Stracił siły, ale wciąż ma głos

Michał Ziomek w duecie z Grzegorzem Turnauem zaśpiewał piosenkę "Naprawdę nie dzieje się nic" FOT.ARCHIWUM

SĄDECKIE. Niepełnosprawny artysta z Podegrodzia Michał Ziomek zbiera pieniądze na płytę. - Muszę spełnić marzenie, póki jeszcze mam na to czas - wyznaje utalentowany 23-latek

- Choroba odebrała mi siłę w nogach i ramionach, ale zostawiła głos - mówi Michał Ziomek. - Muszę działać szybko, żeby kiedyś nie żałować, że nie wykorzystałem swojej szansy, a marzenie pozostało jedynie marzeniem.

Do 12. roku życia był zdrowym, pełnym energii chłopcem. Potem niespodziewanie ujawniła się genetyczna choroba - dystrofia mięśniowa. Nie można jej wyleczyć, a jedynie spowolnić postępy. 23-latek wierzy, że będzie mógł śpiewać nawet wtedy, gdy zanik mięśni sprawi, że samodzielnie nie podniesie ręki. Pasji śpiewania i tworzenia muzyki nie utracił nawet, gdy cztery lata temu choroba przykuła go do wózka inwalidzkiego. Z sądeckim zespołem Positive Message, wykonującym muzykę reggae, zagrał wiele koncertów, a od kilku dni za pieniądze z występów nagrywają płytę. Nie ma jeszcze tytułu.

W czerwcu Ziomek został laureatem dziewiątej edycji Festiwalu Zaczarowanej Piosenki im. Marka Grechuty w Krakowie, organizowanego przez fundację Anny Dymnej "Mimo wszystko". Wygrał stypendium warte 24 tys. zł, udowadniając na scenie, że ciężka choroba wcale nie musi zamykać drogi do realizacji twórczych pasji. W Krakowie zaśpiewał solo piosenkę "Nie budźcie marzeń, gdy śpią", z repertuaru Ryszarda Ryn-kowskiego, a w duecie z Grzegorzem Turnauem utwór "Naprawdę nie dzieje się nic".

Nie ograniczył się do wykonywania piosenek uznanych artystów. Od lat także sam pisze teksty i komponuje do nich muzykę. Trzy własne utwory wykonał m.in. podczas 10. Europejskiego Festiwalu Filmowego "Integracja Ty i Ja" w Koszalinie. Z sceny wybrzmiały: utrzymana w rytmie reggae "Miłość", "Spokojnie" w klimacie bossa novy i rockowo zadziorny "Jeden błąd". Ostatna piosenka opowiada o tym, że jedno potknięcie może całkowi- cie odmienić życie każdego człowieka.

- Ten kawałek bardzo spodobał się podczas mojego minirecitalu w koszalińskim więzieniu - opowiada Michał. - Tekst poruszył osadzonych, ponieważ wielu z nich trafiło za kratki właśnie w wyniku jakiegoś życiowego błędu.

Mimo ciężkiej choroby jest wyjątkowo optymistycznie nastawiony do życia. Nie skupia się na tym, co traci, ale na tym, co jeszcze może zrobić. Za rok skończy studia, które opłaca m.in. za festiwalowe stypendium. Obliczył, że na wydanie debiutanckiej płyty, złożonej z 10 utworów, potrzebuje 6 tys. zł. Zamieścił w internecie krótki film, w którym zachęca do wpłacania dowolnych kwot - trzeba kliknąć na link: http://polakpotrafi.pl/projekt.debiutancka-plyta-marzyciela-realisty.

Zapewnia, że uczciwie wyda każdą złotówkę od ludzi gotowych pomóc mu spełnić marzenie. W życiu bowiem kieruje się zasadą, że ważniejsze jest być, niż mieć. - Dlatego nie zależy mi na pieniądzach ze sprzedaży płyt - dodaje młody artysta. - Chcę się poprzez muzykę podzielić z ludźmi kawałkiem swojego świata, który jest pełen empatii. Byłem zdrowy, a teraz jestem chory, więc umiem wczuwać się w cierpienie innych. Wiem, co czuje człowiek złamany chorobą i wiem, jak wygląda świat widziany z perspektywy inwalidzkiego wózka. Chcę wyśpiewać prawdę, że ten widok wcale nie musi łamać kręgosłupa i odbierać nadziei.

Paweł Szeliga