Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Woń z ula jest jak prawdziwa terapia

Redakcja
Dachy uli są zdjęte i zabezpieczone metalową siatką, więc woń z ula można bezpiecznie wdychać - mówi pan Fryderyk Fot. BARBARA CIRYT
Dachy uli są zdjęte i zabezpieczone metalową siatką, więc woń z ula można bezpiecznie wdychać - mówi pan Fryderyk Fot. BARBARA CIRYT
W PASIECE. Fryderyk Pachlowski z Brzyczyny wybudował inhalatorium. Chce, by ludzie poczuli moc czystego klimatu pszczelego domu. Jest przekonany, że to pomoże wyleczyć bóle gardła, katar, astmę lub choroby płuc.

Dachy uli są zdjęte i zabezpieczone metalową siatką, więc woń z ula można bezpiecznie wdychać - mówi pan Fryderyk Fot. BARBARA CIRYT

Zapach kwiatów, wosku i przyjemne ciepło. Twarz można przyłożyć do siatki. Tylko huk jest przerażający. Jak na rajdzie harleyów. Jakby tysiące ryczących maszyn przejeżdżało tuż obok. Tu jednak nie ma ani jednego motoru, nie ma spalin. Są pszczoły i czyste jałowe powietrze. Można go wdychać bez ograniczeń. To inhalatorium. A ruch i huk jest ogromny, jak to w ulu. U Fryderyka Pachlowskiego można podglądnąć pracę pszczół i nawdychać się woni prosto z ula.

Pszczelarz odkrywa dachy uli, zakłada siatki i zaprasza na inhalację. Apiterapię wprowadza w życie. - Jeśli ktoś ma kłopoty z drogami oddechowymi, bólem gardła, to tu się uodporni, a może i wyleczy. Taka inhalacja ma zbawienny wpływ na alergików i tych, którzy chorują na katar sienny - mówi pan Fryderyk, pszczelarz z Brzyczyny w gminie Mogilnay. Wierzy, że pszczele inhalacje mogą zastąpić terapię farmakologiczną. Chce w niekonwencjonalny sposób leczyć astmę i choroby płuc. Na wykładach, prelekcjach, spotkaniach nasłuchał się sporo o tym, że atmosfera ula działa przeciwbakteryjne, przeciwzapalne, dzięki niej można walczyć z kaszlem, chrypką, zapaleniem zatok, chorobami krtani i tchawicy. Dlatego postanowił zrobić takie naturalne inhalacje pszczele.

Już w ubiegłym roku wymyślił to swoje inhalatorium. Wówczas próbował uruchomić je w budynku gospodarczym. Wstawił ule do środka, wyloty dla pszczół zrobił na zewnątrz. Natomiast dachy uli zdemontował, a w ich miejsce wstawił siatkę. Dzięki temu owady pozostały w środku, a cała woń z uli przedostawała się do pomieszczenia. - Jednak budynek gospodarczy, ma zbyt mało okien, było niewygodnie - doszedł do wniosku właściciel pasieki. Tej wiosny zrobił nowe pszczele inhalatorium na wzór przyczepy kempingowej z oknami na dwóch ścianach. Wstawił do niego sześć uli z 360 tysiącami pszczół. Wyjścia dla owadów skierował na zewnątrz, a dachy znów odkrył i zabezpieczył siatką. Małe pomieszczenie szybko wypełnia się wonią z uli.

Teraz obiekt jest przenośny. Pan Fryderyk ustawił go na polu sąsiada, który zasiał całe hektary perka, rośliny podobnej do rzepaku o żółtych kwiatach. Właśnie rozkwitły, więc pszczoły mają mnóstwo roboty. Krążą wśród kwiatów, znoszą do uli nektar i pyłki, produkują miód. Robią przy tym wielki rejwach wokół białego domku. Każda robotnica bezbłędnie trafia do swojego ula. Miejsca ich usytuowania są oznaczone na ścianach inhalatorium. Pan Fryderyk wymalował tam kolorowe kwadraty, żółte, niebieskie, czerwone, zielone. - Pszczoły lubią intensywne kolory i rozpoznają je - mówi Pachlowski.

Zaprasza do środka.

Unosi się tu zapach kwiatów, miodu, wosku. Jest cieplej niż na zewnątrz. - To zasługa pszczół. W swoich ulach utrzymują temperaturę 35 lub 36 stopni - mówi pan Fryderyk. Kiedy nikt nie przebywa na inhalacjach górne części uli zakrywa poduszkami "jaśkami". - Nie chcę wychłodzić uli - tłumaczy.
W swojej pasiece ma 30 pni - uli. A w nich około dwa miliony pszczół. Za swoją pracę w pasiece Pachlowski otrzymał prestiżowe odznaczenie Polskiego Związku Pszczelarskiego - Medal im. Ks. Dr. Jana Dzierżona. Dwa lata temu wygrał też wojewódzki konkurs na "Pasiekę Roku".

Swoją pracę pszczelarską zaczynał 40 lat temu, tuż po ślubie. Wówczas z Brzyczyny przeniósł się do Konar, rodzinnej miejscowości żony Anny. Teść dał mu dwa ule. - To było wiano żony - mówi pan Fryderyk. Kiedy po pięciu latach wrócił do swojej Brzyczyny był pszczelarzem co się zowie. Założył "Pszczelą Dolinę" i zaczął produkcję miodu. Był czas, że miał 50 pni, ale zdrowie nie pozwalało na pracę w tak wielkiej pasiece. Dziś prowadzi ją z synem Grzegorzem. - Rodzina woli, żebym się zajął zbieraniem miodu nie inhalacjami. Chyba nie wierzą w sukces takiego leczniczego przedsięwzięcia - przyznaje pszczelarz.

Ostatnie lata nie były dobre dla pszczelarzy. Powódź utrudniła prace pszczołom, wiele owadów chorowało na warrozę. Jednak liczy, że ten rok będzie dobry. Pan Fryderyk rocznie ze swojej pasieki zbiera około tony miodu. Ubolewa, że w naszym kraju je się go mało. - Niemiec w ciągu roku zjada 3,5 kg miodu, a Polak 30 dag - wylicza. Sześcioosobowa rodzina Pachlowskich poprawia statystyki, zjada około 50 litrowych słoików. Pan Fryderyk wierzy w moc pszczelego klimatu. Marzy o założeniu gospodarstwa agroturystycznego, w którym ludzie dochodziliby do zdrowia i uodparnialiby się dzięki inhalacjom z ula. Dodatkowo poznawaliby życie owadów w pasiece. Już teraz pokazuje ule, z przeszklonymi ściankami. Widać ramki z woskiem i zapracowane pszczoły. Zaangażowanie Pachlowskiego podziwia Kazimierz Marszałek, prezes Stowarzyszenia Pszczelarzy Powiatu Krakowskiego. - Pomysł tworzenia inhalatorium jest bardzo interesujący - mówi Marszałek. - Przykład z pana Fryderyka bierze już pszczelarz z Czatkowic. Mam nadzieję, że ludzie zainteresują się inhalacjami i wierzę w dobroczynny wpływ środowiska pszczelego na organizm ludzki. Przecież ul to niezwykle czyste miejsce. Pszczoła nie zatruje gniazda, swoją rodzinę ratuje za wszelką cenę. Jeśli jest chora, nie wróci do domu, nie narazi ula ani pasieki na niebezpieczeństwo. Pada gdzieś w polach - opowiada pan Kazimierz.

BARBARA CIRYT

[email protected]

Jałowe powietrze

Prof. Ryszard Czarnecki z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego

Inhalatorium w pasiece to niekonwencjonalna metoda lecznicza. Nie ma umocowania prawnego. Natomiast medycyna ludowa zna tego typu praktyki i stosuje w stanach zapalnych dróg oddechowych, nieżytach błon śluzowych, zapaleniach zatok.

Nie ma naukowych dowodów na leczenie poprzez inhalacje z ula, ale nie wszystko musi być do końca udowodnione. Są przesłanki, które wskazują na dobroczynne działanie pszczelego mikroklimatu. Ul jest w pełni jałowy. Wolny od bakterii, grzybów, czysty jak łza. Tam powstają wartościowe produkty pszczele m.in.: propolis, pyłek kwiatowy, miód. Pszczoły wytwarzają szereg substancji, które korzystnie wpływają na człowieka. Dzięki ogromnej powierzchni mocno ukrwionych płuc szybkość wchłaniania tych substancji przez nasz organizm jest równa szybkości podania dożylnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski