Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażnicy mostu na Olczance, ulubieńcy Jana Kasprowicza

Redakcja
W budynku gdzie kiedyś karczmę miała rodzina Gutów Mostowych od 1945 do 1989 r. było Muzeum Lenina Fot. archiwum
W budynku gdzie kiedyś karczmę miała rodzina Gutów Mostowych od 1945 do 1989 r. było Muzeum Lenina Fot. archiwum
Czas pokazać, że nie samymi Gąsienicami góralszczyzna stoi. Jest na Podhalu jeszcze kilka rodów nie mniej dla swej małej ojczyzny zasłużonych. Bez wątpienia należą do nich Gutowie Mostowi, wyróżniający się szczególnie silnym przywiązaniem do swych rodowych korzeni.

W budynku gdzie kiedyś karczmę miała rodzina Gutów Mostowych od 1945 do 1989 r. było Muzeum Lenina Fot. archiwum

HISTORIA. W hotelu Pawła Guta Mostowego zamieszkał Kasprowicz ze swą trzecią żoną, Marią z domu Bunin, córką rosyjskiego generała. Do "restauracyi" często zachodził także Lenin.

Można się o tym przekonać podczas dorocznych zjazdów rodu Mostowych w Poroninie, na których spotykają się poseł PO Andrzej Gut Mostowy i jego młodsza koleżanka z ławy sejmowej Jagna Marczułajtis, a obok nich przewodnicząca Federacji Obrony Podhala Józefa Chromik. Dowodzi to również, że Mostowi to ludzie aktywni społecznie.

Pierwszy biznesmen

Co do pochodzenia pierwszego członu rodowego nazwiska zdania są podzielone.

Józef Krzeptowski Jasinek, który dogrzebał się śladów Gutów w XVII-wiecznych księgach parafii w Szaflarach, Białym Dunajcu i Poroninie, uważa, iż mogli oni wywodzić się nowotarskich mieszczan przybyłych przed wiekami z Niemiec. Taka hipoteza nie wszystkim członkom rodu się podoba. Jej przeciwnikiem był m.in. zmarły przed kilku laty Jan Gutt Mostowy, autor książki "Hej, Mostowi, Mostowi" i inicjator rodzinnych zjazdów. Bezpieczniej będzie więc zacząć od pierwszego Guta z przydomkiem Mostowy, czyli Pawła Guta Mostowego z Poronina.

Sięgnijmy do czasopisma "Wędrowiec", które w roku 1908 namawiało gości, by w planach wyjazdów na Podhale nie ograniczali się do Zakopanego, ale wzięli pod uwagę Poronin, skąd widok na Tatry jest "w dni pogodne wspanialszy niż w samem Zakopanem". Tygodnik zachwalał ponadto, iż w Poroninie: "Jest też jeden hotel z restauracyą; izb ma siedem, ale tymczasem to wystarczy; utrzymuje go tutejszy góral, który się mianuje Mostowy, a pisze się Gut".

Zanim jednak Paweł Gut Mostowy dorobił się "hotelu z restauracyą", musiał wykazać się w ciężkiej walce z biedą, a także ze słabością do gorzałki.

Ulubieńcy Kasprowicza

A dlaczego Mostowi? Czy to sami Gutowie, osiedli w Poroninie nad potokiem Olczanką, nadali sobie ten przydomek, czy przezwali ich tak inni, trudno dociec.

W starych dokumentach znajdziemy tylko informację, że w 1881 R. CK Starostwo w Nowym Targu ustanowiło myto od przejazdu przez most na Olczance w wysokości 4 centy od konia. Dzierżawcami przewozu zostali mieszkający nieopodal Gutowie. Dorośli mężczyźni z tej rodziny pełnili na zmianę dyżury przy szlabanach, mieli też obowiązek oświetlania mostu nocą. Zgodnie z zawartą umową, do kasy starostwa byli zobowiązani wpłacać czynsz dzierżawny w wysokości 3000 koron rocznie. Resztę mieli prawo zatrzymać.

Mimo to, jak wspominał podhalański rzeźbiarz i autor pisanych gwarą utworów Wojciech Brzega, w domu Pawła Guta Mostowego, w którym szybko przybywało kolejnych dzieci, "bieda aż piszczała". Nic więc dziwnego, że szukał dodatkowych możliwości zarobku i w ten sposób został jednym z pierwszych górali, którzy postawili na turystykę.

Początki były skromne, zaczął wozić gości furką z Krakowa do Zakopanego. Taka podróż trwała wówczas dwa dni, z noclegiem w Rabce. I musiał to być niezły biznes, skoro po jakimś czasie mógł ich już wozić do własnego pensjonatu, który wybudował na Wańkówce, czyli właśnie owego "hotelu z restauracyą".
Hotel ów przyniósł Pawłowi Gutowi Mostowemu nie tylko jeszcze więcej pieniędzy, ale i sławę. A to głównie dzięki temu, że zamieszkał w nim Jan Kasprowicz ze swą trzecią żoną, Marią z domu Bunin, córką rosyjskiego generała. Między sławnym poetą i rektorem Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, a prostymi góralami z Poronina nawiązało się nawet coś w rodzaju przyjaźni.

Szczególne poważanie miał Kasprowicz dla Wiktorii, żony Pawła, której poświęcił wiersz "Pani Pawłowa", a Maria Kasprowiczowa po latach wspominała: "Na tle panującego chaosu moralnego, niezachwiana w swej prostolinijności postać pani Gutowej urastała do rozmiarów zaiste monumentalnych".

Lewy do prawego

Nie jest żadną tajemnicą, że do "reatauracyi" Pawła Guta Mostowego zachodził także często mieszkaniec sąsiedniego Białego Dunajca, niepozorny imigrant z Rosji, "pon" Włodzimierz Ulianow.

Często nawet siadał przy jednym stoliku z Kasprowiczami, z którymi łatwiej mu było dogadać się po rosyjsku niż z miejscowymi góralami. Ale i oni zapewne nie stronili od pogawędek z Rosjaninem, który nie krył swej wrogości do caratu. Kto mógł przypuszczać, że ten nieduży, łysy jegomość za kilka lat nie tylko obali cara, ale i sam zajmie jego miejsce na czele wrogiego imperium?

Zresztą, poroniński protoplasta Mostowych też miał w swoim życiu epizod "lewicujący". Jan Gutt Mostowy (ten od "Hej, Mostowi, Mostowi") pisał, że Paweł był starym ludowcem i regularnie prenumerował czasopismo "Przyjaciel Ludu". Kiedyś dał się jednak namówić i zaabonował także socjalistyczny "Naprzód". A że PPS walczyła wówczas o ośmiogodzinny dzień pracy, pismo pełne było agitacji na ten temat. Paweł kazał sobie artykuł przeczytać dwukrotnie, żeby się upewnić, czy dobrze zrozumiał, a potem podyktował synowi list do redakcji:

"Sanowni Towarzyse! Widze, ze jo się z wami długo nie utowarzyse. Bo jak Wy pisecie, ze wystarcy 8 godzin na dzień robić, coby cłek do cego doseł, to abo zycio nie znocie, abo ludziom w głowak mącicie".

Tym bardziej, kiedy w roku 1947 "hotel z restauracyą" został upaństwowiony i urządzono w nim Muzeum Lenina, wśród Mostowych lewicowych sympatii nikt by się już nie doszukał.

Zdolni i zawzięci

Wśród licznego potomstwa Pawła i Wiktorii też znalazło się kilka postaci nietuzinkowych. Choćby Jan, ich czwarte z kolei dziecko. Spośród rodzeństwa wykazywał największy zapał do nauki, więc rodzice postanowili wysłać go do gimnazjum w Nowym Targu.

Nie zwalniało go to z obowiązków w gospodarstwie. Koledzy śmiali się z niego, kiedy pędził do Poronina byki z jarmarku w Nowym Targu. Po latach wspominał, jak stawiał sprawę ojciec: "Bedzies mnie słuchoł, bedzies mioł, nie bedzies słuchoł, to pocałuj mnie w rzyć". Rzucał się, ale do matury wytrwał w rodzinnym domu. Dopiero wzięty do austriackiego wojska, zbuntował się na dobre i uciekł za granicę.
Kiedy ojciec w liście zarzucił mu dezercję, odpisał: "Byłbym dezerterem, gdybym zdezerterował z wojska polskiego, zaś póki ono nie istnieje, jestem jak pies, który się urwał z łańcucha i i który, choć głodem przymiera, to jednak wolny".

Na obczyźnie niedługo przymierał głodem. Przedostał się do Szwajcarii i tam zaczął pracować jako ślusarz. Wkrótce podjął studia medyczne w Zurychu i Bazylei. A że studiowanie było niemożliwe do pogodzenia ze ślusarką, zarabiał... walcząc w zapasach na cyrkowych arenach. Stał się sławny jako "człowiek w czarnej masce". Występował bowiem z zakrytą twarzą, by na uczelni nie dowiedziano się, skąd czerpie środki na życie i naukę. Po I wojnie światowej wrócił do kraju i osiadł w Stanisławowie, gdzie wybudował własną klinikę ginekologiczno-położniczą.

Jan Gutt Mostowy zginął w roku 1941, rozstrzelany przez hitlerowców, jako jeden z wybitnych przedstawicieli polskiej kresowej inteligencji. Młodszy o dwa lata Franciszek zginął w 1943 r. w Auschwitz, aresztowany za słuchanie radia. Z kolei starszy, Stanisław, został zadenuncjowany przez miejscowych konfidentów i zamordowany przez Niemców w Szaflarach razem z rodziną - żoną Bronisławą i trzema synami.

W bliższych nam czasach też nie brakowało i nadal nie brakuje wybijających się Gutów Mostowych.

Marek Lubaś-Harny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski