Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kot jak owczarek podhalański

Redakcja
MANIOWY. Sygnały o dziwnym zwierzu, który żyje w lasach nad Jeziorem Czorsztyńskim, pojawiały się już wcześniej

Na mieszkańców wiosek położonych wokół Jeziora Czorsztyńskiego padł blady strach.

Jeden z mieszkańców wsi Maniowy twierdzi, że w niedzielę podczas wypadu na grzyby spotkał w lesie ogromnego czarnego kota. Czy na Podhale dotarła czarna puma, która trzy lata temu uciekła z zoo i od tego czasu była widziana w wielu miejscach w Polsce, Czechach i na Słowacji?

Oficjalne ostrzeżenie o tym, że na terenie Podhala może grasować puma, wydał wójt gminy Czorsztyn Tadeusz Wach. Na stronie internetowej samorządu zamieszczona jest informacja, że jeden z mieszkańców Maniów twierdzi, iż podczas pobytu w lesie widział wielkiego czarnego kota.

- Rozmawiałem z tym mężczyzną i jest on naprawdę wystraszony - mówi wójt Tadeusz Wach. - Twierdzi, że podczas grzybobrania kot o rozmiarach owczarka podhalańskiego obserwował go przez kilka minut. Postanowiłem nie bagatelizować tej sprawy i poinformowałem o sprawie mieszkańców. Poprosiłem ich, by podczas pobytu w okolicznych lasach zachowali wzmożoną ostrożność - podkresla wójt.

Jak udało nam się ustalić, mężczyzna, który twierdzi, że widział pumę to 40-letni mieszkaniec Maniów. Zdaniem sąsiadów nigdy nie miał problemów z nadużywaniem alkoholu i nie był też skory do fantazjowania. Wierzą więc, że rzeczywiście mógł zobaczyć coś w lesie. Sygnały o dziwnym zwierzu, który żyje w lasach nad Jeziorem Czorsztyńskim, pojawiały się bowiem już wcześniej.

Kot nigdy nie ukazał się jednak tak dokładnie jak w niedzielę.

Mimo takich informacji gmina nie zamierza na razie organizować obławy na drapieżnika.

- Apel o zachowanie ostrożności to jedno, a obława to drugie - mówi wójt Wach. - Oficjalne doniesienia o kocie złożył nam tylko jeden człowiek. Gdy kolejni mieszkańcy zobaczą drapieżnika albo znajdziemy jego ślady, zastanowimy się, jak zorganizować jego odłów. Jak na razie takiej potrzeby nie ma.

Śladów zwierzęcia rzeczywiście nie widział jeszcze nikt. O ewentualnego drapieżnika pytaliśmy w nadleśnictwie Krościenko nad Dunajcem, a także w Tatrzańskim, Pienińskim i Gorczańskim Parku Narodowym.

- Nasi pracownicy, którzy codziennie mają obowiązek patrolować las, nie widzieli śladów takiego zwierzęcia - mówi Michał Sokołowski, dyrektor PPN. - Co prawda nie można na sto procent wykluczyć, że pumy u nas nie było, ale ta sprawa to raczej plotka Dla bezpieczeństwa mieszkańców Podtatrza będziemy patrolować lasy jeszcze dokładniej. Jeśli znajdziemy jakiś ślad, zaraz to zgłosimy - zapewnia dyrektor Sokołowski.

Fakt, że puma nie zostawia śladów, zdaniem mieszkańców Maniów absolutnie nie oznacza, że kota w ich sąsiedztwie nie ma.

- Ja przed zimą nie wyprowadzę już krowy na pastwisko i kur też nie będę wypuszczać z kurnika - mówi Wiesława Krzystofek, gospodyni domowa z Maniów. - Szkoda by mi było, gdyby takie kocisko je pożarło.

Tomasz Mateusiak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski