Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkie czystki w PiS, starosta za burtą

Redakcja
Starosta tarnowski Mieczysław Kras nie będzie kandydował w wyborach samorządowych. Miał być liderem listy Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do rady powiatu tarnowskiego, w okręgu tuchowskim, ale nie został zarejestrowany. Podobny los spotkał kilku najbardziej wpływowych samorządowców powiatu tarnowskiego: Adama Szpaka, członka Zarządu Powiatu Tarnowskiego, Sylwestra Gostka, przewodniczącego Rady Powiatu Tarnowskiego, Kazimierza Zająca, radnego powiatu, w poprzedniej kadencji przewodniczącego.

TARNÓW. Dla starosty Mieczysława Krasa oraz kilku wpływowych samorządowców zabrakło miejsca na liście...

Teoretycznie Mieczysław Kras mógłby być nadal starostą (ordynacja wyborcza i ustawa o samorządzie powiatowym nie wiąże funkcji w zarządzie z mandatem radnego), ale w praktyce jest to raczej niemożliwe.

Listę Prawa i Sprawiedliwości w okręgu Wojnicz - Zakliczyn miał otwierać przewodniczący Sylwester Gostek. Na drugim miejscu, jako lokomotywa wyborcza w gminie Wojnicz, miał się pojawić burmistrz Zbigniew Nosek. Obaj jednak listy "wylecieli". Tymczasem na "jedynce" pojawiła się... córka pełnomocnika wyborczego, a zarazem szefowej struktur powiatowych PiS, Lucyny Malec. Samorządowcy czują się oszukani, wykorzystani.

- Na pół godziny przed rejestracją listy, pani pełnomocnik Lucyna Malec piła kawę u mnie w gabinecie. Nic nie wskazywało na to, że toczy podwójna grę - mówił nam wczoraj starosta Mieczysław Kras.

Poseł Edward Czesak, szef struktur PiS tłumaczy, że o "zamieszaniu" z listami dowiedział sie od mediów.

- W poniedziałek partia wyda oświadczenie w tej sprawie - ucina szybko rozmowę na ten temat.

Część działaczy PiS-u uważa, że decyzja, by z listy usunąć niektórych ludzi rekomendowanych przez starostę Krasa, była słuszna. - Od wielu miesięcy starosta zachowywał się dziwnie: jedną nogą był w PiS-ie, drugą poza nim. Pojawiały sie pogłoski, że chce tworzyć swój własny komitet. Najwyraźniej zapomniał, że to dzięki PiS-owi jest starostą. Na takie zachowanie przyzwolenia partii nie powinno być. Wokół starosty pojawiły się "dziwne" osoby.

- Była to gra nieuczciwa. Pani pełnomocnik Po prostu: udawała i kłamała. Rzeczy nazywajmy po imieniu. Zapewniała mnie, że wszystko jest w porządku, że jest dopięte na ostatni guzik. Zagrała po mistrzowsku. Słów mi po prostu brakuje, nie wiem jak to określić. W tym przypadku nawet najbardziej dosadne określenia nie oddadzą mojego uczucia, a przede wszystkim zachowania tych, którzy za tym stali. Bo na pewno nie jest to tylko decyzja Lucyny Malec. Za tym stali inni. Ona jest po prostu "zbyt mała", by podejmować takie decyzje. Przez całe cztery lata tak starałem się kierować pracami zarządu powiatu, by dbać o równomierny rozwój całego powiatu. Nigdy nie sprzeniewierzyłem się ideałom Prawa i Sprawiedliwości. To tyle w tej sprawie. Niebawem zwołamy konferencje prasową i przedstawimy nasze stanowisko w tej sprawie. Wiem jedno: ta decyzja doprowadzi do gigantycznego osłabienia PiS-u w regionie, a w konsekwencji do oddania władzy ludowcom - mówi starosta Mieczysław Kras.

Posłowie Jacek Pilch i bawem zwołamy konferencje prasową i przedstawimy nasze stanowisko w tej sprawie. Wiem jedno: ta decyzja doprowadzi do gigantycznego osłabienia PiS-u w regionie, a w konsekwencji do oddania władzy ludowcom - mówi starosta Mieczysław Kras.

Posłowie Jacek Pilch i Michał Wojtkiewicz nie ukrywają potwornego rozgoryczenia. - Oświadczam, że nie miałem z tym nic wspólnego. Ta decyzja może mieć fatalne skutki dla wyniku wyborczego. W tej sytuacji nie mogę być szefem sztabu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości, w tarnowskim okręgu wyborczym. Rezygnuję - zapowiadał wczoraj poseł Jacek Pilch. Michał Wojtkiewicz, były starosta tarnowski decyzją pełnomocnika jest zdruzgotany. - "Wycięli" starostę Mieczysława Krasa i jego ludzi. Jak to sie stało, jak to jest możliwe - powtarzał kilka razy. Jego ludzie nie mają wątpliwości. - To zemsta. Cztery lata temu, wielu polityków Prawa i Sprawiedliwości chciało, by Józef Rojek został starosta tarnowskim. My uznaliśmy to za złe rozwiązanie, postawiliśmy na swojego człowieka, na mieszkańca powiatu tarnowskiego. Te cztery lata to najlepszy dowód na to, że była to słuszna decyzja - mówią. Politycy z koalicyjnej w Radzie Powiatu Tarnowskiego, Platformy Obywatelskiej są zaskoczeni. - O niepewnej sytuacji starosty w PiS-ie mówiło się od dawna. Radziliśmy mu, by założył własny komitet wyborczy, bo mu PiS "wytnie jakiś numer". Ze swoimi ludźmi zgarnąłby kilka mandatów. Mieliśmy rację. Szkoda, bo to jest sprawny, doświadczony samorządowiec - ubolewają.
Ofertę polityczną staroście tarnowskiemu złożyła już Wspólnota Samorządowa Marka Nawary. - Szkoda starosty. To był bardzo dobry starosta. To co stało się w Tarnowie to "polityczne morderstwo na samorządzie" - cedzi bez ogródek Janusz Kwaśniak, szef struktur okręgowych Prawicy Rzeczpospolitej Polskiej.

Wielokrotne próby skontaktowania się z Lucyną Malec nic nie dały: przez cały weekend nie odbierała telefonu komórkowego. Poseł Edward Czesak, szef struktur Prawa i Sprawiedliwości tłumaczy, że o "zamieszaniu" z listami dowiedział sie od mediów. - W poniedziałek partia wyda oświadczenie w tej sprawie - ucina szybko rozmowę na ten temat. Wielu działaczy PiS-u uważa jednak, że decyzja, by z listy usunąć niektórych ludzi rekomendowanych przez starostę Krasa, była słuszna. - Od wielu miesięcy starosta zachowywał się dziwnie: jedną nogą był w PiS-ie, drugą poza nim. Pojawiały sie pogłoski, że chce tworzyć swój własny komitet. Najwyraźniej zapomniał, że to dzięki PiS-owi jest starostą. Na takie zachowanie przyzwolenia partii nie powinno być. Wokół starosty pojawiły się "dziwne" osoby. Rekomendował chociażby Tomasza Pilcha, byłego wójta gminy Szerzyny, który w latach 80. był, z rekomendacji Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, naczelnikiem gminy Szerzyny. W Wojniczu o mandat miał walczyć Zbigniew Nosek: burmistrz, który z naszą partią ma niewiele wspólnego. Tak na dobrą sprawę nie chodziło w tym wszystkim o ideały którym służy Prawo i Sprawiedliwość, ale o władzę. Ci kandydaci mieli zapewnić mu reelekcję. Czy tak powinna działać partia, która w nazwie ma dwa wielkie słowa: prawo i sprawiedliwość? - pytają działacze PiS-u.

Mirosław Kowalski

[email protected]

Nasz komentarz

Wszelkiego rodzaju spory polityczne wpisane są w demokrację. Najczęściej jednak jesteśmy świadkami ostrej walki pomiędzy ugrupowaniami, bo to co dzieje się wewnątrz partii, działacze zazwyczaj skrzętnie ukrywają, próbują zamieść po prostu pod dywan. I pewno słusznie: wszak niedobry to ptak, który swe gniazdo kala. Nie od dzisiaj wiadomo, że wewnątrz partii rywalizacja o wpływy, o władzę jest nie mniejsza, a może nawet większa, niż rywalizacja pomiędzy partiami. Nie biorę PiS-u w obronę, ale jestem świadom tego, że tak samo jest Platformie Obywatelskiej, Polskim Stronnictwie Ludowym czy Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Zainteresowanym służę licznymi przykładami. Zamieszanie z listami do powiatu utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że w polityce, wroga stopniuje się w następujący sposób: wróg - śmiertelny wróg i... kolega partyjny. W polityce, i samorządzie od lat chodzi o to samo: TKM.

Mirosław Kowalski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski