Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marian Mykała uciekł z Oświęcimia, by zginąć w rodzinnych stronach

ALEKSANDER GĄCIARZ
Ci zbiegowie to Franciszek Sykosz, Zygmunt Piotrowski i Marian Mykała, który urodził się w 1920 roku Proszowicach i przed wojną był studentem.

HISTORIA. 13 czerwca 1942 roku z hitlerowskiego obozu KL Auschwitz uciekło trzech więźniów

Ucieczka się udała. Więźniowie nigdy nie zostali złapani. Wiele osób zapłaciło jednak śmiercią za ich desperacki czyn.

Z pierwszym transportem

Szczegóły ucieczki Mariana Mykały i jego dwóch towarzyszy poznaliśmy dzięki pomocy Adama Cyry, starszego kustosza Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Historia, o której piszemy, będzie stanowiła część większej pracy zatytułowanej "Represje na mieszkańcach Ziemi Oświęcimskiej za ucieczki więźniów KL Auschwitz". Przygotowujący ją Adam Cyra ustalił, że Marian Mykała został przez Niemców aresztowany w Krakowie w pierwszej połowie 1940 roku. Trafił do więzienia na ul. Montelupich, skąd 18 lipca został przewieziony do obozu Auschwitz. Był to pierwszy transport do obozu z Krakowa.

Niespełna dwa lata później podjął udaną próbę ucieczki. Podczas pracy w znajdującym się poza obozem zagajniku nad Sołą (członkowie komanda mieli tam wyciąć style do łopat) trzej więźniowie obezwładnili, a następnie zabili pilnującego ich esesmana, zabierając mu broń.

Od tamtej pory ślad Maranie Mykale zaginął. Przynajmniej w dokumentach, które znajdują się w oświęcimskim Muzeum. To m. in. dlatego Adam Cyra za naszym pośrednictwem poprosił, by zaapelować do mieszkańców Proszowic o pomoc w ustaleniu późniejszych losów zbiega. Zagadkę, przynajmniej częściowo, udało się rozwikłać. Okazuje się, że w Proszowicach ciągle żyją ludzie spokrewnieni z Marianem Mykałą. Udało nam się do nich dotrzeć.

Był szesnaście lat starszy

Rodzicami więźnia oświęcimskiego obozu byli Franciszek i Zofia (z domu Walczak) Mykałowie. Franciszek miał siostrę Antoninę oraz dwóch braci: Jana i Władysława. Ten ostatni pracował jako woźny w proszowickim Liceum Ogólnokształcącym, gdy to mieściło się jeszcze na ulicy Kościuszki. Z kolei córką Antoniny jest mieszkająca do dzisiaj w Proszowicach Zofia Dąbrowska. To dzięki jej relacji udało nam się poznać losy Mariana Mykały po ucieczce z oświęcimskiego obozu. - Marian był moim kuzynem, ale był ode mnie szesnaście lat starszy. Zapamiętałam go jako bardzo przystojnego mężczyznę. W czasie wojny kilka razy przychodził do nas do domu w odwiedziny. Był jednak poszukiwany przez żandarmów i raz nawet o mało co go u nas nie złapali. Zdążył w ostatniej chwili uciec tylnym wyjściem przez podwórko. Pamiętam też, że w domu z tego powodu kilka razy dochodziło do przeszukań - wspomina Zofia Dąbrowska.

Adam Cyra pisze, że Mykała po ucieczce dotarł do Krakowa (więźniowie uciekali najpierw Sołą, a potem wsiedli na tzw. galary) a następnie przez jakiś czas był prawdopodobnie kurierem tatrzańskim w Zakopanem. Jego kuzynka nic jednak o pobycie w górach nie słyszała. Z jej relacji wynika, że Mykała po powrocie w rodzinne strony wstąpił do partyzantki. - Po raz ostatni widziałam go, jak stał na rogu ulicy Kościuszki obok dawnej remizy strażackiej. Na ramieniu miał karabin - wspomina. Można domniemywać, że był to okres Rzeczpospolitej Partyzanckiej, czyli przełom lipca i sierpnia 1944 roku. Tylko wtedy bowiem partyzanci mogli otwarcie chodzić po Proszowicach z bronią. Co stało się z Marianem Mykałą później, to Zofia Dąbrowska wie już tylko z opowiadań zmarłych członków swojej rodziny.

Egzekucja w lesie

Według tych relacji, Marian, będąc w partyzantce, poznał dziewczynę ze Słomnik. - Trudno mi powiedzieć, czy wzięli formalny ślub, czy nie, ale mieli ponoć dziecko, dziewczynkę - opowiada. O jego kontaktach musieli się dowiedzieć Niemcy, bo gdy Mykała poszedł odwiedzić rodzinę, wpadł w zastawioną na niego pułapkę. Aresztowano go w Słomnikach, a następnie zginął rozstrzelany w lesie w Koniuszy. Na miejscu znalazła się również jego matka, Zofia, która po wykonaniu wyroku zaczęła wygrażać Niemcom i również została zastrzelona.

Okrutna zemsta

Zofia Mykała podzieliła w ten sposób los swojego męża i córki Leokadii. Mykała, Sykosz i Piotrowski, uciekając z obozu, ściągnęli bowiem nieszczęście na wiele niewinnych osób. Jak podaje Adam Cyra, pozostałych 27 członków komanda, w którego skład wchodzili zbiegowie, zostało najpierw dotkliwie pobitych, a następnie osadzono ich na dwa tygodnie w bunkrach. Nie wszyscy przeżyli pobyt w karcerze i przesłuchania. Represje spadły również na Polaków, mieszkających w Oświęcimiu i okolicznych miejscowościach. Niemcy aresztowali pracowników cywilnych znajdującej się niedaleko zagajnika żwirowni oraz kolejarzy, którzy przewozili urobek wydobywany z dna Soły. Wszyscy zostali umieszczeni w obozie. Jako zakładników wzięto najpierw kilkunastu przedstawicieli oświęcimskiej inteligencji (w tym dwóch księży), których potem wymieniono na osoby mniej wykształcone, mające wcześniej konflikty z prawem w rozumieniu okupanta.

Jak ustalił Adam Cyra Niemcy aresztowali również członków rodzin trójki uciekinierów. Żona Franciszka Sykosza została umieszczona w KL Auschwitz, gdzie później zmarła. 17 sierpnia 1942 r. w obozie zostali powieszeni rodzice i siostra Zygmunta Piotrowskiego. Tego samego dnia Niemcy zamordowali Franciszka Mykałę (ojca Mariana) i jego córkę Leokadię, którzy mieszkali we wsi Jęzor koło Sosnowca. Rodzina Mykałów przeprowadziła się w te strony z Proszowic, gdy Franciszek dostał pracę w kopalni. Marian musiał być wtedy jeszce małym dzieckiem skoro jego trzy lata młodsza siostra urodziła się w Jęzorze. Zofia Mykała (matka Mariana) nie została aresztowana, bo według Zofii Dąbrowskiej przebywała tym czasie w Proszowicach. Również 17 sierpnia 1942 r. Niemcy rozstrzelali aresztowanych wcześniej w związku z ucieczką pracowników żwirowni i zakładników. Razem piętnaście osób.

Ciągle wiele zagadek

Zagadka losów Mariana Mykały po ucieczce z obozu została częściowo rozwiązana. Nadal pozostaje jednak kilka niewiadomych. Nie wiemy, czy i gdzie znajduje się grób Mykały i jego matki. Nawet jeżeli po wykonanej egzekucji Niemcy kazali ich ciała zakopać w lesie, z reguły takie osoby były potem ekshumowane i przenoszone na cmentarze. Tymczasem żyjący członkowie rodziny nic o miejscu ich pochówku nie wiedzą. Adam Cyra przypuszcza, że Mykała ukrywał się pod innym nazwiskiem i pod takim mógł zostać pochowany.
Zagadką są losy dziecka Mariana Mykały. Według Zofii Dąbrowskiej dziewczynkę przygarnęła mieszkająca w Koniuszy bezdzietna nauczycielka, która potem wyjechała wraz z dzieckiem i nigdy nie wróciła. Ponoć ten wyjazd był spowodowany staraniami babci (teściowej Mykały) o odzyskanie wnuczki.

Inna zagadka to zapis w akcie zgonu Leokadii Mykały, z którego wynika, że jej ojciec miał na imię Michał. Zofia Dąbrowska zapewnia, że Leokadia była córką Franciszka, a o Michale nic nie słyszała. Być może wśród naszych Czytelników są osoby, które mogą pomóc w wyjaśnieniu do końca tragicznej historii Mariana Mykały i jego bliskich.

Autor dziękuje Adamowi Cyrze, Zofii Dąbrowskiej i Władysławie Wojasińskiej za pomoc w przygotowaniu tekstu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski