Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wzywasz pogotowie? Może przyjechać straż pożarna

Redakcja
Do ratowania 84 tysięcy mieszkańców Nowego Sącza i 200 tysięcy mieszkańców powiatu nowosądeckiego może pospieszyć tylko dziewięć zespołów ratowników. Tyle karetek zakontraktował wojewoda Małopolski, choć muszą one obsłużyć nie tylko miejscowych pacjentów, ale także turystów.

NOWY SĄCZ. 400 tysięcy osób ratuje tylko dziewięć karetek. Z pomocą przychodzą strażacy

- Chodzi łącznie o około 400 tysięcy ludzi - podkreśla Józef Zygmunt, dyrektor Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego. - Za każdym razem, kiedy karetka dostaje wezwanie poza granice powiatu nowosądeckiego, boimy się, co będzie, jeśli na miejscu coś się stanie przez najbliższe pół godziny.

Deficyt karetek w sądeckim pogotowiu najdobitniej ujawnił się w ostatnich dniach. Do wezwań o pomoc dyspozytorzy musieli wysyłać nawet wozy strażackie. Tydzień temu brakło karetki, aby wysłać pomoc do mężczyzny, który z urazem nogi przez pół godziny leżał w śniegu przy ulicy 29 Listopada. Pomocy udzieliła mu w końcu straż pożarna. Trzy dni później znów zabrakło karetki - tym razem w dramatycznych okolicznościach. W sądeckiej poradni zdrowia psychicznego trzeba było reanimować 56-letniego mężczyznę. Do pacjenta z niewyczuwalnym tętnem znów wysłano strażaków. Przyjechali z defibrylatorem i wspólnie z obsługą przychodni ratowali życie umierającego człowieka aż do przyjazdu kartki. Nie udało się. Mężczyzna zmarł.

- Nie można mieć pretensji ani do dyspozytorów z Tarnowa, ani do strażaków - mówi Józef Zygmunt. - Jedni i drudzy zrobili, co do nich należy, ale trzeba powiedzieć wprost: straż pożarna w tak poważnych przypadkach nie udzieli pomocy w sposób, w jaki potrafi to zrobić tylko zespół ratowniczy pogotowia z lekarzem. Może on bowiem posłużyć się swoją wiedzą, zdiagnozować przypadek, błyskawicznie zalecić podanie leku.

Szef sądeckiego pogotowia twierdzi, że lepiej radzono sobie, gdy dyspozytornia była na miejscu. Dokładnie orientowano się, gdzie są zespoły ratownicze, do jakich przypadków pojechały. Można było w krytycznych sytuacjach podjąć decyzję, aby po wstępnym zaopatrzeniu lżejszych przypadków karetka niezwłocznie pojechała tam, gdzie jest pilnie potrzebna.

- Złamana noga może poczekać - dodaje Zygmunt.

Po śmierci 56-latka, dla którego brakło karetki, sądecki poseł Arkadiusz Mularczyk złożył zawiadomienie do prokuratury.

- To zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez urzędników, którzy podejmowali decyzję w sprawie reorganizacji ratownictwa w Małopolsce. To kuriozalne, aby na wezwanie związane z potrzebą reanimacji jechali strażacy - zauważa Mularczyk.

Sądeckie pogotowie ma trzy zespoły z lekarzem. Takie karetki są w Nowym Sączu oraz podstacjach w Starym Sączu i Krynicy-Zdroju. Do wezwań jeździ też sześć zespołów podstawowych z ratownikami medycznymi, które stacjonują w Nowym Sączu (dwie karetki), Krynicy, Grybowie, Łącku i Łososinie (po jednej).

- Taki rozkład po likwidacji dyspozytorni nie daje gwarancji, że karetka będzie do dyspozycji w każdym pilnym przypadku. Interweniowałem u ministra zdrowia w tej sprawie. Mówił, że jakość usług medycznych ma się poprawić. Rzeczywistość pokazuje coś przeciwnego - twierdzi Mularczyk.

Iwona Kamieńska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski