Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komin jest sercem domu

Redakcja
Mistrz kominiarski Monika Cichoń-Suda w Małopolsce jest jedyną kobietą w tym zawodzie Fot. archiwum
Mistrz kominiarski Monika Cichoń-Suda w Małopolsce jest jedyną kobietą w tym zawodzie Fot. archiwum
ROZMOWA. Z mistrzem kominiarskim MONIKĄ CICHOŃ-SUDĄ z gminy Krzeszowice o konieczności wietrzenia domów, ochronie przed czadem, o tym, że kominy są zawsze górą i o mundurze, z którego obrywa się guziki na szczęście

Mistrz kominiarski Monika Cichoń-Suda w Małopolsce jest jedyną kobietą w tym zawodzie Fot. archiwum

Kobieta kominiarz? Ile zna Pani kobiet pracujących w tym zawodzie?

Podobno w Polsce są cztery. Osobiście znam jedną - panią Basię, która mieszka i pracuje na terenie Wałbrzycha. Dzwonimy do siebie, wspieramy się przy tej fizycznej, ciężkiej harówie, bo na wsparcie kolegów kominiarzy nie możemy liczyć.

- Wybrała Pani męski zawód. Czy dlatego, że to takie niezwykłe?

U mnie to był przypadek. Z wykształcenia jestem ekonomistką. Zaraziłam się tą pracą, bo kominiarstwem trzeba się zarazić. Jeżeli się nie ma kominiarza ojca, kominiarza w rodzinie to dostanie się do tego zawodu graniczy z cudem.

- W jaki sposób zaraziła się Pani kominiarstwem?

Kilka lat temu poznałam kominiarza, nawiązała się znajomość. Potem padło pytanie: "Czy nie chciałabyś zostać kominiarzem?" Oczywiście chciałam.

- Nie boi się Pani chodzić np. zimą po śliskich dachach?

Całe życie myślałam, że jestem kobietą, która ma lęk wysokości, że jestem delikatna. A po pierwszym wejściu na dach przekonałam się, że jest inaczej. Zobaczyłam niezwykłe widoki z dachu. Uzależniłam się od tej pracy. Tu zwykle jest jakiś problem do rozwiązania, a ja lubię rozwiązywać problemy, podejmować wyzwania. Wydaje mi się, że jestem kobietą odważną i sprawdzam się w ciekawej pracy zawodowej.

- Czyszczenie kominów jest ciekawe?

Ludziom praca kominiarza kojarzy się z czyszczeniem kominów. A od tego są czeladnicy. Mistrzowie kominiarscy zajmują się częściej odbiorami budynków nowo wybudowanych, rozwiązywaniem problemów w budynkach już istniejących, diagnozowaniem problemów pracy komina. Nawet jeśli są budynki tylko z wentylacją mechaniczną z odzyskiem ciepła, to często kominy są później dostawiane, bo wentylacja mechaniczna nie w pełni skutecznie działa z racji częstych braków prądu. Dla mnie dom bez przewodu dymowego i wentylacji to nie dom. To jak człowiek cyborg. Sercem domu jest komin i warto o niego dbać jak o własne serce. Dobrze utrzymane kominy są zawsze górą.

- Czy wymiatanie komina różni się od zamiatania domu?

Już samo spuszczanie kuli na linie wymaga wiele wysiłku, a na pewno odwagi. Tak, jak trzeba umieć sprzątać, tak trzeba umieć wymiatać kominy. Ostatnio wezwano mnie do domu w Alwerni, gdzie trzy dni przede mną był kominiarz, nie wyczyścił porządnie przewodu dymowego. Nie miał sprzętu, nie chciało mu się czyścić, albo się tylko podawał za kominiarza. W każdym razie ludzie nie mogli palić w piecu, więc dzwonili po mnie. W końcu pracuje jako pogotowie kominiarskie. Często sprzątam po kimś.

- Od pracy kominiarza zależy nasze bezpieczeństwo. Zapobiega problemom, zatruciu czadem.

