Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klub zamieszany w korupcję?

Redakcja
Piłkarze Proszowianki schodzą z boiska po meczu, w którym zremisowali z Kolporterem Kielce 1-1 (19 kwietnia 2003 roku). Proszowianie mieliby być w tym meczu dodatkowo zmotywowani dzięki premii obiecanej przez walczącą z Kolporterem o awans do II ligi Cracovii Fot. Aleksander Gąciarz
Piłkarze Proszowianki schodzą z boiska po meczu, w którym zremisowali z Kolporterem Kielce 1-1 (19 kwietnia 2003 roku). Proszowianie mieliby być w tym meczu dodatkowo zmotywowani dzięki premii obiecanej przez walczącą z Kolporterem o awans do II ligi Cracovii Fot. Aleksander Gąciarz
KONTROWERSJE. Za mecz, który dał Proszowiance utrzymanie w III lidze sędzia otrzymał 3 tysiące złotych. Tak przynajmniej zeznał w trakcie śledztwa.

Piłkarze Proszowianki schodzą z boiska po meczu, w którym zremisowali z Kolporterem Kielce 1-1 (19 kwietnia 2003 roku). Proszowianie mieliby być w tym meczu dodatkowo zmotywowani dzięki premii obiecanej przez walczącą z Kolporterem o awans do II ligi Cracovii Fot. Aleksander Gąciarz

Proszowianka znalazła się na liście klubów, które według portalu pilkarskamafia.blogspot.com mogły być zamieszane w korupcję w piłce nożnej. Autor portalu wymienia kilka przypadków, w których nazwa klubu z Proszowic pojawia się w zeznaniach osób podejrzanych o udział w korupcyjnym procederze lub świadków. Wszystkie one dotyczą rundy wiosennej sezonu 2002/2003, gdy Proszowianka występowała w III lidze. Sezon był dla klubu bardzo trudny, gdyż w końcówce poprzedniego Proszowiankę opuścili z dnia na dzień trener Wojciech Stawowy wraz z grupą siedmiu piłkarzy, którzy wkrótce znaleźli się w Cracovii.

30 kwietnia 2003 roku Proszowianka grała u siebie z Unią Tarnów. Mecz zakończył się wynikiem 2-0 dla gospodarzy. Spotkanie prowadził arbiter z Opola Mariusz S. (na portalu prawdopodobnie omyłkowo jest podane imię Mirosław). Według portalu pilkarskamafia, w śledztwie zeznał, że ówczesny prezes Proszowianki zaproponował mu kwotę 3 tysięcy złotych w zamian za zwycięstwo. - O remisie nic nie mówił. Propozycja ta padła gdzieś przed meczem, okoliczności nie pamiętam dokładnie. Było to na stadionie. Świadków nie było. Propozycję przyjąłem. Obserwator meczu (...) otrzymał ode mnie tysiąc złotych. Przed meczem mówiłem mu, że Proszowianka premiuje mecz. Pieniądze przekazałem mu po meczu w drodze do samochodu. Asystentów w to nie wtajemniczałem. Pieniądze po meczu przekazał mi osobiście (...) w gabinecie - miał zeznać arbiter. W innym miejscu Mariusz S. wyjaśnia, że przed meczem zwrócił się do niego również przedstawiciel Unii Tarnów, który za zwycięstwo zaproponował 2 tys. zł...

Z trzech przypadków, w których pojawia się wątek Proszowianki, mecz z Unią Tarnów jest najważniejszy. Po pierwsze dlatego, że z zeznań jednoznacznie wynika, iż klub zapłacił sędziemu. Po drugie kilka tygodni później okazało się, że to zwycięstwo pozwoliło drużynie utrzymać się w III lidze. W końcowej tabeli Proszowianka zajęła 11., a Unia 12. miejsce. Oba kluby zdobyły po 42 punkty, ale proszowianie mieli lepszy bilans spotkań bezpośrednich (w Tarnowie padł remis 0-0). Na początku dla obu drużyn oznaczało to degradację. Potem jednak licencji na grę w I lidze nie otrzymała Pogoń Szczecin, dzięki czemu Proszowianka się utrzymała.

Co ciekawe, wygląda na to, że nawet zawodnicy biorący udział w meczu (przynajmniej niektórzy) nie mieli świadomości, że coś jest nie w porządku. - Pamiętam ten mecz. Według mnie był zupełnie normalny. Nie przypominam sobie, by sędzia podejmował jakiekolwiek kontrowersyjne decyzje w jedną czy drugą stronę. Myślę, że gdyby spotkanie było ułożone, coś byśmy o tym wiedzieli - mówi jeden z uczestników potyczki. Na informację, że sędzia przyznał się do wzięcia łapówki, reaguje zdziwieniem.

Być może zatem wszystko odbyło się tak, jak w ostatnim spotkaniu tamtego sezonu, gdy Proszowianka grała na wyjeździe z Górnikiem Wieliczka. Gospodarzom do utrzymania wystarczał remis, goście musieli wygrać. Sędzia asystent Jarosław B. w śledztwie zeznał: - Propozycje były z obu stron, drużyny walczyły o utrzymanie w III lidze. Padł remis. Sędziowaliśmy uczciwie, ale wzięliśmy 5 tys. zł od Wieliczki. Główny dostał połowę, my po 25 procent.
Nieco inna była sytuacja w meczu rozegranym w Wielką Sobotę 2003 roku, gdy Proszowianka podejmowała u siebie Kolportera Kielce. Goście walczyli z Cracovią o awans do II ligi. Do przerwy prowadzili 1-0. - (...) do szatni w przerwie wszedł ktoś z Cracovii i obiecał 35 tysięcy złotych. Skończyło się remisem 1-1. Opowiedział mi o tym (tu pada nazwisko zawodnika Proszowianki - red.) - powiedział w śledztwie Przemysław Mierzwa, który był wówczas bramkarzem Kolportera. Tamten remis oznaczał dla kielczan praktycznie koniec marzeń o awansie.

Mimo że nazwa Proszowianki pojawia się w dokumentach ze śledztwa w spawie korupcji w polskim futbolu, raczej nie należy się spodziewać, że klub zostanie za to w jakikolwiek sposób ukarany. Po pierwsze, wszystkie wymienione przypadki miały miejsce przed 1 lipca 2003 (wtedy weszły w życie przepisy umożliwiające karanie za tego typu przestępstwa), a więc nie podlegają ściganiu. Po drugie tamta Proszowianka została postawiona w stan likwidacji i obecna jest z formalnego punktu widzenia nowym tworem. - Odkąd pracuję w klubie, nie dotarło do nas żadne pismo, informacja czy zawiadomienie, które miałoby związek ze śledztwem w sprawie korupcji w piłce nożnej. Mówię zarówno o obecnej Proszowiance, jak i tej postawionej w stan likwidacji, której korespondencja również do nas dociera - mówi obecny prezes klubu Marek Oziębło.

Aleksander Gąciarz

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski