ZUS podcina skrzydła pienińskim sanatoriom

Na razie w uzdrowisku nie będzie cięć wydatków. Ale jak długo? Fot. Piotr Kędzierski

Tym samym trzy pienińskie sanatoria - Hutnik, Papiernik i Nauczyciel - stracą ponad 3,5 miliona złotych. - W ten sposób ZUS nam podcina skrzydła - mówią przedstawiciele sanatoriów. ZUS odpowiada, że winę ponosi uzdrowisko, bo przespało termin negocjacji nowych warunków.

Szczawnickie sanatoria od lat obługiwały chorych kierowanych przez ZUS na 24-dniowe turnusy rehabilitacyjne. Chorzy mogli leczyć przewlekłe stany zapalne dróg oddechowych, w tym astmę oskrzelową, zespoły bólowe kręgosłupa, choroby reumatyczne. Pensjonariusze mogli korzystać z wielu zabiegów, w tym m.in. z krioterapii. I właśnie zabiegi w komorze niskich temperatur stały się przyczyną kłopotu.

- Kuracjusze z naszych sanatoriów dotychczas korzystali z krioterapii w Rabce-Zdroju. Zawoziliśmy naszych pacjentów tam i z powrotem - opowiada Halina Uroda, specjalista ds. marketingu w Uzdrowisku Szczawnica. - O ile do tej pory ZUS-owi to nie przeszkadzało, o tyle w tym roku pojawił się problem.

ZUS uznał, że sanatoria w Szczawnicy nie spełniają obowiązujących wymogów, bo odległość do Rabki, gdzie pacjenci mają zabiegi, od miejsca zameldowania pensjonariuszy, Szczawnicy, wynosi ponad 60 kilometrów, czyli przekracza dozwolone 40 km. - Naszym zdaniem dla pensjonariuszy nie ma znaczenia, czy pojadą 10-20 kilometrów dalej. To nie są osoby, u których występuje zagrożenie życia - dziwi się pracownica uzdrowiska.

Tym samym trzy sanatoria ze Szczawnicy nie otrzymały kontraktu łącznie na 3,5 miliona zł. - W ciągu roku straciliśmy ponad trzy tysiące pensjonariuszy, po 250 osób na turnus - wylicza Halina Uroda. - Sytuacja przedstawia się źle, bo ZUS nie zamierza renegocjować kontraktu. Nie mamy też co liczyć na Narodowy Fundusz Zdrowia - nie ma mowy o zwiększeniu kontraktu, a wprost przeciwnie.

ZUS dziwi się żalom sanatoriów ze Szczawnicy. Urzędnicy twierdzą, że Szczawnica jest bardzo dobrym sanatorium, gdzie warto wysyłać ludzi. - Jednak w moim odczuciu pracownicy pienińskiego uzdrowiska przespali sprawę - mówi Jacek Dziekan, rzecznik prasowy ZUS. - W tym roku postanowiliśmy wprowadzić ograniczenia odległości zabiegów od miejsca zakwaterowania, bo wcześniej - nie mówię tutaj akurat o krioterapii - zdarzały się sytuacje, że do konkursu stawały ośrodki, które twierdziły że mają u siebie zabiegi, których w rzeczywistości nie było.

W czerwcu ZUS na stronie internetowej opublikował informację o nowych zasadach konkursowych. - Równocześnie zaznaczyliśmy, że prosimy sanatoria o ocenę tych warunków. Niektóre zakłady zwróciły się do nas z opiniami, Szczawnica jednak w ogóle nie odpowiedziała. A wtedy była szansa na skorygowanie tych odległości. Myślę, że gdyby pienińskie uzdrowisko zaalarmowało nas o tym, to zapisy o odległościach bez problemu zostałyby zmienione - wyjaśnia Dziekan.

Tak się jednak nie stało. W efekcie Szczawnica konkurs przegrała. - Teraz już nic nie możemy z tym zrobić. Mogą stanąć do konkursu za rok - mówi rzecznik ZUS.
Brak kontraktu z ZUS może oznaczać poważne kłopoty finansowe dla pienińskich sanatoriów, gdzie obecnie pracuje ponad 200 osób. - Na razie główny akcjonariusz zapowiedział, że nie będzie nikogo zwalniał. Ale gdy nie będzie zysków, a koszty wciąż te same, wszystko może się zmienić - podsumowuje Halina Uroda.

Łukasz Bobek