Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kryzys dziecięcego uzdrowiska

GM
Czy miasto dzieci świata będzie mogło nadal tak radośnie obchodzić Dzień Dziecka? Fot. Beata Szkaradzińska
Czy miasto dzieci świata będzie mogło nadal tak radośnie obchodzić Dzień Dziecka? Fot. Beata Szkaradzińska
Mieszkańcy, nauczyciele szkół uzdrowiskowych i szefowie sanatoriów biją na alarm. Miasto dzieci świata, które swój tytuł z wielką pompą otrzymało przed 15 laty, gości coraz mniej małych kuracjuszy. Tymczasem jest ono już od lat nastawione na małych pacjentów. To tu jest przecież jedyny na południe od Krakowa teatr dla dzieci „Rabcio”, słynny „Rabkoland”, pomnik Świętego Mikołaja oraz organizowane liczne imprezy, także kilkudniowe dla dzieci.

Czy miasto dzieci świata będzie mogło nadal tak radośnie obchodzić Dzień Dziecka? Fot. Beata Szkaradzińska

RABKA-ZDRÓJ

Brak kuracjuszy oznacza niestety natomiast konieczność przebranżawiania się istniejących dziecięcych sanatoriów na te przyjmujące dorosłych. Znikają też z mapy stare przedwojenne sanatoria, jak chociażby szpital rodziny kolejowej zwany popularnie „Lotosem”, w którym przed laty do zdrowia wracał sam mistrz Robert Korzeniowski. Do dziś z chęcią wspomina on swój pobyt w uzdrowisku i to dlatego objął on honorowym patronatem wielką imprezę sportową – Spartakiadę Niepełnosprawnych, w której co roku uczestniczy ponad tysiąc dzieci, w większości kuracjuszy rabczańskich sanatorów.

Zmiana profilu leczenia to nie tylko duże koszty, ale i widmo bezrobocia dla wielu osób. W tym wykwalifikowanej kadry nauczycielskiej. Z takiego obrotu sprawy nie są też zadowoleni mieszkańcy. – Do tej pory Rabka była oazą spokoju. Nie było tu takiego gwaru wieczorami. Teraz co mają u nas powstać drugie Krupówki z dyskotekami i innymi atrakcjami dla dorosłych – pyta pani Jadwiga, mieszkająca w samym centrum Rabki tuż obok muszli koncertowej. Podkreśla, że do tej pory owszem bywało tu głośno, ale podczas dziecięcych imprez, a te z reguły nie są nocnymi.

Liczby są tymczasem nieubłagalne

- W ostatnich 4 latach począwszy od 2007 roku nasz kontrakt z NFZ na leczenie dzieci zmniejszył się o ponad 50 procent. Zmalał z 4 tysięcy (rocznie) do 1885 dzieci w tym roku – podkreśla Jan Pyka, dyrektor Śląskiego Centrum Rehabilitacji Uzdrowiskowej, dawnego Górnośląskiego Ośrodka Rehabilitacji Dzieci. – Tymczasem jest to już zbadane, że 70 procent dzieci w Polsce ma wady postawy, złe nawyki żywienia i kwalifikuje się do leczenia sanatoryjnego. Żeby się wkrótce nie okazało, że mamy 35-letnich rencistów. Dyrektor Pyka podkreśla, że mimo to jest coraz gorzej. Może, że okazać, że mimo zmniejszonego kontraktu i tak nie zostanie zrealizowany. Tymczasem placówka musi się z czegoś bilansować... - W styczniu tego roku mieliśmy zakontraktowanych 140 łóżek dla dzieci. Niestety NFZ przysłał nam tymczasem 70 małych pacjentów. Teraz w tym miesiącu, mamy zakontraktowane tyle samo łóżek, a dzieci mamy 114 – wylicza dyrektor Jan Pyka. – To są te nasze słynne „niedojazdy”. Abyśmy się bilansowali powinniśmy rocznie przyjmować na turnusy sanatoryjne co najmniej 3200... Dyrektor nie ukrywa wcale, że dlatego dawne dziecięce sanatorium systematycznie przebranżawia się w przyjmujące dorosłych. Nawet została przed kilkunastu miesiącami zmieniona jego nazwa... - W tym roku mamy zakontraktowaną rehabilitację ogólnoustrojowa dla dorosłych, została też zakontraktowana poradnia rehabilitacyjny oraz oddział sanatoryjny leczenia górnych i dolnych dróg oddechowych dla dorosłych – wyjaśnia Jan Pyka.            
Identyczna tendencja jest w Uzdrowisku Rabka SA. – Zmniejszany jest dla nas nie tylko systematycznie kontrakt z NFZ na leczenie dzieci, ale i jest na ich leczenie przyznawana niższa stawka. Powiem szczerze, że końca jest to dla mnie, ani uzasadnione, ani zrozumiałe – _mówi prezes zarządu Uzdrowiska Rabka SA Andrzej Kowalczyk. Niestety, mamy przeznaczone tylko 81 zł na dziecko. Musi to wystarczyć na opiekę lekarską, pielęgniarską, wyżywienie, utrzymanie czystości i zabiegi. To jest naprawdę niewiele – tłumaczy Andrzej Kowalczyk, prezes zarządu Uzdrowiska Rabka SA. Podkreśla, ze stawki te są niewiele większe od tych sprzed dwóch lat. - Tymczasem systematycznie drożeje woda, prąd, żywość i podatki. Leczenie dzieci staje się więc nierentowne – nie ukrywa brutalnej prawdy prezes Kowalczyk. Podkreśla, że jednak przyczyna takiej sytuacji tkwi przede wszystkim w tym, że Uzdrowisko Rabka SA otrzymuje co roku kontrakt z NFZ na coraz mniejszą liczbę dzieci. _– W 2008 roku mieliśmy kontrakt na 2539 pacjentów, w 2009 na 2389, a 2010 na 1956, a w tym na 1860 – wylicza prezes Andrzej Kowalczyk. To jest właśnie główną przyczyną, że ta jedna z największych w Rabce placówek sanatoryjnym powoli stawia na dorosłych pacjentów.

Niszczenie dziecięcego uzdrowiska

nie podoba się Kawalerowi Orderu Uśmiechu posłowi Andrzejowi Gutowi Mostowemu. Zapewnia on, że problem poruszy podczas wizyty prezydenta Bronisława Komorowskiego w uzdrowisku 1 czerwca podczas obchodów 15-lecia nadania Rabce tytułu miasta dzieci świata. – Rabka powinna utrzymać swój dawny status, jestem to winien dzieciom, który nadały mi order. Podobne zdanie ma rzecznik praw dziecka Marek Michalak, który razem ze mną będzie rozmawiał w tej sprawie z prezydentem – podkreśla poseł Andrzej Gut Mostowy.

Tymczasem już teraz walkę podjął rzecznik praw dziecka. Marek Michalak alarmuje wręcz do parlamentarzystów. – W mojej ocenie zagrożony jest byt sanatorów i uzdrowisk dla dzieci i młodzieży pomimo tego, że wszystkie zainteresowane problemem podmioty podkreślają wysoką wartość i użyteczność leczenia uzdrowiskowego i klimatycznego dla poprawy stanu zdrowia dziec_i – podkreśla Marek Michalak. To, dlatego interweniował on w komisjach sejmowych. Petycje płynęły i do lekarzy, samorządowców, nauczycieli. Zwraca im on uwagę na tak istotny w przypadku leczenia sanatoryjnego dziecka aspekt, jak to, że jest to najtańsza formą profilaktyki. - W opinii pediatrów to leczenia sanatoryjne jest relatywnie tanią formą profilaktyki. Dzieci uczą się systematycznego przyjmowania leków, przestrzegają diety i zasad zdrowego trybu życia. Podnosi on problem „niedojazdów” do sanatorów, które jego zdaniem są argumentem dla NFZ za ograniczaniem kontraktów. Tymczasem w jego ocenie przyczyna jest inna. Dzieci nie przyjeżdżają do sanatoriów dla dzieci, bo nie stać na to ich opiekunów. Podobnie myślą szefowie rabczańskich sanatoriów i podkreślają, że nie wszyscy wiedzą, że na leczenie uzdrowiskowe mogą trafić dzieci z najniżej uposażonych rodzin. – _Z naszego leczenia mogą korzystać dzieci z najniżej uposażonych rodzin, domów dziecka, kuracjusze, których nie stać na inne alternatywne leczenie w uzdrowisku – przekonuje prezes Andrzej Kowalczyk. 
Niestety dotychczasowe działania rzecznika praw dziecka okazały się bezskuteczne. Dlaczego? Powodem jest pewnie wyższy koszt przebywania w sanatoriach dzieci, niż dorosłych. Tym pierwszym niestety trzeba zapewnić także szkołę, a co za tym idzie zatrudnić nauczycieli i wychowańców. – _Spełnienie tych wymogów jest kosztowne. W efekcie, samorządy dochodzą do wniosku, że bardziej opłacalne ekonomicznie jest prowadzenie placówek dla dorosłych _– nie ukrywa rzecznik praw dziecka. Rzecznik zwraca uwagę i na problem tzw. „niedojadów” dzieci, który dla NFZ jest argumentem za ograniczaniem kontraktów. W jego ocenie przyczyna jest inna. Dzieci nie przyjeżdżają, bo ich opiekunów na to nie stać... O „dajazdy” powinny zadbać m. in. samorządy. Tymczasem niedawno została podjęta

Rezolucja Rady Powiatu

- Rada powiatu nowotarskiego apeluje do rządu RP, parlamentarzystów, organów samorządowych wszystkich szczebli, NFZ, ludzi dobrej woli o podjęcie wszelkich działań mających na celu powstrzymanie procesu likwidacji sanatoriów dla dzieci i młodzieży oraz udzielenia pomocy akcji „Ratujmy sanatoria dla dzieci” _– nawoływali radni w swej rezolucji w sprawie zagrożenia istnienia sanatoriów i uzdrowisk dla dzieci i młodzieży. Podkreślali, że mocno zaniepokoiła ich sytuacja przedstawiona przez rzecznika praw dziecka. - _Działalność sanatoriów dziecięcych trzeba wspierać wszelkimi sposobami. Utrzymanie ich szczególnie w Rabce warunkuje o jej dalszym rozwoju – podkreśla starosta Krzysztof Faber. Dodaje, że w Rabce, co potwierdzają lekarze, powinno się leczyć wiele dzieci ze Śląska. Tymczasem ich nie ma. Dlaczego? – Za małe są kontrakty z NFZ usług związanych z lecznictwem sanatoryjnym także dla dzieci. NFZ nie kieruje ich na leczenie – podkreśla Krzysztof Faber.

Nauczyciele stają do walki

Szukają już teraz pomocy u posłów, vipów i celebrytów. Nie mają wyjścia. Jeśli Rabka przestanie być uzdrowiskiem dziecięcym ponad 170 nauczycieli i wychowawców w mieście dzieci świata straci pracę. – Jeszcze w wrześniu i kolejnych dwóch miesiącach w naszym sanatorium było po 200 dzieci, czyli w sumie tyle, abyśmy mogli pracować bez większych obaw. Były potrzebne wszystkie nasze etaty... Teraz, jeśli dalej nie będziemy mieli kogo uczyć, pracę może stracić u nas ponad 60 osób, a w szkole uzdrowiskowej ok. 100 _– mówi Marek Szarawarski, dyrektor Zespołu Szkół przy ŚCRU. Podkreśla, że tymczasem są to ludzie bez szans odejścia na emeryturę i tak ratowania swej trudnej zawodowo sytuacji. - Ci, którzy mogli już odeszli. Przez ostatnie lata ograniczaliśmy przecież zatrudnienie. Z 150 etatów zeszliśmy do 28_ – podkreśla. Zapewnia, że kadra ucząca w szkłach sanatoryjnych jest nie tylko doświadczona, ale i wielu z nauczycieli ma ukończone po kilka fakultetów. Taka była bowiem kiedyś potrzeba. Jeśli ci nauczyciele stracą pracę, nie znajdą nowej na rabczańskim rynku pracy. 
W szkołach jest już wystarczająco dużo zatrudnionych nauczycieli, a dyrektorom tych placówek i tak sen z oczu spędza idący niż demograficzny. – _Szkoły nie będą potrzebowały kolejnych nauczycieli i to dla nas będzie tragedia _– alarmuje Marek Szarawarski i dodaje, że taki problem czeka i inne sanatoria w Polsce przyjmujące dzieci. Wkrótce rusza, więc wielka akcja pod hasłem

„Ratujmy dziecięce sanatoria”

Będziemy chcieli nią zainteresować i vipów i celebrytów. Będziemy apelować do Jerzego Stuhra, jego wnuczka u nas się leczyła, może nam pomoże skoro jest tak dobrym człowiekiem – _mówi Marek Szarawarski. - Będziemy interweniować u posłów, już teraz swe zainteresowanie wyraził poseł Andrzej Gut Mostowy, poseł Róża Thum. Jesteśmy tak zdeterminowani, że będziemy prosić od lewicy po prawicę. Apelować do Ojca Rydzyka i do Urbana. Będziemy też robić dużą akcję podczas pobytu w mieście dzieci świata na Dniu Dziecka prezydenta Bronisława Komorowskiego. Chcemy go zainteresować, tym ważnym dla nas i dla polskich dzieci, problemem. Owszem można wszystko likwidować. Tak było 20 lat temu, w przypadku żłobków i przedszkoli, które masowo zamykano, a teraz trzeba tworzyć od nowa. Marek Szarawarski nie ma wątpliwości, że koszt utrzymania sanatorów dla dzieci w skali państwa nie jest wielkim wydatkiem. Wystarczy tyle, ile przeznacza się rocznie na becikowe. _– My mamy pomysły, chcemy je przedstawić najwyższym władzom w państwie. Może uda się je wprowadzić aktem prawnym? – mówi Marek Szarawarski. 

 

Beata Szkaradzińska

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski