Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzie przyklejeni do szyby

Redakcja
- Rano w busach jest tłok, ludzie wiszą jeden nad drugim- mówi Paweł Kowalik, który codziennie przejeżdża przez Wieliczkę Fot. Barbara Ciryt

WIELICZKA. Kierowcy zabierają zbyt wiele osób. Pasażerowie skarżą się na tłok. Kontrolerzy martwią się o bezpieczeństwo.

- Przepełnione busy jadą z Krakowa do Bochni. Ludzie wręcz leżą na przedniej szybie. Kierowca nie widzi nawet lusterek. Pasażerowie wypełniają każde miejsce - skarży się nasza Czytelniczka, która zwykle wsiada do busa w Wieliczce. Ma żal do przewoźników, bo w Krakowie zabierają tak wiele osób, że w Wieliczce już nie sposób wsiąść.

Po południu w busach relacji Kraków-Bochnia drzwi domykają się z trudem. Rano ok. godz. 6 jest podobnie. - W godzinach szczytu jest dramat. Bus od Krakowa jest załadowany po brzegi. W Wieliczce zatrzymuje się tylko, żeby kogoś wysadzić. Nie sposób się dostać do busa - denerwuje się nasza Czytelniczka.

Pani Barbara stara się podróżować poza godzinami szczytu. - Wystarczy mi tego, że od znajomych się nasłucham, co przeżywają w busie już od godz. 5 rano - mówi pasażerka. - Kiedyś jechałam na stojąco. Nie ma się czego trzymać, przejście wąskie, bus niski. Trudno tak podróżować - dodaje.

Przez Wieliczkę codziennie jeździ Paweł Kowalik. - Wsiadam przed szóstą w Starym Wiśniczu. Tam są jeszcze miejsca siedzące. Potem robi się ciasno. W Bochni już stoją albo wiszą jeden nad drugim. Kierowca zwykle upycha ludzi jak sardynki. Oni się denerwują, wiercą, czasem krzyczą. Mają pretensje do siebie nawzajem i do kierowcy. Tylko jedna rzecz jest w tym wszystkim pozytywna, czasem młode dziewczyny siadają mi na kolanach - przyznaje Paweł Kowalik. Niektórzy głośno mówią, że boją się jechać w tak przepełnionym busie. Mimo tego wsiadają. - Co mają robić? Chcą się dostać do domu albo do pracy. Wiedzą, że dwa kolejne pojazdy też będą załadowane. Nikt nie chce czekać w nieskończoność - dodaje pan Paweł.

Takie przepełnienie busa jest niedopuszczalne twierdzą kontrolerzy z Inspekcji Transportu Drogowego. Codziennie kontrolują pojazdy. Karzą mandatami, zabierają dowody za usterki techniczne. Żałują tylko, że za zabranie do auta zbyt wielu pasażerów jest mała kara. - Mandat wynosi 100 zł. To za mało - twierdzą. Piotr Marzec, pełniący obowiązki naczelnika wydziału inspekcji w krakowskim ITD. Zaznacza, że kierowcy powinni wiedzieć jak niebezpieczna jest jazda zatłoczonym samochodem. - Jeśli kierowca zabiera 37 osób, a samochód jest zarejestrowany na 25 to musi się liczyć z tym, że droga hamowania znacznie się wydłuża. Przyczepność pojazdu do jezdni jest mniejsza. W sytuacji zagrożenia bus z właściwą liczbą osób zdążyłby się zatrzymać, a przepełniony nie i nieszczęście gotowe - przestrzega Piotr Marzec.

Jeden z przewoźników, którego busy jeżdżą na trasie Kraków-Bochnia zaznacza, że czasem kierowcy kłócą się z ludźmi, żeby nie wsiadali. - Jeśli zatrzyma się, żeby kogoś wysadzić, a tu wsiada sześciu młodych mężczyzn i nie dają się ruszyć. Co kierowca ma robić? Dzwonić po policję? - pyta pan Andrzej, właściciel firmy przewozowej, której pojazdy kursują na trasie Kraków-Bochnia. Zaznacza, że przez kontrole kierowcy są zestresowani. - Nawet, jeśli w busie jest wszystko w porządku denerwują się, jeśli z przodu jedzie policja z tyłu inspekcja, a może i w środku siedzi kontroler. Czasem nie wiedzą jak się mają zachować. Dla kierowcy zabranie tylko tyle osób ile ma miejsc siedzących jest wygodne. Jedzie spokojniej, nikt nie krzyczy mu nad głową - mówi.
Przewoźnik ma trudny wybór, gdy samochód jest już pełny, a na przystanku stoją osoby z biletami miesięcznymi. - Ludzie domagają się takich biletów, a potem, jeśli kierowca ich nie zabiera, to interweniują, mają słuszne pretensje - mówi. Kierowcy skarżą się również na to, że jeśli ominą przystanek, to dostają karę 3 tys. zł. Natomiast, jeśli zatrzymają się, to dostaną mandat za przepełniony samochód. - Po tych kontrolach musimy dać sobie trochę czasu, bo w jeden dzień świata nie naprawimy. Trzeba zmieniać świadomość kierowców, ale także pasażerów - mówi pan Andrzej z firmy przewozowej.

Barbara Ciryt

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski