przedziera się Kamila Szczecina (w czerwonej koszulce) Fot. (KOW)

Olimpia/Beskid Gór-Stal Nowy Sącz - SMS Gliwice 27-22 (12-10)

Bramki: Płachta 5, Podrygała 5, Leśniak 3, Szczecina 3, Kaczyńska 3, Polanowska 3, Maślanka 2, Rączka 1, Wańczyk 1, Weselak 1 - Aleksandra Zych 6, Maczka 5, Tomczyk 2, Kozimur 2, Ważna 2, Biernat 2, Michalak 1, Truszkowska 1, Agata Zych 1.

Sądeczanki do potyczki z zespołem niemal tożsamym z młodzieżową reprezentacja kraju przystępowały w roli faworytek. Tymczasem pierwsze minuty meczu upłynęły pod znakiem wyrównanej walki. Na bramkę Szczeciny przyjezdne odpowiedziały swoim golem, co dało początek wymianie ciosów. Trwała ona aż do końca pierwszej połowy. Dopiero trafienia Kaczyńskiej w 25 i Płachty w 30 min pozwoliły miejscowym odskoczyć na różnicę dwóch goli.

Po zmianie stron systematycznie wzrastała przewaga Olimpii/Beskidu. W 35 min wynik brzmiał 15-12, w 40 min 19-13 (w obydwu przypadkach bramki Podrygały), a po upływie 53 min, po rzucie Leśniak, gospodynie prowadziły już 10 golami (24-14). W tym momencie ich trenerka pozwoliła pograć zawodniczkom z ławki rezerwowych, co skutkowało częściowym odrobieniem strat przez Ślązaczki.

Jako ostatnia z sądeczanek do siatki rywalek trafiła Maślanka, a rezultat ustalony został po trzech celnych rzutach przyjezdnych. Mecz zakończył się zatem zgodnie z przewidywaniami, chociaż drużyna SMS okazała się bardziej wymagającym rywalem, aniżeli tego oczekiwano.

- Cieszą zarówno dwa punkty, jak i wzrastająca forma zawodniczek - powiedziała Lucyna Zygmunt, trenerka Olimpii/Beskidu. - Z wyjątkiem pierwszych fragmentów, kontrolowałyśmy przebieg wydarzeń na parkiecie. Mój zespół był dzisiaj skuteczniejszy, miał pomysł na grę. W pierwszej połowie trochę kłopotów sprawiała nam bramkostrzelna Aleksandra Zych, ale po zmianie stron dziewczęta znalazły na nią sposób. Za tydzień gramy w Warszawie z AZS-em. Ten mecz będzie wykładnią naszych możliwości. Osobiście oceniam je bardzo wysoko. (dw)

Otmęt Krapkowice - SPR Olkusz 21-26 (13-14)

Bramki: Giera 7, Pastwa 7, Karwacka 5, Leszczyńska 3, Basiak 1, Kompała 1, Sudrawska 1, Wcześniak 1 - Blozik 10, Pindral 3, Ptasznik 3, Bielecka 2, Kapłon 2, Pierowska 1.

Olkuszanki odniosły zwycięstwo, ale trener Dariusz Olszewski nie był zadowolony z postawy swoich podopiecznych. - Stać je na lepszą grę i bardziej przekonywujące wygrane. Zwycięzców się nie sądzi, ale niesmak pozostaje. Zagraliśmy źle, ale kobieta przecież zmienną jest - podkreślił.

W pierwszej połowie lekką przewagę miały przyjezdne. Najwyżej, różnicą 4 goli, prowadziły w 20 min: 11-7. Gospodynie w ciągu 6 następnych minut doprowadziły jednak do remisu 11-11. W końcówce pierwszej połowy minimalnie lepsze ponownie okazały się zawodniczki SPR. W miarę wyrównana gra trwała jeszcze przez 10 min drugiej połowy.

- Moje zawodniczki za wcześnie, bo jest dopiero listopad, zaczęły rozdawać mikołajkowe prezenty i oddawać piłkę mniej doświadczonym i umiejącym rywalkom. I to się kończyło traceniem bramek, których nie miały prawa tracić. Stąd takie a nie inne zakończenie pierwszej połowy i pierwsze dziesięć minut po przerwie - zaznaczył olkuski szkoleniowiec.
W 40 min Otmęt objął jedyny raz prowadzenie: 17-16. Potem przez 5 min żadna z drużyn nie potrafiła zdobyć gola. W końcu strzelecki impas przełamała Leszczyńska, doprowadzając do remisu. Potem znowu trafiła do siatki, a jej wyczyn dwukrotnie skopiowała Giera i raz Pastwa, dzięki czemu SPR objął prowadzenie 21-17. W 53 min, przy tym stanie, Wawrzynkowska obroniła rzut karny egzekwowany przez Kochanowską (był to jeden z trzech karnych, z których nie dała się pokonać). W rewanżu do siatki trafiła Giera, było więc już 22-17 i losy meczu zostały praktycznie rozstrzygnięte.

Po spotkaniu trener Olszewski jak zwykle nie chciał indywidualnie wyróżniać żadnej zawodniczki. - Nigdy tego nie robię. Razem wygrywamy, razem przegrywamy - uzasadniał. Dodał, że nie przywiązuje na razie wagi do tego, że jego drużyna jest wiceliderem tabeli. Bo to będzie mieć znaczenie dopiero pod koniec rozgrywek.

(FIL)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski