Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wykopali bomby wielkości wiadra

Redakcja
Jedna bomba została na łyżce koparki. Ludzie mówią, że w wykopie jest ich o wiele więcej.Fot. Barbara Ciryt
Jedna bomba została na łyżce koparki. Ludzie mówią, że w wykopie jest ich o wiele więcej.Fot. Barbara Ciryt
Na bomby, najprawdopodobniej z czasów II wojny światowej, trafił wczoraj około godz. 12 operator koparki. To pracownik firmy Wąs-bud, realizującej kanalizację w Kokotowie. Prace natychmiast zostały wstrzymane. Nikt nie wie - ile jest bomb. Mieszkańcy twierdzą, że Niemcy zakopali ich około 30. Na miejscu pojawili się strażnicy miejscy i policjanci. Zabezpieczali teren. Czekali na saperów z Krakowa, którzy obiecali, że przyjadą dziś około godz. 9 rano.

Jedna bomba została na łyżce koparki. Ludzie mówią, że w wykopie jest ich o wiele więcej.Fot. Barbara Ciryt

NIEWYPAŁY. Niebezpieczne ładunki w Kokotowie koło Wieliczki

Tymczasem w Kokotowie jest spore poruszenie. Ludzie stoją na głównej drodze i rozmawiają o niewypałach. Boją się podchodzić bliżej. Poza tym strażnicy zabraniają.

Jedna z bomb wielkości wiadra została na łyżce koparki, pełnej piasku. - Byłam w pobliżu, kiedy człowiek wykopał to. Zaczął krzyczeć, przeklinać - mówi Maria Rybka, mieszkająca w sąsiedztwie. - Ten robotnik powiedział, że prawdopodobnie drugą bombę też miał na łyżce. Podobno spadła, bo słyszał, jak coś ciężkiego uderzyło w dole. Jestem przekonana, że może ich tam być o wiele więcej. Mój teść przed śmiercią opowiadał, że Niemcy schowali tam 30 bomb. Zmuszali miejscowych chłopów, żeby kopali dół, bo nadchodzili Rosjanie. Teść wtedy też kopał - opowiada pani Maria.

Jej krewni martwią się, że tak wielkie ładunki zostały obok domów. - Przecież to niebezpieczne, może wybuchnąć po lekkim uderzeniu - denerwuje się Ryszard Rybka. - Mam dzieci - jedno sześć, drugie siedem lat. Były tutaj u babci, ale natychmiast wywiozłem je do Wieliczki. W ogóle dzieci z okolicy zostają dziś w domach, aby ich nie kusiło nawet iść zobaczyć - mówi Ryszard Rybka. Cieszy się tylko, że felerny wykop nie jest blisko jego domu. - Robotnicy kopią tu od tygodnia, wcześniej koparki pracowały bliżej domu - opowiada.

Mieszkańcy denerwowali się, że wszystko zostało na miejscu. - Nie możemy zrozumieć, dlaczego saperzy nie przyjechali od razu - dziwią się. Komendant Straży Miejskiej w Wieliczce Kazimierz Hankus zapewnia, że strażnicy i policjanci będą zabezpieczali miejsce niewypałów. Informował nas, że saperzy mają 72 godziny na dotarcie, rozbrojenie lub wywiezienie ładunków. - Zapewniali jednak, że będą w piątek około godz. 9 rano - mówi komendant.

Sabina Cichy, główny inżynier projektu budowy kanalizacji w gminie Wieliczka, ubolewa, że mieszkańcy o zakopanych niewypałach powiedzieli jej dopiero po zdarzeniu. - A mówią, że wiedzieli o tym składowisku - zaznacza pani Sabina.

- Przecież nikt nie wie dokładnie, gdzie Niemcy kazali zakopywać bomby. A ludzie, których do tego zmusili, już nie żyją - tłumaczą kokotowianie. - Nie byłem zaskoczony, że coś wykopali, bo jak 20 lat temu kupowałem tu działkę, to ludzie mówili o zakopanych ładunkach - przypomina sobie Zdzisław Noga, który po przyjściu z pracy zobaczył biało-czerwone taśmy na końcu uliczki, poniżej swojej działki, a obok samochód straży i policji.

Barbara Ciryt

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski