Chłopca do szpitala w Limanowej rodzice dowozili dwa razy dziennie. W punkcie opieki całodobowej dostawał w zastrzykach antybiotyki, które przepisał mu lekarz podstawowej opieki zdrowotnej.
W sobotę rodzina dotarła do szpitala jak zwykle około 19. Okazało się, że pielęgniarka z ambulatorium pojechała wykonać jakiś zabieg w terenie. Jej nieobecność miała trwać nawet godzinę. Zmęczone oczekiwaniem dziecko zaczynało marudzić. Lekarz zasugerował ojcu, żeby dowiedział się o możliwość dokonania iniekcji w szpitalnym oddziale ratunkowym. Jednak personel odmówił wykonania zastrzyku. Wyglądało, że nikt poza nieobecną pielęgniarką nie chce się podjąć wykonania trwającego kilka minut zabiegu.
Limanowianina poniosły nerwy. Gdy lekarka postraszyła go policją, sam tam zadzwonił. Twierdzi, że spotkał się ze zrozumieniem ze strony dyżurującej funkcjonariuszki, jednak policja nie dopatrzyła się bezpośredniego zagrożenia życia, w związku z czym interwencja była niemożliwa. - W szpitalu "rządzi" lekarz i on decyduje o kolejności przyjęć i wykonywania zabiegów - komnetuje Stanisław Piegza, rzecznik komendy w Limanowej. - Nie wyobrażam sobie policjanta, który czułby się kompetentny do podejmowania dyskusji z personelem medycznym.
Ostatecznie Paweł Biernat spędził z synem ponad godzinę w szpitalu, czekając na powrót pielęgniarki. Ta sytuacja bardzo go rozgoryczyła. - Nie byłoby sprawy, gdybym to ja musiał czekać na zastrzyk, albo gdyby personel na SOR-ze był akurat w trakcie przeprowadzania jakiejś akcji ratunkowej - mówi. - Ale dziecko chore, trzeba podać antybiotyk, a pielegniarki siedzą w dyżurce i nikt nie okaże człowiekowi pomocy.
Procedury nie stoją jednak w tym przypadku po stronie pacjenta. - Personel na oddziale powinien być tylko dla przebywających tam pacjentów - podkreśla kierownik Działu Skarg i Wniosków w Małopolskim Oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia, Tomasz Filarski.
Dyrektor powiatowego szpitala w Limanowej, Marcin Radzięta, potwierdza, że personel oddziałowy nie powinien wykonywać zabiegów ambulatoryjnych. Jednak rozumie sytuację, w jakiej znaleźli się rodzice małego pacjenta. - Taka sytuacja zdarzyła się u nas pierwszy raz - przyznaje. - Dlatego po tym doświadczeniu przystosowaliśmy procedury tak, żeby w pilnych przypadkach wolny personel z SOR-u mógł wykonać zastrzyk, jeśli pielęgniarka jest nieobecna w ambulatorium. Chodzi np. o antybiotyki, które trzeba podawać w ściśle określonym czasie.
Dorota Dziedzic
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?