Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sezon spisany na straty. Czy da się je odrobić?

KATARZYNA HOŁUJ
Fot. Wojciech Matusik
Fot. Wojciech Matusik
MYŚLENICE. Stacja narciarska jest nieczynna już od ponad dwóch miesięcy. Tracą na tym narciarze, przedsiębiorcy, miasto. Korzysta natomiast konkurencja.

Fot. Wojciech Matusik

W Spytkowicach, dokąd przeniosła się część narciarzy, co prawda słyszymy, że trudno jest dokładnie określić, ile skorzystali na sytuacji w Myślenicach, ale na sezon nie narzekają.

Nie tylko zresztą tam odjechali narciarze, szusujący wcześniej na Chełmie, bo także do Kasiny, Koninek, Rabki i dalej, do Białki Tatrzańskiej. - Pracuję jako instruktor w Rabce na Maciejowej - mówi myśleniczanin Filip. - Przyjeżdża tam sporo ludzi, a kiedy dowiadują się, że jestem z Myślenic, dopytują jak wygląda sytuacja z naszym stokiem i wyciągiem. Często słyszę od nich "szkoda, że nie działa". Zwłaszcza w czasie ferii małopolskich uczniów, słyszałem dużo takich opinii.

- Bardzo dużo ludzi, zwłaszcza rodzin, które dawniej przyjezdżały na Chełm, spotykam w Spytkowicach - mówi Leszek Rawło z Myślenic.

Nie tylko dla narciarzy i snowboardzistów sytuacja, spowodowana brakiem porozumienia pomiędzy byłym i obecnym dzierżawcą stacji nie jest obojętna.

Jeden z przedsiębiorców z Zarabia powiedział nam, że gdyby brał po 5 zł za każdym razem, kiedy tłumaczył kolejnej osobie, która tu przyjeżdżała już po niespodziewanym zamknięciu stacji, co się stało, nieźle by zarobił. Żałuje nieczynnej stacji, ale też downhillu, który przyciągał tu niegdyś ludzi. - Co zostało? Jest park, ale on nie jest rewelacją dla ludzi z Krakowa czy Śląska, a tacy tu kiedyś przyjeżdżali - mówi.

- Na Zarabiu zrobiło się pusto jak nigdy - stwierdza Jan Sikora, inny przedsiębiorca. Prowadząc sklep i wynajmując pokoje gościnne wyraźnie odczuwa, że klientów ma zdecydowanie mniej niż kiedyś.

- Nie odczuliśmy zimy, ani ferii - mówi. - Dawniej w ferie byliśmy oblężeni, teraz były i są wciąż wolne pokoje.

Nadzieje ma poprawę sytuacji wiąże dopiero z nadejściem wiosny i lepszej pogody już nie dla narciarzy, ale dla spacerowiczów.

Pogoda dla narciarzy w tym roku dopisała wyjątkowo. Niektórzy twierdzą, że nie było takiej zimy od początku istnienia tutaj stacji, co z kolei skłania do stwierdzenia, że "jakieś fatum wisi nad górą Chełm".

W tym roku Myślenice ominęła już impreza "Zjazd na bele czym". Dla promocji miasta to strata tym większa, że poprzednie jej edycje cieszyły się dużym zainteresowaniem mediów, także ogólnopolskich. Nie odbyłaby się też inna, a mianowicie Zimowa Olimpiada dla Niepełnosprawnych, ale z pomocą gminy Myślenice, która zapewniła transport jej uczestnikom do Rabki, udało się ją przenieść tam właśnie. Odbędzie się jutro na Maciejowej.

Jest jeszcze jedna grupa, która straciła na przestoju stacji narciarskiej. To jej byli pracownicy. W sezonie do obsługi zatrudniano kilkanaście osób. Można było dorywczo dorobić np. przy odśnieżaniu parkingów. Nie działa wypożyczalnia, ani karczma na szczycie góry. Za tym idą także straty przedsiębiorców, u których karczmę zaopatrywano w towary spożywcze. - Bywało, że dostarczaliśmy towar w piątek czy sobotę, a już w poniedziałek były telefony, że się skończył - mówi jeden z nich. Woli zachować anonimowość, bo jak tłumaczy, zależy mu na dalszej współpracy... kiedy karczma znów ruszy.

Co na to władze?

Czy wskutek sytuacji na Chełmie cierpi wizerunek gminy? - To pytanie retoryczne - odpowiada burmistrz Maciej Ostrowski, dodając jednocześnie, że gmina nie ma żadnych podstaw prawnych, aby ingerować w działalność stacji narciarskiej, która jest własnością osób prywatnych. - Zorganizowaliśmy spotkanie z syndykiem, spotkałem się zarówno z Józefem Paskiem jak i aktualnym dzierżawcą - Jarosławem Sitarzem. Sytuacja jest patowa. Nowy dzierżawca od ponad miesiąca czeka na nowy przyłącz prądu do stacji. W tej sprawie interweniowałem w zakładzie energetycznym, ale także i oni mają swoje procedury, których nie da się przyspieszyć. Jedynym majątkiem gminy, który ma coś wspólnego ze stacją, jest jednoosobowa kolejka na górę Chełm, którą aktualnie dzierżawi Józef Pasek i opłaty z tego tytułu wpływają do kasy gminnej regularnie.

O tym, czy uiszczane są podatki od nieruchomości, burmistrz nie mówi, tłumacząc to tajemnicą skarbową.

O stratach przedsiębiorców i mieszkańców pisze, że z pewnością są, a najbardziej odczuwają je baza noclegowa i gastronomiczna. - Choć też docierały do mnie głosy, że stacja nie ma specjalnie wpływu na myślenicką gastronomię - dodaje.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski