Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premier oskarżony po latach

Redakcja
Józef Cyrankiewicz handlował w Oświęcimiu kosztownościami zrabowanymi przez Niemców więźniom! - ogłosił kilka dni temu tygodnik "Wprost", powołując się na dokumenty Instytutu Pamięci Narodowej. Z reportażu "Fałszywy bohater" autorstwa Doroty Kani wynika, że Cyrankiewicz mógł nawet kolaborować z gestapo. - Rozpowszechnianie podobnych tez raczej ośmiesza IPN - kwituje dr Adam Cyra, znany historyk i publicysta z Państwowego Muzeum Auschwitz Birekanu.

Historycy z Muzeum zaprzeczają rewelacjom na temat byłego premiera Polski Ludowej, które lotem błyskawicy obiegły ogólnopolskie media.
Józef Cyrankiewicz, rocznik 1911, był przed II wojną światową działaczem Polskiej Partii Socjalistycznej, od 1935 roku przewodniczył komitetowi okręgowemu PPS w Krakowie. Po wybuchu wojny współzakładał w Krakowie WRN, podziemną organizację PPS, był członkiem jej władz. Do Auschwitz trafił we wrześniu 1942 roku. Działał w obozowym ruchu oporu. Z czasem zaczął w nim odgrywać jedną z wiodących ról.
Po wojnie komunistyczna propaganda kreowała Cyrankiewicza na lidera oraz inicjatora obozowej konspiracji. W rzeczywistości twórcą tutejszego ruchu oporu był rotmistrz Witold Pilecki, który w 1940 roku dał się aresztować podczas łapanki - specjalnie po to, by trafić do Oświęcimia. Po 947 dniach, w czasie których stworzył organizację podziemną, uciekł z Auschwitz, aby przedstawić Komendzie Głównej AK swój plan odbicia obozu. Walczył następnie w Powstaniu Warszawskim. Po wojnie był oficerem II Korpusu gen. Władysława Andersa we Włoszech. Wrócił do kraju, aby kontynuować działalność niepodległościową. Został schwytany i stracony w komunistycznej katowni w maju 1948 r. Komuniści zamordowali więc bestialsko faktycznego twórcę obozowego ruchu oporu, a latami obsadzali w tej roli Cyrankiewicza, który po II wojnie światowej przeistoczył się z lidera socjalistów w prominentnego działacza partii komunistycznej.
Cyrankiewicz, który od lipca 1945 pełnił funkcję sekretarza generalnego PPS, był od początku realizatorem narzuconej przez komunistów koncepcji "zjednoczenia ruchu robotniczego", czyli PPS i Polskiej Partii Robotniczej (PPR). Po zjednoczeniu partii i powstaniu PZPR (1948), był jej sekretarzem i członkiem biura organizacyjnego Komitetu Centralnego, a potem, aż do lat 70., członkiem Biura Politycznego KC PZPR. W latach 1947-52 oraz 1954-70 zasiadał w fotelu premiera Polski Ludowej. Był więc bardzo wpływowym człowiekiem zarówno w czasach stalinowskich, jak i później, w erze Gomułki.
Teraz dziennikarka Tygodnika "Wprost" postanowiła go zdemaskować: "Nie ma wątpliwości, że "żelazny premier" znaczną część swojego powojennego życia poświęcił na zacieranie śladów rzeczywistej działalności w Oświęcimiu. Wiele wskazuje na to, że nie chodziło wyłącznie o uprawdopodobnienie stworzonego przez propagandę PRL nieprawdziwego obrazu twórcy ruchu oporu w obozie, ale też o ukrycie kolaboracji z Niemcami. Obraz premiera handlującego w obozie zrabowaną więźniom walutą i złotem nie pasował do wizerunku komunistycznego bohatera" - czytamy w tygodniku, który - jak twierdzi - oparł się na dokumentach IPN, a konkretnie: zapisach przesłuchania niejakiego Włodzimierza Lechowicza, komunistycznego działacza, "aresztowanego w ramach walki Bolesława Bieruta z grupą Władysława Gomułki" (w czasach stalinizmu całkowicie oddani Moskwie bierutowcy oskarżyli Gomułkę o "odchylenie prawicowo nacjonalistyczne" i w 1951 roku uwięzili go).