Problemy mogą być duże. Zwłaszcza zimą, kiedy wszyscy jesteśmy pozamykani, mamy szczelne okna, ocieplamy budynki styropianami i brakuje w domu powietrza. Powstają domy - termosy, które nie wpuszczają do wnętrza świeżego powietrza. Wentylacja grawitacyjna przestaje działać, nie ma wymiany powietrza. W starych blokach piecyki gazowe, czyli podgrzewacze wody zużywają tlen. Z powodu szczelnych mieszkań nie mają skąd brać powietrza do spalania, dochodzi do tzw. cofki i nie trudno o zaczadzenie własnymi spalinami. Jeżeli pojawia się i utrzymuje para wodna na oknach oraz ścianach wewnętrznych, to jest sygnał, że wentylacja nie działa prawidłowo.
W domkach jednorodzinnych niebezpieczne są stare piece kaflowe, kuchenne, piece CO, których stan techniczny pozostawia wiele do życzenia. Zimą te urządzenia pracują na większych obrotach, a nieczyszczone przewody dymowe są wielkim zagrożeniem. Dochodzi do pożarów sadzy w kominie, czyli cząstek, które zbierały się w czasie pracy urządzeń ogrzewczych i nie były wyczyszczone przez kominiarzy. Dlatego w piecach grzewczych nie wolno spalać śmieci. Jako materiały chemicznie w piecu spalą się tylko częściowo i wytworzą duże ilości sadzy. Jej zapaleniu towarzyszy głośny szum. Paląca się w wysokich temperaturach sadza może spowodować nieszczelności w przewodzie kominowym, ogień wychodzi na zewnątrz, powoduje pożar na poddaszu i niższych kondygnacjach.

- Jak się przed tym chronić?

Najprostszy sposób to montowanie nawiewników w oknach. Walczę z zarządcami bloków, żeby montowali je. Nawiewniki powinny być zawsze otwarte, a wentylacja musi wykazywać ciąg przede wszystkim przy zamkniętych oknach. Co z tego, że przy uchylonym oknie jest ciąg kominowy, gdy po zamknięciu okna w przewodach dochodzi do wstecznego ciągu i zatrucie gotowe. Czasem administrator jest na mnie zły, że w protokole piszę: należy zamontować nawiewniki ciśnieniowe. Dla jednego mieszkania to koszt 100 do 200 zł, bo czasem montuje się dwa. Nie można tego przeliczać na własne życie. Czasem słyszę, że nie ma potrzeby montować, bo przez 30 lat było dobrze. Tak, tylko przez ten czas przewody wysłużyły się, są stare, przepalone spalinami, przegrody porozwalane, bo np. sąsiad remontował mieszkanie i nie przejmował się przewodami kominowymi, a do tego wokół naszego bloku stanęło kilka innych budynków co również zakłóca prawidłowe działanie wentylacji grawitacyjnej i w takim domu trzeba zrobić coś więcej np. nawiewniki.

- To jest walka z czadem?

Tak, to jest walka z czadem. Walka z przewodami zbiorczymi, które były już pomyłką w fazie projektu. Teraz buduje się inaczej. Często nie ma gazu w budynkach, a jeśli jest, to piece stoją w kotłowniach - tak jest bezpieczniej. Jednak stare bloki wciąż mają niebezpieczne piecyki gazowe atmosferyczne. One zużywają 70 m sześc. tlenu na godzinę, kuchenka gazowa zużywa 50 m sześc. W takich sytuacjach trzeba zapobiegać zagrożeniom przez wietrzenie. Żeby się chronić wpuszczajmy kominiarza na kontrolę, słuchajmy jego zaleceń. Oni sprawdzają przewody i biorą za nich odpowiedzialność za bezpieczeństwo mieszkańców. Jeśli ktoś się zaczadzi w budynku, to prokurator w pierwszej kolejności dzwoni do nas kominiarzy.

- Dlaczego kominiarze chodzą w cylindrach?

To stara historia powstała w Londynie. Powszechne spalanie węgla było tam przyczyną wielu pożarów, więc powstały pierwsze tzw. sekcje kominiarskie, które regularnie czyściły kominy. Zapalało się mniej sadzy, zmniejszyła się liczba pożarów. W dowód wdzięczności i uznania zasług kominiarzy królowa Elżbieta I nadała im przywilej noszenia cylindrów. W tym rzemiośle nakrycie głowy było odznaczeniem kariery zawodowej. Uczeń miał prawo nosić keplik, czeladnik melonik, a zdanie egzaminu mistrzowskiego upoważniało kominiarza do noszenia cylindra. Cylinder jest znakiem kunsztu zawodowego. Ja rzadko ubieram cylinder i mundur, bo mężczyźni podchodzą i urywają z niego guziki. Ostatnio miałam mundur w Chrzanowie na osiedlu, po kontroli z 13 guzików zostały mi dwa. Dlatego częściej chodzę w polarze z napisem mistrz kominiarski, co razi moich kolegów po fachu.
- Te urywane guziki są na szczęście. Już nie jest tak, żeby łapać się za swój guzik, tylko kominiarza?

Zazwyczaj jest tak, że jeśli widzisz kominiarza, to łap się za guzik. Ale w moim przypadku działa inaczej: jeśli widzisz kobietę kominiarza, to urwij jej guzik.

Rozmawiała Barbara Ciryt

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski