3 pytania do...

Fot. Ewa Tyrpa

Zbigniewa Wodeckiego

- Sam wywodzę się ze szkoły muzycznej, a większość osób grających w orkiestrach to uczniowie lub ich absolwenci i mam do nich szczególny sentyment. Uważam, że same orkiestry to świetne szkoły muzykowania i należy je wspierać. Są kapitalną formą rozwoju człowieka, integrują ludzi, ujawniają ich talent. Cieszę się, że jest w nich tyle młodzieży, która nie stoi pod budką z piwem, ale przychodzi na próby. Muszę zaznaczyć, że w orkiestrach jest wielu muzyków, grających na równi z zawodowcami.
Czy często przed koncertem spotyka się Pan z orkiestrą?
- Raz, bo zespoły, z którymi występowałem, są rewelacyjne. Ostatnio koncertowałem w Michałowicach z "Wieniawą" z Raciborowic z okazji jej 15-lecia. Idąc do budynku na próbę, byłem przekonany, że dociera do mnie muzyka z nagrania, a to oni sobie ćwiczyli. Są niesamowici, a dyrygent ma niezłą charyzmę. Przecież w dzisiejszych czasach wyciągnąć sprzed komputera tylu młodych ludzi, to wielka sztuka.
Śpiewał Pan też z Gminną Orkiestrą Dętą z Zabierzowa, obchodzącą w tym roku 10-lecie. Ma Pan o niej podobne zdanie?
- Oczywiście, do nich też na próbę przyjechałem tylko raz, bo również są świetni. W niej też jest sporo młodzieży, co także uważam za sukces dyrygenta. Jednak w Polsce, w porównaniu np. z Czechami czy Niemcami, orkiestr jest stanowczo za mało. Uważam, że powinny być pieniądze na ich funkcjonowanie.
Ewa Tyrpa