"O osobie sekretarza Cyrankiewicza Kochanowicz wyraża się z dużym niesmakiem. (...) Wspominał mi, że podobno udział Cyrankiewicza w konspiracyjnej pracy w Oświęcimiu jest bardzo wątpliwy, ponieważ wiadomo, że Cyrankiewicz cały wolny czas w Oświęcimiu przeznaczał na handel walutą i kruszcem" - zeznał w 1948 roku Włodzimierz Lechowicz.
"Wprost" cytuje też m.in. prof. Wiesława Jana Wysockiego, który potwierdza, że słyszał od byłych więźniów o podejrzeniach, iż Cyrankiewicz "był na usługach gestapo": "Mając parasol ochronny ze strony obozowych gestapowców, wymieniał zagrabione kosztowności z obozowymi funkcyjnymi, którzy nie mieli do nich dostępu. Dzięki zdobywanym ubraniom i żywności mógł łatwiej przeżyć w obozie" - przypuszcza prof. Wysocki, dziekan Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Koncepcja ta wydaje się prawdopodobna także badaczom z IPN: "Miał bardzo mocne poparcie Moskwy. Można się zastanawiać, dlaczego. Możliwe, że jego zwierzchnicy w ZSRR mieli na niego kompromitujące materiały. Apetyt na władzę i strach mogły sprawiać, że wykonywał każde ich polecenie" - mówi o Cyrankiewiczu prof. Jan Żaryn, szef Biura Edukacji Publicznej IPN.
Znający najlepiej historię oświęcimskiego obozu specjaliści z Państwowego Muzeum Auschwitz Birkenau odrzucają jednak te twierdzenia (które zresztą pojawiały się już w przeszłości - i były intensywnie weryfikowane)._ - Pogląd, jakoby Cyrankiewicz handlował w Oświęcimiu kosztownościami zrabowanymi przez Niemców więźniom, jest pozbawiony sensu - mówi bez ogródek dr Adam Cyra, historyk i publicysta. - _Nie ma na to żadnych przekonujących dowodów!
Adam Cyra zwraca uwagę, że są za to inne wiarygodne relacje, świadczące o wręcz heroicznej postawie Cyrankiewicza. Były więzień Stanisław Kłodziński w opracowaniu pt. "Józef Cyrankiewicz w obozie oświęcimskim" napisał - w 1990 roku, a więc już po upadku komuny: "Józef Cyrankiewicz - wielokrotnie wspominany w literaturze obozowej - przez cały czas od przybycia do Oświęcimia i aż do marszu ewakuacyjnego stamtąd w styczniu 1945 r. (...) wyróżniał się twardą i aktywną postawą więźnia konsekwentnie walczącego o przetrwanie własne i społeczności współwięźniów. (...) W czasie udręczającego marszu śmierci z Oświęcimia wykazał odporność, a nawet potrafił innych podtrzymywać nie tylko psychicznie, lecz także fizycznie. Dzięki temu kilkunastu współwięźniom - wycieńczonym, wygłodzonym, przemarzniętym, pokonującym zawieje śnieżne - uratował wtedy życie".
Dr Cyra w połowie lat 80. zbierał materiały na temat działalności obozowego ruchu oporu w 1944 r., z udziałem Cyrankiewicza oraz skoczka spadochronowego, cichociemnego ppor. Stefana Jasieńskiego o pseudonimie Urban. Efektem jest książka "Spadochroniarz Urban". - Nie natrafiłem wtedy, ani nigdy później, choćby na ślad dowodów, które świadczyłyby o tym, że Cyrankiewicz był konfidentem obozowym - podkreśla historyk.
W 1944 r., gdy w KL Auschwitz powstała konspiracyjna Rada Wojskowa Oświęcim, na jej czele miał stanąć właśnie Józef Cyrankiewicz. - Dowódca Okręgu Śląskiego Armii Krajowej mjr Zygmunt Walter Janke polecił przekazać mu pisemne pełnomocnictwo kierowania konspiracyjnymi pracami wojskowymi na terenie KL Auschwitz. Ta nominacja została też wcześniej poparta w obozie przez por. Wacława Stacherskiego ps. Nowina, inspektora katowickiego Armii Krajowej, straconego w KL Auschwitz we wrześniu 1944 r opisuje Adam Cyra.
Historyk uważa, że istotnym dowodem - kwestionującym tezę o kolaboracji Cyrankiewicza z gestapo - jest raport niemieckiej policji bezpieczeństwa w Katowicach z grudnia 1944 r.: "Jak wynika z przechwyconego materiału, obóz koncentracyjny w Oświęcimiu jest także w strefie działania AK. (...) Jako komendant obozu z ramienia AK wyznaczony został niejaki "Rot". (...) Obecnie organizacja ta jest rozpracowywana, o czym po upływie pewnego czasu sporządzony zostanie specjalny raport".
"Rot" to konspiracyjny pseudonim Cyrankiewicza. - Gdyby był kolaborantem, Niemcy wiedzieliby zdecydowanie więcej - zauważa dr Cyra.
Dziennikarka "Wprost" przypuszcza również, że "mroczna tajemnica Cyrankiewicza z Oświęcimia mogła się przyczynić do śmierci rotmistrza Witolda Pilceckiego, rzeczywistego twórcy obozowego ruchu oporu". Z publikacji we "Wprost" wynika, że Cyrankiewicz znał Pileckiego z Oświęcimia - a mimo to po wojnie nie poparł starań o jego ułaskawienie: - Czyżby bał się, że rotmistrz wie zbyt dużo o prawdziwej roli Cyrankiewicza w obozie? - pyta na łamach tygodnika prof. Wysocki.
- Godząc się na śmierć mojego ojca, Cyrankiewicz raz na zawsze uciszył niewygodnego dla siebie świadka - wtóruje mu Zofia Pilecka Obtułowicz, córka bohaterskiego rotmistrza.
Historycy z PMA B nie są jednak pewni, czy Cyrankiewicz w ogóle poznał w obozie Pileckiego. - Pilecki, ani w raporcie dla Komendy Głównej Armii Krajowej z jesieni 1943 r., sporządzonym po ucieczce z KL Auschwitz, ani w powojennym raporcie z 1945 roku, nie wspomina o jakiejkolwiek znajomości z Cyrankiewiczem - mówi Adam Cyra, który wraz z cytowanym Wiesławem J. Wysockim napisał książkę o rotmistrzu.
Cyra dodaje, że nie zna też żadnych wiarygodnych dokumentów, potwierdzających, iż ówczesny premier PRL przyczynił się do skazania na śmierć Witolda Pileckiego.
- Niewątpliwie Józef Cyrankiewicz zachował się biernie. Chociaż niewiele mógł pomóc. Wszelkie prośby o ułaskawienie rozpatrywał prezydent Bolesław Bierut, który rzadko korzystał z przysługujących mu uprawnień - ocenia oświęcimski historyk.
W PMA B w bloku nr 11 znajduje się ekspozycja dotycząca obozowego i przyobozowego ruchu oporu. Są tam zdjęcia najbardziej zasłużonych więźniów konspiratorów. Na pierwszym planie znajduje się fotografia rotmistrza Witolda Pileckiego.
A nieco dalej zdjęcie Józefa Cyrankiewicza. - W dokumentacji archiwalnej naszego muzeum jest bowiem wiele wzmianek o jego pozytywnej postawie w KL Auschwitz. Nie ma natomiast dowodów na to, jakoby jego działalność w obozie była haniebna - powtarza dr Adam Cyra.
Można założyć, że powojenna działalność Cyrankiewicza miała charakter koniunkturalny. Ale dr Cyra słyszał też niejednokrotnie, że komunistyczny premier potrafił zachować się jak człowiek w stosunku do byłych więźniów. Świadczy o tym np. anegdota z udziałem Jana Olszyńskiego, ciężko chorego na tyfus, któremu więzień Cyrankiewicz wydawał w obozie zupę. Olszyński poprosił też o porcję dla kolegi i dostał. Jednak wywołało to podejrzliwość innego z więźniów. - Kto ci nalał zupę? - spytał, podejrzewając, że chory podbiera drogocenny płyn dla siebie. - A ta łysa pała! - wskazał Olszyński.
Po wojnie, jak opowiada dr Cyra, Jan Olszyński został wydelegowany przez kolegów, by załatwić jakąś sprawę u premiera. I zaczął od oficjalnej formułki: "panie premierze...". Cyrankiewicz przeciągle rozglądnął się po biurze i nagle spytał: - Teraz mówisz premierze, ale w obozie wołałeś na mnie łysa pała!
Olszyński zachował zimną krew: - W obozie nie wiedziałem, że będziesz premierem - odparował. A sprawę premier załatwił.
PAWEŁ PLINTA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski