Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy brakuje pieniędzy

Redakcja
Pieniędzy wystarczy tylko na najpilniejsze potrzeby - uprzedza Andrzej Pałach FOT. EWA TYRPA
Pieniędzy wystarczy tylko na najpilniejsze potrzeby - uprzedza Andrzej Pałach FOT. EWA TYRPA
Józef Cichoń z Kaszowa (gm. Liszki) od listopada zeszłego roku pisze do Zarządu Dróg Powiatu Krakowskiego. Wysłał sześć pism, ale odpowiedzi nie dostał na żadne. Dziwi się, że ZDPK nie przestrzega terminów administracyjnych.

Pieniędzy wystarczy tylko na najpilniejsze potrzeby - uprzedza Andrzej Pałach FOT. EWA TYRPA

DROGI. Za stan dróg powiatowych mieszkańcy winią ich zarządcę. Ten dwoi się i troi, aby załatać chociaż największe dziury.

- Przy budowie chodnika w zeszłym roku zostały zasypane rowy i woda nie ma gdzie odpływać. Zalewa mi piwnicę i działkę. Przez koparkę uszkodzone zostało ogrodzenie, a zamiast ziemi przy murku - nawieziono glinę - wymienia szkody nasz Czytelnik, który oburza się, że dopiero 2 lipca br. przyjechali na wizję inspektorzy z ZDPK. Spisali notatkę, w której zobowiązali się do 16 lipca wykonać wszystkie prace. Zrobili długo po tym terminie - w sierpniu, ale w dodatku nie wszystko, np. wymienili tylko część siatki w ogrodzeniu. On zmuszony był kupić pompę, którą codziennie wypompowuje wodę z piwnicy. - Dom ma 60 lat i nigdy nie był podtapiany, a teraz szkody są duże, bo zalany jest piec do ogrzewania - informuje nasz rozmówca.

- Ale przez wiele lat nie było takiej pogody, jak w tym roku. Nawet w Krakowie, w bloku w którym mieszkam, też zostały podtopione piwnice, co dotychczas się nigdy nie zdarzyło. W wielu domach piwnice i garaże są właśnie pierwszy raz zalewane, bo jest bardzo wysoki poziom wód gruntowych i nie ma to związku z pracami przy budowie chodnika - zapewnia dyrektor ZDPK Andrzej Pałach. Jego zdaniem, wszystkie prace związane z uwagami Józefa Cichonia, m.in. dotyczące siatki i korytek odwodnieniowych, zostały wykonane. Z kolei nasz Czytelnik się z tym nie zgadza i rozważa złożenie skargi na zarządcę drogi do prokuratury.

Dyrektor ZDPK zaznacza też, że nie może odpowiadać za brak odwodnienia na prywatnych posesjach. Tłumaczy również, że drogowcy dwoją się i troją, aby naprawić powodziowe zniszczenia.

Na ZDPK złoszczą się też samorządowcy z gminy Kocmyrzów-Luborzyca. - W Wiktorowicach, na drodze Baranówka - Zastów, jest ogromna wyrwa zalana wodą. Kierowcy jej nie widzą i - myśląc, że to tylko kałuża - w nią wjeżdżają, uszkadzając swoje samochody - mówią radny Leszek Kaczmarczyk z Maciejowic i Tadeusz Witas, sołtys tej miejscowości. Wczoraj dziura powiększyła się na całą szerokość drogi. Już wiemy o trzech rozbitych autach, a z pewnościąś było ich więcej. Teraz będą zgłaszać szkody w ZDPK.

- Jest kilka takich miejsc w powiecie, gdzie droga podmyła asfalt i go uszkodziła - przyznaje dyrektor Pałach. Zdaniem sołtysa Maciejowic, winy należy upatrywać w zasypanych rowach. - Gdy na drodze kładziono asfalt, drogowcy zgarnęli pobocze do rowu. Zamulili go i odtąd jest niedrożny. A interwencje w ZDPK nie skutkują - mówi Tadeusz Witas.

Jedynym lekiem na doprowadzenie dróg do przyzwoitego stanu są pieniądze. Straty na drogach po powodzi oszacowano na 14 mln zł. Komisja wojewody uznała je na kwotę 12 mln zł, bo powiat, aby nie pozostawić nieprzejezdnych dróg, część prac wykonał od razu, a komisja ich nie uwzględniła. Państwo zwróci powiatowi zaledwie 1,1 mln zł. - Te pieniądze wystarczą tylko na najpilniejsze potrzeby. Stajemy na głowie, aby chociaż zapewnić przejezdność dróg, a przede wszystkim bezpieczeństwo - dodaje Andrzej Pałach. Uprzedza, że łatanie dziur nie będzie wykonywane w takim zakresie, jak pierwotnie planowano.
Według niego, w niektórych przypadkach ludzie sami się narażają na zagrożenie. Jako przykład podaje zamknięty dla pojazdów powyżej 5 ton most na Głogoczówce w Radziszowie (gm. Skawina). - Wyrwane zostało zabezpieczenie przed mostem, a kierowcy ciężkich aut tędy przejeżdżają, nie zdając sobie sprawy, że pogarszają stan mostu i narażają siebie i innych. Nie mówię już o ogromnych kosztach - dodaje dyrektor.

Odnosi się też do niedrożnych rowów. Wszyscy na to narzekają, ale to mieszkańcy je zasypują i zaorują. - Odtworzyliśmy rów w Szklarach, w gminie Jerzmanowice-Przeginia. Jednak okazało się, że mieszkańcom to nie odpowiada i wójt przysłał nam decyzję o konieczności... przywrócenia tego miejsca do stanu poprzedniego. Oczywiście, będziemy się od niej odwoływać - zapowiada dyrektor Pałach.

Ewa Tyrpa

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski