Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zgodnie z planem, ale...

Redakcja
Kęczanie (białe stroje) w hali lidera mogli liczyć na 100 swoich fanów FOT. JERZY ZABORSKI
Kęczanie (białe stroje) w hali lidera mogli liczyć na 100 swoich fanów FOT. JERZY ZABORSKI
Kęczanin przegrał wyjazdowe derby Podbeskidzia z liderem I ligi siatkarzy BBTS Bielsko-Biała 2:3, ale jego trener Marek Błasiak nie był załamany. Wszak przed meczem zapowiadał, że punkt brałby w ciemno.

Kęczanie (białe stroje) w hali lidera mogli liczyć na 100 swoich fanów FOT. JERZY ZABORSKI

SIATKÓWKA. Kęczanin w derbach Podbeskidzia I ligi urwał punkt liderowi

- Jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc skoro wygraliśmy pierwszego seta, przez głowę zaczęły mi przechodzić myśli, że być może uda nam się wygrać. Może jeszcze nie za pełną pulę, ale przynajmniej po dogrywce, biorąc z niej dwa "oczka" - analizuje Marek Błasiak, trener Kęczanina. - Po raz pierwszy w tym sezonie, po wygraniu premierowego seta, nie udało nam się pokonać rywala. Jednak zdobyliśmy punkt pocieszenia, a taki mieliśmy plan przed meczem.

Jeśli idzie o spotkania z bielszczanami, kęczanie znacznie lepiej zaprezentowali się na wyjeździe. - W Kętach, po dwóch pierwszych setach, kiedy był remis 1:1, powinniśmy prowadzić 2:0, kolejne dwa sety w naszym wykonaniu były jednak słabe - przypomina kęcki szkoleniowiec. - Tymczasem na wyjeździe zagraliśmy bardzo poprawnie. Owszem, zdarzyły nam się przestoje, ale nie na tyle długie, by przeciwnik wziął pełną pulę. O końcowych wynikach nie tylko całego spotkania, ale i seta, decydują detale. Takim detalem w drugim secie była strata kilku, bodaj siedmiu, punktów w jednym ustawieniu.

Najsłabsza w wykonaniu kęczan była trzecia partia. - Chłopcy nie mogli się w niej jakoś odnaleźć, ale najgorsze, co mogliby wtedy zrobić, to się poddać. Tymczasem podnieśli głowy. W ich oczach nie było widać strachu, lecz sportową złość - cieszy sie Marek Błasiak. - To jest dowód na to, że mój młody zespół krzepnie w pierwszoligowych bojach, potrafiąc wyjść z opresji obronną ręką.

Dogrywka rozpoczęła się prowadzeniem kęczan 3:0, więc niespodzianka wisiała w powietrzu. - Gospodarze podjęli ryzyko ostrej zagrywki, odrzucając nas od siatki - zwraca uwagę Marek Błasiak. - Tym nas trochę zaskoczyli. Lider jest na tyle doświadczonym zespołem, że nie bał się postawić wszystkiego na jedną kartę. Tym razem mu się opłaciło, ale przecież równie dobrze mogło być odwrotnie. Przegraliśmy tie-breaka, ale - w wielu przypadkach - po pięknych akcjach siatkarskich. Myślę, że zostawiliśmy po sobie w hali lidera dobre wrażenie.

Jerzy Zaborski

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski