- Rozmawiał już z dyrektorem Adamem Styczniem?
- Raz już rozmawialiśmy, ale jesteśmy umówieni na kolejne spotkanie. Jeszcze dzisiaj (w czwartek – red.) albo jutro rano (w piątek – red.).
- Kiedy się Pan dowiedział o planach dyrektora? Jeszcze przed przesłuchaniami czy już w trakcie konkursu?
- Z tego, co wiem propozycję złożył mu marszałek Sowa, wtedy kiedy był w Myślenicach.
- Czyli 2 kwietnia?
- Tak.
- A Pan się od kogo o tym dowiedział, od marszałka czy od dyrektora?
- Nie od dyrektora.
- Czyli od marszałka?
- Też nie od niego. Było kilka osób, które o tym wiedziały. Natomiast dyrektor powiedział mi, że ma taką propozycję w następnym tygodniu, po tej sobocie, kiedy odbyło się spotkanie, o którym mówimy – z udziałem marszałka.
- Jeśli Pan – jako bezpośredni przełożony - nie usłyszał o planach dyrektora jako pierwszy, nie świadczy to o, mówiąc delikatnie, niewłaściwej polityce informacyjnej?
- Dyrektor był pewnie sam zaskoczony propozycją. Zwłaszcza, że z tego, co wiem, to nie marszałek Sowa miał delegować osobę, która miała się tym zajmować.
- Mówi Pan: „dyrektor był zaskoczony propozycją”, ale - jak rozumiem - nie objęcia stanowiska, tylko udziału w konkursie.
- No tak, był konkurs.
- Będzie Pan starał się przekonywać dyrektora, żeby został w szpitalu?
- Dyrektor zna moje zdanie. W rozmowie z nim określiłem moją propozycję. Na razie nic więcej nie chcę mówić na ten temat. Jeśli nie przyjmie oferty, to pewnie odejdzie. Nie mam zamiaru przebijać propozycji Urzędu Marszałkowskiego.
- To jest propozycja finansowa czy inna?
- Też finansowa. Patrząc na perspektywę ośmiu lat, dyrektor powinien zwrócić uwagę, że miał poparcie każdego zarządu powiatu.
- Dlaczego, Pana zdaniem, dyrektor w ogóle zdecydował się na taki krok?
- Przyczyny mogą być różne. Może nowe wyzwania, może chce trochę odpocząć od pracy w szpitalu? Co by powiedzieć, przez osiem musiał się niemal bez przerwy „szarpać”, znosić procesy sądowe. Może w grę wchodzą również sprawy osobiste i chce mieć więcej czasu dla rodziny? Z tego, co wiem bardzo dużo pracuje, bo zdarzało się, że spotykałem go nawet o 20 albo 21 w pracy.
- Załóżmy, że dyrektor przeniesie się do Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie. Czy to stawia Starostwo w Myślenicach jako organ nadzorujący szpital w trudnej sytuacji? Przynajmniej w krótkiej perspektywie?
- Czy w trudnej sytuacji? Na pewno w innej. Trzeba bowiem ogłosić konkurs i wybrać człowieka z doświadczeniem, który byłby w stanie pokierować największym zakładem w powiecie.
- Ma Pan już w głowie kandydatów na ewentualnego zastępcę?
- Tak, ale na pewno nie będę ich teraz ujawniał. Tym bardziej, że cały czas mam nadzieję, że dyrektor uzna, iż najlepszym miejscem pracy dla niego jest szpital.
- A gdyby jednak wybrał Urząd Marszałkowski, ile nazwisk potencjalnych kandydatów na jego miejsce przechodzi Panu przez głowę?
- Trzy. Co najmniej trzy.
Rozmawiał
Remigiusz Półtorak
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?