Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dla Podhalańskiego Szpitala - czas rozrachunku

Redakcja
Chmury nad szpitalem - jeszcze nie czarne... Fot. Anna Szopińska
Chmury nad szpitalem - jeszcze nie czarne... Fot. Anna Szopińska
ROZLICZENIA. Zarząd Powiatu Nowotarskiego złożył w Prokuraturze Rejonowej wniosek o zbadanie, czy zawieranie umów kontraktowych w kadencji b. dyrektora Krzysztofa Kicińskiego oraz wypłacanie dla niego kosztów dojazdów w kwocie 3,5 tys. zł miesięcznie nie odbywało się ze szkodą dla zakładu pracy. Jest to początek rozrachunku, który może sięgnąć jeszcze głębiej.

Chmury nad szpitalem - jeszcze nie czarne... Fot. Anna Szopińska

Z drugiej strony jednak - złożony wniosek łamie paragraf 7 porozumienia stron zawartego 31 maja, w sprawie rozwiązania stosunku pracy z b. dyrektorem. Paragraf ten mówił bowiem, że Zarząd Powiatu Nowotarskiego nie zgłasza żadnych roszczeń wobec P. Krzysztofa Kicińskiego związanych z zarządzaniem Podhalańskim Szpitalem Specjalistycznym im. Jana Pawła II w Nowym Targu.

Obecny dyrektor Szpitala, Marek Wierzba, pytany czy rozważne jest pociąganie do odpowiedzialności za doprowadzenie szpitala do dzisiejszej sytuacji finansowej, odpowiedział nam:

- Ja na bieżąco informuję Zarząd Powiatu o niektórych umowach i wydatkach, dzielę się moimi wątpliwościami i konsultuję wiele rzeczy. Zarząd już wystąpił do prokuratury - w sprawie kwot wydatkowanych na dojazdy. Dotyczy to b. dyrektora i 2 pracowników. Pracownikom podpisywał dyrektor, natomiast dyrektorowi tej umowy nie podpisał Zarząd Powiatu. Jest wątpliwość, czy ona była ważna. Miesięcznie w jego przypadku było to 3400 zł netto. Chcę tu wspomnieć, że wynagrodzenie dyrektora Kicińskiego wynosiło grubo ponad 11 tys. netto. Zachodzi podejrzenie, że w pewnych obszarach gospodarka finansowa w szpitalu była prowadzona bardzo nierozważnie, wręcz nieodpowiedzialnie. Można sobie zadawać pytanie, czy były to działania wynikające li tylko z niefrasobliwości. Instytucje, do których zostały skierowane wnioski, pomogą nam na to odpowiedzieć.

Jednym z zarzutów formułowanych pod adresem b. dyrekrora - ale na razie w społecznych i samorządowych ciałach - było prowadzenie “księgowości kreatywnej" i przedstawianie w sprawozdaniach nazbyt optymistycznego obrazu sytuacji finansowej placówki. Sprawa jednak nie jest taka prosta.

- Musielibyśmy wpierw ustalić granicę pomiędzy działaniami dopuszczonymi prawem a "księgowością kreatywną" - uprzedza dyrektor Wierzba. Bo np. bilans za ubiegły rok - chociaż z zastrzeżeniami - został zweryfikowany i zatwierdzony przez biegłego, z wynikiem kilkuset złotych na plusie dla Szpitala. Jednocześnie 13 milionów zł "nadwykonań" w 2009 r. było zaksięgowanych jako należność. I biegły się pod tym podpisał, choć wiadomo, że tych pieniędzy nigdy nie otrzymamy w całości.

Pojawiał się też - jako dość drażliwa kwestia - wątek sprzedaży szpitalnych długów, dokonywanej raczej bez wiedzy i akceptacji powiatowych władz. Te decyzje leżały jednak w gestii zarządzającego placówką.

- W naszych realiach rynkowych różne firmy stosują to dosyć często - nie bulwersuje się tym zjawiskiem następca dyrektora. - Ocena, czy są to posunięcia korzystne, zależy od konkretnego przypadku i tego, na jakich warunkach jest dokonywana sprzedaż. Bo jeśli np. komornik ma dokonać egzekucji i jeszcze wziąć 30 procent kosztów, to korzystniej jest dług sprzedać. Największy problem to sytuacja, w której trzeba już sprzedawać długi. Wtedy wybiera się mniejsze zło. Według mojego rozeznania, takie działania były przez szpital prowadzone w ciągu półtora roku, 2-3-krotnie. Sprzedaży podległy długi w wysokości od kilkuset tysięcy do 1 miliona zł.
O najdrastyczniejszych przypadkach drenowania budżetu szpitala krążą różne domysły, lecz ani komisje Rady Powiatu, ani Rada Społeczna Szpitala nie mają bezpośredniego dostępu do dokumentów finansowych, a zwłaszcza list płac.

- Jest trochę takich spraw, gdzie są duże wątpliwości, co do celowości i gospodarności, jeśli chodzi o wydatki - przyznaje dyrektor Wierzba. Np. wiosną tego roku zlecono wykonanie nowej strony internetowej, ta praca została wykonana i zapłacono za nią 15 tys. zł. Według naszych informatyków ta strona nie różni się znacząco od innych, a na rynku usług informatycznych płaci się 3-5 tys. za podobną witrynę. Pozostaje jeszcze pytanie, po co w ogóle było wydawać pieniądze na nową stronę...

Te przykłady nie wyczerpują oczywiście wszystkich wątpliwości dociekliwych radnych i społeczników. Temat sytuacji szpitala zapewne wróci na jutrzejszej sesji Rady Powiatu.

Anna Szopińska

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski