Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walczyła o wolność Lwowa i Warszawy

Redakcja
Maria Vetulani de Nisau FOT. ARCHIWUM
Maria Vetulani de Nisau FOT. ARCHIWUM
HISTORIA. Niezwykłe losy tarnowianki, Marii Vetulani de Nisau to odbicie tragicznych dziejów Polski. Listopad 1918 roku był ponury i deszczowy. Takim zapamiętał go Roman Asler, uczestnik walk w obronie Lwowa.

Maria Vetulani de Nisau FOT. ARCHIWUM

W tym samym czasie, kiedy 15-letni Asler uciekał z domu, by wraz z rówieśnikami bronić swego miasta, w szeregach Orląt Lwowskich walczyła również nieco od niego starsza Maria Vetulani. Nie była rodowitą lwowianką, na świat przyszła w Tarnowie w 1898 roku. W dzieciństwie i młodości kilkakrotnie wraz z rodzicami zmieniała miejsce zamieszkania: Tarnów, Kraków, Lwów, Zakopane, a później znów Tarnów. Los zrządził, że podczas pobytu rodziny w stolicy Galicji, Lwów przeżywał jedne z najbardziej doniosłych wydarzeń w historii. Rozpad Cesarstwa Austro-Węgier rozbudził nadzieje o niepodległości Polaków i Ukraińców.

Zajętego przez siły ukraińskie Lwowa bronić zaczęły dzieci i młodzież - zrodziła się legenda Orląt Lwowskich, której pomnikiem jest cmentarz o tej samej nazwie.

Maria Vetulani, choć wówczas 20-letnia, rozpoczynająca studia medyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim, stanęła w szeregach dziesiątków dzieci i młodzieży, które podjęły walkę o wyparcie Ukraińców ze Lwowa. Działała w męskim przebraniu. Wówczas to odznaczona została Krzyżem Polskiej Organizacji Wojskowej.

Podobnie jak wiele Lwowskich Orląt, miała skautowskie korzenie. Jeszcze w Tarnowie, uczęszczając do Gimnazjum Orzeszkowej, należała do I Drużyny Harcerek im. Emilii Plater.

Marię Vetulani zafascynował socjalizm - idealny ustrój, w swym ideowym wymiarze - sprawiedliwy dla wszystkich bez wyjątku. Polska dopiero co odzyskała niepodległość, a wielka wojna wywróciła dotychczasowy ład do góry nogami. Zdawać by się mogło, że właśnie ustrój socjalistyczny będzie dla młodego państwa najlepszy - stanowisko to było wówczas popularne - sam Piłsudski wywodził się z obozu socjalistycznego. Pamiętać jednak należy, że ów socjalizm ideowy nie miał nic wspólnego ze zwyrodniałym komunizmem.

W kręgu przyjaciół Vetulani poznała swego przyszłego męża, inżyniera Bogdana de Nisau. Połączyła ich miłość i wspólne polityczne przekonania. Małżonek Marii, zagorzały aktywista, lewicowiec, prędko popadł w konflikt z prawem - obawiając się aresztowania, musiał uciekać. Zaledwie cztery lata po ślubie postanowił szukać schronienia w socjalistycznej ziemi obiecanej, w Związku Sowieckim. Maria zajmowała się już wówczas synkiem Witoldem i pragnęła jak najprędzej przedostać się do męża.

Co działo się w kolejnych latach po przybyciu Marii wraz z synkiem do Moskwy - tego nie wiadomo. Pewne natomiast jest to, że po kilku latach pobytu w stolicy Związku Sowieckiego, w 1934 roku Bogdan de Nisau został aresztowany i uwięziony w słynnym więzieniu na Łubiance. Otrzymał wyrok śmierci. Trudno o bardziej brutalne pozbawienie złudzeń co do oblicza Związku Sowieckiego, niż to jakiego doznała Maria Vetulani. Przekonana, że mąż zostanie wkrótce stracony (w rzeczywistości zmarł prawdopodobnie dopiero w 1943 roku), postanowiła uciekać do ojczyzny. Udało się - powrót do Warszawy i praca dały Marii tę odrobinę stabilności, dzięki której mogła wychowywać syna. Niewiele jednak pozostało spokojnych dni do wybuchu drugiej wojny światowej. Niemiecka okupacja zastałą ją w Warszawie. Wstąpiła w szeregi AK. Jej mieszkanie przy ulicy Świętokrzyskiej było nie tylko punktem kontaktowym, ale i miejscem schronienia dla Żydów.
Kiedy wybuchło powstanie warszawskie, Maria Vetulani miała czterdzieści pięć lat, jej syn Witold dwadzieścia - walczyli oboje. Jej ostatnia bitwa rozegrała się podczas obrony budynku Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych. Została ciężko ranna. Trafiła do szpitala przy ul. Długiej. Zginęła wraz z pozostałymi pacjentami i personelem placówki, zamordowana 2 września przez Niemców pacyfikujących kolejne części miasta.

Agata Żak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski