Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cieślak w nocy nie spał

Redakcja
Janusz Kołodziej (czerwony kask) jeździł znakomicie, dwa razy został jednak wykluczony już na starcie FOT. SEBASTIAN MACIEJKO
Janusz Kołodziej (czerwony kask) jeździł znakomicie, dwa razy został jednak wykluczony już na starcie FOT. SEBASTIAN MACIEJKO
Sporym niedosytem zespołu tarnowskiego zakończył się pierwszy mecz półfinałowy Enea Ekstraligi, w którym "Jaskółki" pokonały na własnym torze drużynę Stelmetu Falubazu Zielona Góra 47:43. Bardzo skromna wygrana Unii sprawia, że drużynie z Tarnowa bardzo trudno będzie awansować do finału tegorocznych rozgrywek.

Janusz Kołodziej (czerwony kask) jeździł znakomicie, dwa razy został jednak wykluczony już na starcie FOT. SEBASTIAN MACIEJKO

EKSTRALIGA ŻUŻLOWA. Unia prowadziła już 12 punktami i roztrwoniła przewagę

- Przykro mi to mówić, ale był to jeden ze słabszych meczów w naszym wykonaniu. Nie potrafiliśmy wykorzystać w nim wielu okazji do zdobycia punktów, w wyścigach, w których nasi zawodnicy jechali na wysoko punktowanych miejscach. Rywale nie spodziewali się nawet, że tak łatwo zrobią w Tarnowie bardzo korzystny dla siebie wynik, ale tak na prawdę to wiele punktów sami podaliśmy na tacy drużynie z Zielonej Góry. Po meczu byłem tak zły, że w nocy nie mogłem spać - przyznał trener Unii Marek Cieślak.

Trzy taśmy tarnowian

Faktem jest, że zawodnicy "Jaskółek" sporo punktów oddali rywalom bez walki. Najlepszym tego przykładem są trzy wykluczenia tarnowian za wjechanie w taśmę startową. Gdy dodamy do tego, że błędy te popełnili dwaj czołowi żużlowcy "Jaskółek" Janusz Kołodziej i Artiom Łaguta, to widać jak bolesne są to straty. - To zupełnie kuriozalna sytuacja, by w meczu półfinałowym mistrzostw Polski, w tak łatwy sposób tracić punkty. Nie pamiętam, by w jakimkolwiek spotkaniu ligowym zawodnicy mojej drużyny trzykrotnie byli wykluczani za dotknięcie taśmy. Takie sytuacje bardzo rozbijają zespół psychicznie - podkreślił Cieślak. - Janusz Kołodziej w niedzielnym meczu był tak szybki, że praktycznie nie miał z kim przegrać i spokojnie mógłby zrobić komplet punktów. Tymczasem w biegu ze słabo spisującym się Krzysztofem Jabłońskim wjechał w taśmę i ten sam błąd powtórzył w ostatnim wyścigu.

Drugi z żużlowców Unii, który został wykluczony za dotknięcie taśmy startowej, Artiom Łaguta narzekał po meczu, że sędzia długo trzymał zawodników na starcie i stąd jego błąd. - Wszyscy zawodnicy stojący pod taśmą byli w takiej samej sytuacji, poza tym nie od dzisiaj wiadomo, że arbiter, który sędziował niedzielny mecz lubi w ten sposób przytrzymać zawodników na starcie - przypomniał szkoleniowiec Unii.

Szkolne błędy Madsena

Obok wspomnianych wykluczeń za dotknięcia taśmy zawodnicy Unii sporo punktów stracili na dystansie, w sytuacjach, w których wydawało się, że spokojnie powinni zapisać je na swoim koncie. Najlepszym przykładem takiej postawy był Leon Madsen, który co najmniej dwukrotnie sprezentował punkty rywalom. - Rzeczywiście w niektórych biegach, jadąc na podwójnym prowadzeniu, nie potrafiliśmy dowieźć punktów do mety. Sporo szkolnych błędów na dystansie popełniał właśnie wspomniany Madsen, choć zdarzały się one także innym naszym zawodnikom - przyznał Cieślak, dodając: - Zawodnicy narzekali trochę, że nawierzchnia toru była nieco inna niż dzień wcześniej na treningu. Faktem jest, że w nocy padał deszcz, ale tor nie zmienił się znów aż tak bardzo. Poza tym nie da się przecież nad torem rozłożyć parasola.

Koszmarna końcówka

Gdy po 11. biegu "Jaskółki" prowadziły już różnicą 12 punktów, wydawało się, że w czterech ostatnich wyścigach zdołają jeszcze powiększyć przewagę i z pełnym spokojem będą się mogli udać na mecz rewanżowy do Zielonej Góry. - Mieliśmy wtedy na prawdę dobry wynik, tym bardziej że rywale wykorzystali już wcześniej trzy rezerwy taktyczne, które nie przyniosły im żadnej korzyści. Wszystkie trzy biegi, w których goście korzystali z rezerwy taktycznej wygraliśmy bowiem po 4:2 - przypomina trener Unii. - Nie ukrywam, że miałem wtedy nadzieję, że zakończymy zawody z satysfakcjonującym nas wynikiem. Niestety w końcówce pojechaliśmy bardzo źle i zamiast powiększyć przewagę punktową, szybko ją roztrwoniliśmy.

Ważna będzie psychika

Przed meczem rewanżowym w Zielonej Górze (8 września, godz. 18.45) w zdecydowanie lepszej sytuacji jest zespół Stelmetu Falubazu. Kibice "Jaskółek" zastanawiają się czy ich ulubieńcy będą jeszcze w stanie podjąć walkę o awans do finału Enea Ekstraligi. - Sam zastanawiam się nad naszą sytuacją. W tej chwili najważniejsza będzie sfera psychiczna - uważa trener zespołu tarnowskiego. - Nie mamy innego wyjścia i na rewanż do Zielonej Góry musimy jechać z nastawieniem na zwycięstwo, gdyż tylko wtedy możemy jeszcze liczyć na sukces. Zespół Falubazu na własnym torze jest niezwykle trudnym rywalem, musimy jednak żyć nadzieją, bo ona umiera ostatnia - podsumował trener "Jaskółek".

Piotr Pietras

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski