Powiatowi grozi zwrot 2 mln zł dotacji przyznanych na drogi

Na remonty popowodziowe dróg są przyznawane dotacje celowe, które trzeba rozliczać w terminie FOT. BARBARA CIRYT

KONTROWERSJE. Władze powiatu krakowskiego nieterminowo rozliczyły dotację z 2010 roku na odnowienie dróg po powodzi. Sprawa wyszła na jaw podczas ostatniej sesji.

Sprawa ujrzała światło dzienne, gdy radna powiatowa Wanda Kułaj przed ostatnią sesją analizowała sprawozdanie starosty. - Zobaczyłam, że powiat potrzebuje 18 tys. 825 zł na opłatę sadową skargi na decyzję Ministerstwa Finansów - mówi radna.

Zaczęła dociekać, czego dotyczy to postępowanie. Okazało się, że chodzi o dotację popowodziową z 2010 roku. - Powiat miał wówczas przyznane 1 mln 882 tys. zł, a teraz może się okazać, że odda to wraz z odsetkami. Dlatego, że ówczesny dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych Andrzej Pałach, nie wypłacił w terminie wykonawcom remontującym szlaki powiatowe. Natomiast zdeponował pieniądze na koncie bankowym - dowiedziała się Wanda Kułaj.

Zaznacza, że w momencie, gdy zabrakło czasu na realizację zadań i właściwe rozliczenie, należało to zgłosić do instytucji przyznających dotację i prosić o wydłużenie terminu rozliczenia.

Adam Wójcik, członek Zarządu Powiatu odpowiedzialny za drogi zaznacza, że dyrektor, który skomplikował sprawę już nie pracuje w starostwie i dodaje jednocześnie, że sprawę dróg nadzorował ówczesny wicestarosta Andrzej Furmanik. To oburzyło Wandę Kułaj.

- Proszę nie obciążać tą odpowiedzialnością byłego wicestarosty Furmanika, bo w momencie ostatecznego rozliczenia nie był wicestarostą i nie był już w radzie powiatu. Przecież 12 listopada 2010 roku były wybory, od których Andrzej Furmanik jest poza starostwem. A dotacja była rozliczana w skali roku i ostateczny termin mijał 15 stycznia 2011 roku - przypominała władzom radna Kułaj.

Starosta Józef Krzyworzeka ubolewa, że o samowolnym zdeponowaniu pieniędzy przez byłego dyrektora nie był poinformowany ani on jako starosta, ani skarbnik powiatu.

- Sytuacja jest dziwna. Dlatego, że ówczesny dyrektor Andrzej Pałach stawał w tej sprawie przed rzecznikiem dyscypliny finansów publicznych. Potem sprawa trafiła do prokuratury. W obu przypadkach rozstrzygnięcie było korzystne dla dyrektora Pałacha. Wydaje się, że jedyne co się teraz zmieniło, to potrzeby budżetu państwa - komentuje starosta.

Z Andrzejem Pałachem, który już od dawna nie pracuje w starostwie nie udało nam się skontaktować.

W obronie całej sprawy Adam Wójcik dodaje, że ówczesny dyrektor zabiegał o rzetelne wyremontowanie dróg po powodzi, przez to przekroczył terminy, co obróciło się przeciwko niemu. - Po wydaniu decyzji wojewody o zwrocie dotacji i nieskutecznym odwołaniu się starostwa do Ministerstwa Finansów może być konieczne oddanie tych pieniędzy. Jednak pod względem prawnym sprawa nie jest jeszcze zakończona. W opinii prawników, z którymi rozmawialiśmy jest 50 procent szans, by utrzymać te pieniądze. Dlatego uznaliśmy, że złożymy skargę do sądu na decyzję ministra - mówi Wójcik.

Na opłatę w Naczelnym Sądzie Administracyjnym starostwo musi przeznaczyć obecnie 18,8 tys. zł. A radni powiatowi nie mogą zrozumieć, dlaczego u wojewody nie prolongowano terminów, gdy remont dróg się komplikował i wiadomo było, że z rozliczeniem powiat nie zdąży.

- Gdyby doszło do oddania tych 2 milionów złotych, to byłaby katastrofa. Przecież powiatowi tak bardzo brakuje pieniędzy na drogi. Dla nas to ogromna kwota - podsumowuje Wanda Kułaj.

[email protected]