Pasterze z Rumunii, Ukrainy i Polski w środę zawitali do Tylicza Fot. Anna Koział-Ogorzałek
- Owczarstwo może być opłacalne. Trzeba tylko być solidnym i lubić swoją robotę - zdradza receptę na hodowlany sukces Piotr Kohut, baca z Koniakowa. Z Redykiem Karpackim w tym tygodniu dotarł na Sądecczyznę. Ponad 300 owiec przypędził z Rumunii i Ukrainy razem z tamtejszymi pasterzami.
- Dobrzy gospodarze robią oscypki, sprzedają mleko i mięso oraz zajmują się agroturystyką. Niestety, zawodowych pasterzy jest coraz mniej nawet na Podhalu - dodaje Kohut.
W całym kraju żyje obecnie nieco ponad 200 tysięcy owiec. Tymczasem w Rumunii - 15 mln, a we Francji i Anglii - nawet 20 mln.
- W latach 90. i na początku 2000 roku nasze owczarstwo zaczęło zanikać. To bardzo niekorzystne zjawisko. Hale zaczęły zarastać, hodowla stała się nieopłacalna - przypomina Dariusz Reśko, burmistrz Krynicy-Zdroju, wokół której usadowiło się kilka największych hodowli owiec. Sytuację niewiele poprawił projekt, w ramach którego kilka lat temu wytypowano dziesięć gospodarstw pod owczarstwo. Do dziś przetrwały tylko dwa.
W Beskidzie Sądeckim znanymi producentami mleka i mięsa owczego jest Roman Kluska, Włodzimierz Oleksy i Beth Macatee, Amerykanka prowadząca farmę w Tyliczu. Ich stada liczą ponad 500 sztuk. Pozostali rolnicy mają zwykle 10-30 owiec. Były twórca Optimusa osiadł w podkrynickim Łosiu, gdzie produkuje dojrzewające sery z owczego mleka.
- Nie jest to łatwy biznes - zauważa burmistrz Krynicy, gdzie Kluska sprzedaje swoje owcze sery. - Wymaga cierpliwości, ale zachęcamy rolników do jego rozwijania.
Hodowcy podkreślają, że owczarstwo beskidzkie ma długą tradycję. Sprzyja temu ukształtowanie terenu i górski klimat. Dostrzegł to m.in. Włodzimierz Oleksy, były burmistrz Muszyny. Po zakończeniu kariery we władzach gminy rozwinął hodowlę owiec w Powroźniku. Nie tylko on obserwuje pozytywną tendencję na rynku żywności, gdzie coraz częściej szuka się naturalnych produktów. A jakość mięsą i mleka owczego jest wysoka.
- Niestety, owcami zajmują się już tylko starzy bacowie, dzieci nie chcą iść w ślady ojców - przyznaje Beth Macatee. - W Polsce hodowlę utrudniają skomplikowane przepisy.
Trwa Redyk Karpacki 2013. Pasterze z owcami wędrują przez państwa z rejonu Karpat: Rumunię, Ukrainę, Polskę, Słowację, Czechy. Wyruszyli 11 maja z rumuńskiej miejscowości Rotbav, dziennie pokonują 10-15 kilometrów. W sumie mają do przejścia 1200 km przez ponad 100 dni. Po drodze wypasają dwa stada po ponad 300 owiec. Celem redyku jest międzynarodowe spotkanie ludzi żyjących i tworzących w Karpatach, ich integracja, możliwość poznania i pokazania bogactwa kulturowego mieszkańców.
- Nie jesteśmy przebieranymi góralami. W ten sposób pokazujemy, że można połączyć tradycję ze współczesnością. -mówi baca Piotr Kohu, organizator Redyku.
Najbliższe wydarzenia na trasie Redyku: 27 VII - Bacowskie Smaki w Wojkowej, 28 VII - Odpust św. Jakuba w Powroźniku, 28 VII - Familijne bacowanie Nowy Sącz - Powroźnik, 3 VIII - Ochotnicka Watra w Ochotnicy Górnej.
Anna Koział-Ogorzałek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?