Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezczelne dziki niszczą uprawy

Redakcja
SĄDECCZYZNA. Dzikie zwierzęta niszczą coraz więcej upraw. - Zboże ozime i trawy są całkowicie zniszczone - narzeka Jerzy Sobczak, rolnik z Przysietnicy.

Kazimierz Ptaśnik, sołtys tej wsi, dodaje, że wielu gospodarzy rezygnuje z obsiewu pól sąsiadujących z lasami. - Te uprawy regularnie niszczą dziki - wyjaśnia. - Zwierzęta przychodzą coraz bliżej domów, nawet do cen- trum wioski. Ludzie idąc do kościoła spotykali je na drodze.

Jan Budnik z koła łowieckiego w Nowym Sączu potwierdza słowa rolników. A pamięta jeszcze czasy, gdy brakowało dzików i zakazywano ich odstrzału w okolicznych lasach.

- Teraz są miejsca, w których jest ich za dużo - przyznaje.

Rolnicy obserwują wzrost populacji dzików od około pięciu lat. Minionej zimy ich liczba przekroczyła wszelkie wyobrażenia.

- Od dwóch tygodni nie ma nocy, aby dziki nie szarżowały po polach - mówi Jerzy Sobczak. - Przetrząsają je w poszukiwaniu pozostałości po ziemniakach, a na łąkach szukają larw owadów i kłączy paproci.

Odkąd śnieg stopniał, wyraźnie widać skutki grasowania dzików na jego polu. Trawa i zboża są całkowicie zniszczone. Sobczak siać musi od nowa. Nie wystarczy zaorać ziemię, najpierw trzeba wyrównać pole. W niektórych miejscach dołki wyryte przez dziki są bowiem głębokie na pół metra.

- Jesienią za zniszczone ziemniaki, kukurydzę i buraki dostałem odszkodowanie. W tym roku straty będą podobne - dodaje rolnik z Przysietnicy.

Rolnicy liczą na dodatkowe odstrzały dzików, ale ośrodek hodowli zwierząt, podlegający nadleśnictwu w Starym Sączu, ciągle nie wyraził na to zgody. Nadleśniczy Paweł Szczygieł zapewnia, że na obszarach, gdzie liczba szkód jest największa, dziki są odstrzeliwane. Teraz jednak należy zachować ostrożność, gdyż redukcji nie podlegają lochy z młodymi.

- Odstrzały prowadzone są cały rok, zgodnie z planem łowieckim - informuje Jan Budnik. - Prawda, że teraz należy uważać na lochy, ale warchlaki i odyńce podlegają odstrzałom. Wyeliminowanie jednego z reguły powoduje, że wataha na jakiś czas opuszcza teren.

Niektórzy rolnicy odgradzają się siatkami leśnymi lub przypinają flagi do palików. I to jednak nie przynosi efektu.

- Te zwierzęta po prostu przyzwyczaiły się do życia w bliskim sąsiedztwie człowieka - mówi nadleśniczy Szczygieł.

ANNA KOZIAŁ-OGORZAŁEK

ODSZKODOWANIA ZA DZIKIE HARCE

Rolnicy, których uprawy zostały zniszczone przez dzikie zwierzęta, mogą się ubiegać o odszkodowanie. Mają na to trzy dni od momentu wystąpienia szkody. Pisemne informacje składa się do zarządu koła łowieckiego lub nadleśnictwa. W ciągu kilku dni straty są szacowane. Odszkodowanie wynosi od kilkuset do kilku tysięcy zł, w zależności od skali i rodzaju zniszczeń. - Nie są to małe rekompensaty, z pewnością pokrywają wyrządzone straty - zapewnia Paweł Szczygieł, nadleśniczy w Starym Sączu.

Rolnicy mają jednak inne zdanie. Oprócz zakupu nowego materiału siewnego, muszą pomyśleć również o zabezpieczeniu pola przed zwierzętami.

- W sytuacji gdy ludzie stracili większość zbiorów, te pieniądze wcale nie wydają się duże - przekonuje sołtys Kazimierz Ptaśnik z Przysietnicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski