Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marzenie o harmonijce

KATARZYNA HOŁUJ
Tak to wyglądało w ubiegłym roku w Myślenicach, kiedy paczki trafiały do magazynu FOT. ARCHIWUM SZLACHETNEJ PACZKI
Tak to wyglądało w ubiegłym roku w Myślenicach, kiedy paczki trafiały do magazynu FOT. ARCHIWUM SZLACHETNEJ PACZKI
Od dziś baza rodzin w potrzebie jest już otwarta. Są w tej bazie także rodziny z naszego powiatu. Dwa rejony, uruchomione w tym roku, a więc Myślenice i Dobczyce, objęły swoim zasięgiem gminy: Myślenice, Sułkowice, Pcim, Dobczyce, Wiśniową i Raciechowice (oraz - spoza naszego powiatu - Gdów i Jodłownik).

Tak to wyglądało w ubiegłym roku w Myślenicach, kiedy paczki trafiały do magazynu FOT. ARCHIWUM SZLACHETNEJ PACZKI

DOBROCZYNNOŚĆ. Siadając do komputera i wybierając z bazy "Szlachetnej Paczki" rodzinę, której chcemy pomóc, 6 grudnia będziemy się mogli poczuć jak prawdziwi święci Mikołajowie

Wśród tych, którzy czekają na "Szlachetną Paczkę", są samotne matki, których mężowie zmarli, lub - co zdarza się częściej - odeszli. Mają małe dzieci. Jedna z nich wychowuje kilkoro - najstarsze nie skończyło jeszcze podstawówki. Żyją na kilkunastu metrach kwadratowych, bez bieżącej wody i kanalizacji. Toaleta jest na zewnątrz. Kobieta nie pracuje. Żyją więcej niż skromnie.

Wolontariusze "Szlachetnej Paczki" stykają się z warunkami życia, o których mówią, że są nie do wyobrażenia w XXI wieku. A jednocześnie, jak dodają, spotykają w tych starych, zniszczonych domach kochające się rodziny. Często wielopokoleniowe, gdzie mimo skromnych warunków dorośli z oddaniem opiekują się starszymi i schorowanymi rodzicami, a dzieci z ambicją i sumiennością przykładają się do nauki, żeby zdobyć jak najlepsze wykształcenie.

Są też samotni ojcowie, czasem całkiem młodzi, wychowujący dzieci. Ich partnerki, odchodząc, zerwały kontakty nie tylko z nimi, ale także z dziećmi. Oni zaś udowadniają, jak fałszywe jest pokutujące wśród niektórych przekonanie, iż lepsza zła matka, niż dobry ojciec.

Mamie potrzebna jest pralka

Są też rodziny pełne, gdzie jest mama tata i dzieci. Kiedy jest ich na przykład dziesiątka, mama nie pracuje, a tata ma jedynie pracę sezonową, która właśnie się kończy, bo nadchodzi zima - jest ciężko. Żyją na wsi. Kiedyś powodziło im się lepiej, bo tata miał stałą pracę, a z malutkiego gospodarstwa dochód był większy. Nie ma tu alkoholu, rodzina się kocha. - Widać, że dom, choć niewykończony ich cieszy, że się starają - mówi wolontariuszka.

Brak pracy i małe szanse, żeby ją zdobyć (z powodu niskich kwalifikacji), to częste problemy rodzin, do których docierali wolontariusze. Jeśli do tego dochodzi choroba lub niepełnosprawność małżonka lub dziecka, sytuacja robi się bardzo trudna. A gdy jeszcze dzieci jest dużo - bywa że kilkanaścioro - pomoc jest niezbędna. Na przykład w postaci pralki, bo przy takiej liczbie dzieci nawet najlepsza kiedyś się zużywa. Jest rodzina, która na nią czeka.

Nie brakuje też ludzi samotnych, starszych i schorowanych. Jak mówi Magdalena Słowik, liderka rejonu Dobczyce, właśnie seniorzy często czują się skrępowani pomocą. Mówią: "Idźcie do młodych, im trzeba pomagać, w nich jest przyszłość". Ale kiedy uświadomi się im, że straszym też pomoc się należy, są szczęśliwi. Że ktoś pamiętał o nich, że są ważni. Ich marzenia są skromne. To na przykład ciepłe buty na zimę. Przy ich skromnych dochodach, kiedy większość pieniędzy "idzie" na leki, tak prozaiczne rzeczy urastają do rangi marzenia.

Starszy pan marzy o harmonijce ustnej

- Moim ulubionym marzeniem z tego roku jest harmonijka ustna, o którą prosi pewien starszy pan, bo swoją dał wnukowi. I gumki do włosów dla pewnej dziewczynki oraz cukierki na choinkę - mówi Magdalena Słowik.

Na liście potrzeb pojawia się węgiel na opał, sprzęt AGD (oprócz wspomnianej już pralki ktoś marzy o kuchence gazowej z piekarnikiem, żeby samemu upiec sobie ciasto na święta), meble. W rodzinach, gdzie są dzieci, zwłaszcza te młodsze, najczęściej powtarzane potrzeby to żywność, środki czystości oraz ubrania, szczególnie zimowe kurtki i buty.
- Czasem wystarczy ryż, herbata. Słyszę czasem, że przydałoby się kakao, bo dzieci lubią. To przecież kosztuje parę złotych - mówi pani Stanisława Jużkiewicz, wolontariuszka wspomagająca dobczyckiego sztabu. I dodaje, że wystarczy zetknąć się z taką biedą, żeby przekonać się jak wielu z nas nie docenia tego, co ma.

- Są ludzie tak biedni, że cieszą się z najdrobniejszych rzeczy. To trzeba przeżyć. Widzieć tę dziewczynkę, która wyjmuje z paczki pantofelki i przytula je, pytając z niedowierzaniem: "Naprawdę są dla mnie?". Albo tego chłopca, który dostaje buty - korki i patrzy na nie tak, że już nic innego się nie liczy. Widzieć te dzieci, które cieszą się z zeszytów i kredek - opowiada pani Stanisława, która także w ubiegłym roku pomagała jako wolontariuszka.

Jej brat, z którym mieszka, w ubiegłym roku sam dostał "Szlachetną paczkę". A w niej - jedzenie, drobne upominki, oraz to, o co prosił, czyli nową muszlę klozetową (bo stara pękła). Jest niepełnosprawny, utrzymuje się z niewielkiej renty.

"Nikt nie wie, co go czeka"

Rentę ma też pani Stanisława. Dawniej pracowała zawodowo. Potem z miasta, gdzie mieszkała, przeniosła się do rodziców na wieś, bo byli już w podeszłym wieku, a mama zaczęła chorować. Kiedy zmarli, jak mówi, nie mogła zostawić brata samego. Mieszkają dziś razem.

Pomagała jednak nie tylko bratu, ale też starszym, samotnym osobom ze swojego otoczenia, np. kiedy ktoś potrzebował opieki podczas wyjazdu do lekarza w Krakowie. - Jeździłam nieraz z kimś na Garncarską, do Centrum Onkologii. Myślałam wtedy "obym sama nigdy nie musiała tutaj przyjeżdżać". Jak się okazało za parę lat, musiałam. Zachorowałam na nowotwór. Przeszłam operację i chemioterapię. Tak to jest... Człowiek nie wie, co go czeka - opowiada wolontariuszka.

W rejonie myślenickim wolontariuszem jest jeden z darczyńców. Paweł Jędo poznał "Szlachetną Paczkę" , przygotowując już dwa razy, razem ze swoją żoną i grupą przyjaciół podarunki dla rodzin. - Dostrzegliśmy w "Paczce" bardzo dużą wartość, dlatego zaczęliśmy wspierać ją także wpłatami - podkreśla. Kolejną rzeczą, która, jak mówi, przyszła zupełnie naturalnie, stało się włączenie w wolontariat. - "Paczka" wciąga i uzależnia - mówi.

Dzięki temu poznał akcję od tej drugiej strony. Był u rodzin, rozmawiał z nimi o tym jak żyją, jakie mają potrzeby. - To, co mnie uderzyło, to niesamowita skromność tych ludzi - mówił po odwiedzinach u jednej z rodzin. - I to, że mimo trudnej sytuacji nie załamują się, że mimo wszystko cieszą się z tego, że mają siebie nawzajem.

[email protected]

KROK PO KROKU

Jak przygotować "Szlachetną paczkę?"

Baza rodzin jest dostępna na stronie internetowej www.szlachetnapaczka.pl. Można wybrać rejon, z którego wybierzemy "swoją" rodzinę. Po przeczytaniu opisów rodzin (są one anonimowe, imiona mogą być zmienione) i wybraniu tej, której chcemy pomóc, należy wypełnić zgłoszenie i oczekiwać, aż skontaktuje się z nami opiekun danej rodziny, co powinno nastąpić do trzech dni od wyłania zgłoszenia.
Potem należy skompletować rzeczy do paczki, kierując się listą potrzeb i marzeń "swojej" rodziny, gdzie dokładnie określone zostały np. rozmiar obuwia czy odzieży. Priorytetem powinny być potrzeby, które wymieniono jako najważniejsze. Warto pamiętać o dołożeniu np. kartki ze świątecznymi życzeniami. Ideą tej pomocy jest, abyśmy przygotowali ją jak dla kogoś rzeczywiście nam bliskiego.

Paczki można przygotowywać w większych grupach (rodzina, znajomi, sąsiedzi itd.). W razie pytań można kontaktować się z opiekunem. Zapakowane i oznakowane kodami rodziny paczki należy dostarczyć do magazynów (w Myślenicach - Komenda Powiatowa PSP, w Sułkowicach - stara szkoła, w Dobczycach - Regionalne Centrum Oświatowo-Sportowe). Magazyny będą otwarte w dniach 6, 7 i 8 grudnia. Stąd jak najszybciej trafią do rodzin. Podziękowaniem dla darczyńcy jest relacja z dostarczenia paczki, jaką później otrzymuje. Bywa, że paczki nie trafiają do ludzi nieco później. Dzieje się tak wtedy, kiedy darczyńcy w ostatniej chwili, przed samym finałem wybierają rodziny z bazy. Ale i takie historie mają często swój nadspodziewanie szczęśliwy finał. - Pamiętam jak w ubiegłym roku, w czwartek przed finałem, zgłosił się darczyńca. Rodzina, którą wybrał chciała szafkę pod zlew do kuchni, ponieważ stara była już bardzo zniszczona. Wolontariusz pojechał z darczyńcą do rodziny, żeby w domu dokonać pomiarów. Kiedy zobaczył w jakich warunkach żyje rodzina, zafundował im nie tylko tę jedną szafkę, ale cały komplet mebli do kuchni - opowiada Anna Mentel, liderka rejonu myślenickiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski